„Agresja była z tamtej strony”. Prezes Legii Warszawa o aresztowaniu Josue i Pankova

11 miesięcy temu
Zdjęcie: Prezes Legii Dariusz Mioduski (autor: PAP/Rafał Guz)


- Agresja była z tamtej strony. Zachowanie pana, który prawdopodobnie teraz składa zeznania, było tak agresywne, iż zastanawialiśmy się, czy nie jest pod wpływem pewnych środków. Nikt z nas nie widział, aby ktokolwiek z naszej strony uderzył ochroniarza - tak aresztowanie dwóch polskich piłkarzy po meczu w Holandii skomentował Dariusz Mioduski, prezes stołecznego klubu.

Według relacji osób obecnych na miejscu, po meczu z AZ Alkmaar w fazie grupowej Ligi Konferencji, przegranym przez Legię 0:1, służby porządkowe uniemożliwiły drużynie wyjazd autokarem ze stadionu. Tłumaczono, iż muszą poczekać, aż obiekt opuszczą kibice.

W efekcie doszło do przepychanek, a dwóch piłkarzy warszawskiego zespołu - Portugalczyk Josue i Serb Radovan Pankov - zostali zabrani do aresztu.

„Absolutny skandal”

- To, co się wydarzyło, to absolutny skandal. Przez wiele lat jeżdżę na mecze od Kazachstanu po Portugalię i widziałem kilka sytuacji, np. gdy autobus z naszą drużyną był atakowany przez kibiców rywali, ale nigdy nie widziałem, żeby drużyna i członkowie sztabu, zarządu, byli atakowani przez ochronę i policję. To precedens na skalę światową - ocenił Mioduski.

Drużyna - bez Josue i Pankova - wróciła do Warszawy w piątkowe południe. Prezes Legii poinformował, iż nie miał możliwości pojechać razem z dwoma zatrzymanymi piłkarzami do aresztu.

- Dzisiaj nasi piłkarze na szczęście mają już opiekę, ale wczoraj nie pozwolono mi z nimi pojechać, zostałem brutalnie odepchnięty - relacjonował.

Zapowiedział też, iż postara się o to, aby wszystkie okoliczności zostały rzetelnie ustalone.

- Nie odpuścimy. Będziemy robić wszystko, żeby to wyjaśnić, prostować, znaleźć przyczynę tego, co się stało. Kiedy tylko przyjechałem do Alkmaar, od razu słyszałem raporty (od członków Legii - PAP), iż coś się dzieje, iż jesteśmy szykanowani. Padły słowa pani burmistrz, iż nie życzy sobie Polaków w mieście, ludzie wyprowadzani byli z restauracji. Taka atmosfera trwała od kilku dni. To nie był incydent - dodał Mioduski.

Mecz z Rakowem bez zmian

- Kibiców z Alkmaar zapraszamy do Polski. Pokażemy, jak wygląda bezpieczeństwo, gościnność, dobra atmosfera - podkreślił prezes i właściciel Legii Warszawa Dariusz Mioduski. - Będziemy chcieli pokazać, iż mogą się tu czuć bezpiecznie i dobrze się bawić, iż w naszym kraju jest spokojnie i przyjaźnie - dodał.

Jak przekazał na konferencji prasowej w Warszawie rzecznik klubu Bartosz Zasławski, według informacji z Holandii Portugalczyk został już przesłuchany, a Serb jeszcze nie.

- Mam nadzieję, iż jeszcze dziś, a najpóźniej jutro do nas wrócą. W niedzielę czeka nas bardzo istotny mecz ligowy z Rakowem Częstochowa i chcemy go zagrać - zadeklarował Mioduski.

Mioduski, który sam ucierpiał wskutek potrącenia i uderzenia przez holenderskiego funkcjonariusza, podkreślił, iż jego zdaniem wydarzenia ze stadionu były efektem sytuacji, która od kilku dni narastała.

- Nastawienie władz lokalnych było fatalne, panowała atmosfera braku bezpieczeństwa - powiedział szef stołecznego klubu.

Oświadczenie holenderskiej policji

Dziś policja holenderska przedstawiła oświadczenie, w którym podała, iż jeszcze przed meczem było niespokojnie.

