300 wcześniaków rocznie w Lublinie. Medycyna i rodzice wspierają małych wojowników [ZDJĘCIA]

2 godzin temu
Zdjęcie: 300 wcześniaków rocznie w Lublinie. Medycyna i rodzice wspierają małych wojowników [ZDJĘCIA]


W Polsce co roku rodzi się około 20 tysięcy wcześniaków, a to oznacza, iż co 12. noworodek rodzi się przedwcześnie. Przyczyn jest wiele, a jedną z nich z nich np. stres mamy podczas ciąży.

Jak mówią lekarze opieka nad wcześniakami to niekiedy walka – dosłownie – o każdy ich oddech. Jednak wola życia w tych dzieciach jest niezwykle silna.

– Dwie dziewczynki urodziły się w 33 tygodniu, dokładnie 32 i 6 dni – mówi pani Magdalena, mama dwóch przedwcześnie urodzonych bliźniaczek. – Klara i Kinga, miłość, szczęście. Bardzo wyczekane dzieci przez wiele lat, więc cieszymy się ja i tato. Ale strach na pewno był, bo to jeszcze sporo za wcześnie. Miały się urodzić dopiero na Boże Narodzenie. Wszystko miałam zaplanowane całkiem inaczej, a one troszkę inaczej. Na razie skupiam się na dziewczynkach i na każdym dniu, byleby do przodu, byleby było troszeczkę lepiej. Na razie tak jest, więc myślę, iż będzie dobrze.

Wola życia wspierana przez medycynę i rodziców

– Jestem konsultantem wojewódzkim w dziedzinie neonatologii – mówi Eulalia Majewska, doktor nauk medycznych, lekarz kierujący oddziałem neonatologii i intensywnej terapii noworodka USK 4 w Lublinie. – Z wieloma rzeczami, także takimi medycznymi potrafimy sobie już radzić. Natomiast dzieci to są mali wojownicy, bo te dzieci mają rzeczywiście bardzo dużą wolę życia, walki. choćby czasami wydaje nam się, iż już jest sytuacja beznadziejna, a i tak powoli, powoli te dzieci jakoś potrafią się wydźwignąć. Oczywiście przy pomocy bardzo intensywnych działań, intensywnego leczenia z naszej strony. Tak iż my w zasadzie nigdy się nie poddajemy, nigdy.

ZOBACZ ZDJĘCIA:

– o ile chodzi o najmniejszego wcześniaka, była to Faustynka, urodzona w 26 tygodniu ciąży, ważyła poniżej 400 g. Drobinka, wielkości dłoni – wspomina Iwona Sławińska, położna oddziałowa z oddziału intensywnej terapii noworodka w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym numer 4 w Lublinie. – Leżała u nas dosyć długo, wyszła do domu, rozwija się. I mamy sporo bliźniąt, trojaki każdego roku, w ubiegłym roku były czworaki. To jest czasami nieprawdopodobne, ile trudnych chwil przechodzi dziecko. Też jest bardzo ważne, żeby rodzice wspierali dziecko, żeby słyszało głos mamy, słyszało głos taty. Bywa, iż mama czyta książeczkę. Później kiedy już dziecko może być wyjęte z inkubatora, rozpoczynamy kangurowanie. To daje dzieciom uczucie bezpieczeństwa, wzmacnia ich siłę.

– Jestem mamą Poli. Pola urodziła się w 29 tygodniu ciąży, więc po urodzeniu ważyła 970 g – mówi pani Danuta Bieniecka-Sulima. – Pola bardzo słabo przyrastała i właśnie 21 października trafiłam tutaj na oddział, na patologię ciąży. Termin porodu był przewidywany na 20 stycznia. Kiedy trafiłam tutaj do szpitala, wykryto u nas także wady letalne, więc przed rozwiązaniem te szanse były bardzo słabe. Wszystko się zmieniło po cięciu cesarskim, okazało się, iż najprawdopodobniej, chociaż jeszcze wszystko jest w trakcie diagnozy, tych wad nie widać. Dla nas to i tak jest w ogóle wielka szansa, iż jesteśmy tutaj i iż Pola żyje. To cud.

Fizjoterapia – klucz do rozwoju wcześniaków

– Tu też fizjoterapia ma bardzo duże znaczenie i można bardzo wiele funkcji u dziecka wyćwiczyć – dodaje dr Eulalia Majewska. – choćby u dzieci, u których się tego nie spodziewamy, sądzimy, iż będą leżące bez ruchu, to medycyna oraz praca fizjoterapeutów i rodziców uzyskuje przynajmniej 2,3 lata, żeby wcześniak mógł dogonić swoich rówieśników. Ale też jesteśmy w stanie w tej chwili zapobiegać i leczyć retinopatię wcześniaczą, czyli narząd wzroku. Jesteśmy w stanie wcześnie diagnozować zaburzenia słuchu. o ile coś nam wychodzi nieprawidłowo, to my wcześnie te dzieci kierujemy do audiologów, do laryngologów i również wcześnie można je zacząć aparatować. Jest więc dużo możliwości i wszystko jest do wypracowania.

– Antosia i Adaś urodzili się 9 tygodni przed terminem – mówi Jacek Werner, tata wcześniaków. – Największy strach był przed tym, iż po prostu nie przeżyją. To było bardzo realne ryzyko, ale po wyjściu ze szpitala mieliśmy do czynienia z szeregiem specjalistów, dostaliśmy całą masę skierowań. Cieszyliśmy się każdym dniem i tym, iż jest coraz lepiej. I tak naprawdę w tym momencie można ich porównać do dzieci urodzonych o czasie, wszystko już się zniwelowało. Są bardzo inteligentni, ciekawi świata. Czego nauczyło nas to doświadczenie? Myśleć jednak pozytywnie. To nas tak scementowało, iż już nie wiem, co by się musiało stać, żeby sobie nie poradzić. Chyba nie boimy się już po prostu żadnych kryzysów, będzie dobrze.

W oddziale Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym nr 4 w Lublinie średnio co roku na świat przychodzi około 300 małych pacjentów.

MaTo / opr. LisA

Fot. Iwona Burdzanowska

Idź do oryginalnego materiału