Za swojego 30-letniego życia nie dokonał niczego spektakularnego. Rozmiłowany w modlitwie, tytan pracy. Mimo obiecujących perspektyw zawodowych i planów rodziców wybrał życie w zakonie franciszkanów konwentualnych. Dziś, ponad 100 lat od śmierci, nieoficjalnie patronuje osobom z kryzysami finansowymi. Ale czego możemy się tak naprawdę nauczyć od „brata-bankomata”? Czy ten przydomek do niego pasuje? W czym tkwi jego fenomen i sens wzrastającej popularności?
Fot. Michał Abramek