1 maja pociągi mają przestać się psuć. Polregio wierzy, pasażerowie już mniej

6 dni temu
Zwłaszcza na trasach, które od miesięcy wołają o pomstę do nieba: Kostrzyn – Gorzów – Krzyż i Gorzów – Zielona Góra. Czyli tam, gdzie ludzie chcą po prostu dostać się do pracy, szkołu, albo złapać pociąg dalej. A nie utknąć w Gorzowie z komunikatem na peronie i brakiem jakiejkolwiek alternatywy.


Nie przesadzimy, jeżeli powiemy, iż pasażerowie z tych rejonów to już wytrenowani biegacze – tyle razy musieli gnać na autobus, taksówkę albo wracać do domu, bo znów „nic nie przyjechało”.


Polregio podczas sejmiku województwa lubuskiego skruszone. Mówią, iż przez lata było źle, nikt nie inwestował, tabor się sypał, a jak już coś jechało, to tylko dzięki sile woli maszynisty i opatrzności. No i była powódź. No i PKP PLK coś grzebało w torach. No i jeszcze... sporo innych „no i”.


Ale teraz ma być inaczej. Używane składy z Polski i zza granicy mają zasilić flotę. Będą nowe procedury, więcej kontroli, szkolenia, odświeżone zaplecze techniczne. I najważniejsze: obietnica – od 1 maja żadnych odwołań z powodu braku taboru. Tak powiedział wiceprezes Dinges. Publicznie. Głośno.


To jak, szykujemy fanfary? Czy raczej popcorn na kolejny pokaz pod tytułem „Znowu nie przyjechał”?


Bo mieszkańcy Gorzowa, Kostrzyna, Krzyża czy wszystkich miejscowości po drodze mają prawo pytać: czy to już ten moment, kiedy przestaniemy być pasażerami, czekającymi na pociąg-widmo?


Czekamy, panowie z Polregio. Ale tym razem naprawdę wszyscy będziemy patrzeć na zegarki. I na rozkład.
Idź do oryginalnego materiału