W prowincji Walencja, przez którą w środę przetoczyły się gwałtowne powodzie, odnotowano już 202 ofiary śmiertelne; w całej Hiszpanii jest ich 205 – poinformowała w piątek wieczorem (1 listopada) agencja EFE. Liczba ta może wzrosnąć, wciąż realizowane są poszukiwania zaginionych.
W czwartek wieczorem liczba ofiar śmiertelnych wynosiła 158, z czego 155 w Walencji, dwie w Kastylii-La Manchy i jedna w Andaluzji. Po podaniu najnowszych danych z prowincji Walencja, całkowita liczba ofiar powodzi to w tej chwili 205.
Najwięcej ciał znaleziono w położonej pod miastem Walencja 25-tysięcznej miejscowości Paiporta. Jak informuje dziennik „ABC”, wielu ludzi straciło życie, ponieważ chciało uratować swoje samochody.
Prasa pisze o „fali solidarności” mieszkańców Walencji, publikując nagrania setek ludzi, którzy z żywnością, wodą i łopatami idą na pomoc poszkodowanym. Władze przestrzegają jednak, by nie udawać się do miejscowości zniszczonych przez żywioł ze względów bezpieczeństwa, i aby nie utrudniać działania służbom ratunkowym.
W piątek rząd wysłał do Walencji dodatkowych 500 żołnierzy ze specjalnej jednostki ratowniczej (UME) do pomocy poszkodowanym i oczyszczaniu miast; razem jest ich już w terenie ok. 1,7 tys. Po południu liczba ta została zwiększona o 250 dodatkowych żołnierzy, głównie z jednostek inżynieryjnych, a w sobotę ma do nich dołączyć kolejnych 500 wojskowych. Ministra obrony Margarita Robles zapowiedziała, iż w razie konieczności zmobilizowanych zostanie choćby ponad 100 tys. żołnierzy.
Hiszpańska żandarmeria (Guardia Civil) aresztowała już 75 osób, które – korzystając z okazji – okradały sklepy, domy i pojazdy. Lokalne władze przestrzegają również przed fałszywymi wolontariuszami, rzekomo zbierającymi środki dla pomocy ofiarom tragedii.
Mieszkańcy zalanych regionów zarzucają władzom, iż nie poinformowały z uprzedzeniem o skali zagrożenia. W czwartek pierwsza skarga w tej sprawie została złożona przeciwko państwowej agencji meteorologicznej (AEMET) przez organizację Manos Limpias (hiszp. czyste ręce).
– Dzięki wczesnemu ostrzeżeniu można było uratować wiele istnień ludzkich” – powiedział w wywiadzie dla katalońskiego dziennika „La Vanguardia” geograf i klimatolog Jorge Olcina. „Musielibyśmy przejść do systemów ostrzegania, takich jak te w USA dla huraganów lub tornad
– dodał ekspert.
AEMET ogłosiła w piątek rano czerwony alarm pogodowy w prowincji Huelva w Andaluzji z powodu ulewnych deszczy. Pod koniec dnia wszystkie ostrzeżenia w południowo-zachodniej Hiszpanii zostały jednak odwołane; żółty alarm pozostał na północno-wschodniej części kraju, a pomarańczowy dla Balearów. Po południu na Majorce spadło ponad 100 litrów na metr kwadratowy – informują media.
Od czwartku w Hiszpanii obowiązuje trzydniowa żałoba, ogłoszona dzień wcześniej przez rząd. Wspólnoty autonomiczne wysyłają sprzęt i ludzi na zniszczone tereny.
Kondolencje i wyrazy wsparcia pod adresem Hiszpanów spływają z różnych części świata, w tym z Polski. Już w środę pomoc zapowiedzieli przedstawiciele UE. Papież Franciszek zadeklarował w piątek „bliskość” z poszkodowanymi, prosząc o modlitwę za mieszkańców Walencji.
Francuski rząd zaoferował wysłanie 250 strażaków na tereny doświadczone przez żywioł, ale hiszpańskie MSW odmówiło.
– Jestem bardzo wdzięczny, ale na razie nie ma takiej potrzeby
– miał według francuskiego ministra spraw wewnętrznych Bruna Retailleau odpowiedzieć szef MSW Fernando Grande-Marlaska.
Gwałtowne burze, powodzie i podtopienia to skutek zjawiska atmosferycznego określanego w Hiszpanii jako DANA (depresion aislada en niveles altos). Powstaje ono, gdy zimne powietrzne natyka się nad Morzem Śródziemnym na ciepłe i wilgotne, co prowadzi do ekstremalnych zjawisk pogodowych, takich jak burze, tornada i powodzie.
Eksperci uważają, iż powódź jest wynikiem zmian klimatycznych na świecie, a także słabej organizacji terenu w Walencji. Hiszpańskie wybrzeże jest szczególnie narażone na tego typu zjawiska; doświadczało je już w przeszłości i najprawdopodobniej będzie się z nimi mierzyć w kolejnych latach.
Do Walencji dotarła pierwsza zagraniczna grupa ratowników
10-osobowy zespół portugalskich ratowników dotarł w piątek wieczorem do Walencji ogarniętej chaosem po przejściu gwałtownych powodzi. To pierwsza w Hiszpanii zagraniczna grupa ratowników.
Jak przekazał komendant obrony cywilnej Pedro Baptista kierujący portugalskim zespołem wyspecjalizowanym w poszukiwaniach osób zaginionych w kataklizmach, w skład wysłanej do Walencji ekipy wchodzi sześciu mężczyzn i cztery kobiety. Dodał, iż należą oni do portugalskiego stowarzyszenia ratowników APBS.
Wyjaśnił, iż władze Hiszpanii za pośrednictwem swojej ambasady w Lizbonie wyraziły zgodę na misję portugalskich ratowników, a także dopuściły ją do miejsc zastrzeżonych dotychczas tylko dla lokalnych zespołów ratowniczych.
Pochodzący z Porto ratownicy mają doświadczenie w zagranicznych akcjach ratowniczych. Jedną z z nich były poszukiwania ofiar trzęsienia ziemi, które nawiedziło Turcję w lutym 2023 r.
Portugalscy ratownicy, którzy dotarli do Walencji w piątkowy wieczór, przybyli wraz z trzema psami poszukiwawczymi, generatorami prądu oraz specjalistycznym sprzętem do poszukiwań osób zaginionych w kataklizmach.