Adwentowe brzmienia w Ciechanowcu. 44. Konkurs Gry na Instrumentach Pasterskich
W miniony weekend Ciechanowiec po raz kolejny rozbrzmiał dawnymi dźwiękami pasterskich instrumentów.
Podczas 44. Konkursu Gry na Instrumentach Pasterskich im. Kazimierza Uszyńskiego uczestnicy – od najmłodszych po seniorów – prezentowali przede wszystkim ligawki, ale też trombity, bazuny i inne instrumenty, których dźwięki kiedyś rozbrzmiewały na wsiach.
Wydarzenie łączy pokolenia i podtrzymuje tradycję, która przez lata niemalże zanikła. W tym roku szczególnie licznie dopisała młodzież i dzieci, niektóre pierwszy raz stawiające kroki na scenie z instrumentem w ręku.
– Skąd to się wzięło u mnie? Zobaczyłem w Internecie ogłoszenie i postanowiłem przyjechać.
Czasem gram u babci albo u cioci. Nie znam melodii, po prostu gram. Jest takie święto i trzeba grać” – mówi Michał Murawski. Dziadkowie przyprowadzają swoje wnuki, aby kontynuowały tradycję:
– Dzisiaj pierwszy raz wnuki przyjechały i od razu zaczęły trąbić.
Na przyszły rok na pewno poćwiczymy i będzie ich jedenastu występować. Cały zespół rodzinny Wojno – zapowiedział Antoni Wojno.
Starsze pokolenia wracają do dawnych zwyczajów: – Pamiętam z młodości, iż sąsiad miał ligawki i w adwencie trąbiliśmy przy studni. Kilka lat temu przypadkowo trafiłem na ten konkurs w Muzeum i tak zacząłem przyjeżdżać. Wnuki dorastają i zaraziłem ich tą pasją – wspomina Antoni Wojno.
Nie brakowało też humoru i dystansu do własnych możliwości: – Siedem lat już gram na ligawce. Ale teraz to się robi źle, bo ja młody człowiek – tylko 25 lat do setki mi brakuje – a płuca słabiutkie. Ale to nie od ligawki! Od pracy, od papierosów – śmieje się Stanisław Majewski.
Ligawka to instrument wymagający precyzji: – Najważniejszy jest ustnik… adekwatnie nie powinno go być. Ligawka nie powinna przekraczać półtora metra. Umiejętnie dmuchając, można z niej wydobyć różne dźwięki – tłumaczy Andrzej Orłowski.
Wielu uczestników uczyło się od starszych kolegów, a także od mistrzów i z Internetu: – Słucham jurora Andrzeja. Kiedyś byłem u niego na warsztatach. Jak się go naśladuje, to później ładnie wychodzi – zauważył Andrzej Orłowski.
Ligawka nie zawsze była instrumentem adwentowym: – W XIX wieku stała się instrumentem obrzędowym, ale wcześniej służyła pasterzom do zaganiania bydła, odstraszania dzikiej zwierzyny i informowania się w terenie – opowiada Agnieszka Kiersnowska, kierownik Działu Etnograficznego Muzeum Rolnictwa im. ks. K. Kluka w Ciechanowcu.
Tradycja została przerwana w czasie II wojny światowej:
– Ligawka wyginęła. Posiadanie jej było zakazane – można było choćby stracić życie, ponieważ pozwalała na porozumiewanie się. Dopiero w latach 70. tradycję postanowiono odbudować, a konkurs w Ciechanowcu stał się fundamentem jej odrodzenia:
– Od 1974 roku organizujemy konkurs co roku. W tym roku wyjątkowo dopisała kategoria dzieci – to one będą podtrzymywać tradycję w przyszłości – podkreślała pracownica Muzeum.
Choć sercem konkursu jest podlaska ligawka, do Ciechanowca przyjeżdżają muzycy z innych regionów Polski i Europy:
– Można zobaczyć kaszubską bazunę, góralską trombitę i wiele innych unikatowych instrumentów pasterskich.
Na muzealnym dziedzińcu można więc było usłyszeć zarówno tradycje podlaskie, jak i góralskie, czy kaszubskie, a ich brzmienie tworzy niezwykłą, żywą lekcję kultury ludowej.

1 tydzień temu