„Kibice Legii Warszawa przypuścili szturm na bramę wjazdową. Niestety nasze jednostki nie zdołały powstrzymać tych działań ze względu na przemoc kibiców wobec stewardów i policji. W wyniku zamieszek jeden z funkcjonariuszy policji stracił przytomność i nie był w stanie kontynuować pracy. Aby chronić bezpieczeństwo własne i stewardów, użyto gazu łzawiącego. Kibice Legii odebrali policji część pałek i miotaczy gazu pieprzowego. W rezultacie niektórzy sympatycy polskiego klubu przedostali się na stadion bez biletów” – napisano w komunikacie.

Jak podkreślono, ze względu na odbywające się w centrum Alkmaar uroczystości policja nie mogła zagwarantować w czwartkowy wieczór bezpieczeństwa w mieście. Dlatego, według funkcjonariuszy, porozumiano się wcześniej z Legią Warszawa i polską policją na temat sposobu, w jaki kibice drużyny gości będą uczestniczyć w meczu, ale te ustalenia nie zostały dotrzymane przez Legię.

W godzinach popołudniowych, gdy okazało się, iż sympatycy Legii przywieźli ze sobą materiały pirotechniczne, władze Alkmaar zakwalifikowały teren wokół dworca kolejowego i stadionu jako obszar zagrożenia bezpieczeństwa. Oznaczało to, iż na tym terenie mogą zostać przeprowadzone prewencyjne rewizje – dodano w komunikacie policji.

Skandal w Holandii

Jak przekazali obecni na meczu polscy dziennikarze, zamieszanie powstało w chwili, gdy miejscowa policja i służby ochrony podjęły decyzję o zamknięciu stadionu, rzekomo w celu uniknięcia kolizji z mającą opuszczać wtedy obiekt zorganizowaną grupą kibiców stołecznego klubu.

Przedstawiciele Legii, w tym piłkarze, mieli mieć utrudniony dostęp do autokaru, wywiązały się utarczki słowne i przepychanki. Ostatecznie policja otoczyła kordonem pojazd, w którym była już znaczna część ekipy. W pewnym momencie policjanci postanowili zatrzymać zawodników Josue i Pankova, w innym przypadku mieli grozić szturmem na autokar.

Na nagraniach wideo z telefonów widać, jak portugalski kapitan Legii jest prowadzony przez kordon policji, według relacji dziennikarzy założono mu kajdanki.

W sprawę zaangażował się właściciel i prezes stołecznego klubu Dariusz Mioduski, który był mocno szarpany przez jednego z funkcjonariuszy. Do piłkarzy udali się m.in. trener Kosta Runjaic oraz kierownik drużyny Konrad Paśniewski.

Reakcje po zajściach w Holandii

Klub poinformował o sprawie UEFA. Czekają na stanowisko piłkarskiej federacji, a także policji. Z kolei premier Mateusz Morawiecki przekazał, iż polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ma podjąć pilne działania dyplomatyczne w tej sprawie.

Wiceszef MSZ Paweł Jabłoński podał na platformie X (dawniej Twitter), iż trwa wyjaśnianie sytuacji „Nasi konsulowie już w nocy udzielali wsparcia klubowi i jego pracownikom. Z uwagi na narodowość dwóch zatrzymanych piłkarzy przekazaliśmy odpowiednie informacje także konsulom Portugalii i Serbii” – poinformował.

Wskazał, iż sprawdzane w szczególności jest to, czy holenderska policja i pracownicy klubu AZ Alkmaar nie dopuścili się złamania prawa wobec obywateli Polski i pracowników Legii Warszawa z uwagi na narodowość lub używanie języka polskiego.

„Wszystkich naszych obywateli, wobec których miały miejsce niewłaściwe działania służb (np. arbitralne zatrzymania, przeszukania bez powodu, utrudnienia w przemieszczaniu się spowodowane m.in. używaniem języka polskiego), prosimy o kontakt z Wydziałem Konsularnym Ambasady RP w Hadze lub z centralą MSZ w Warszawie” – przekazał wiceminister spraw zagranicznych.

Problemy z holenderską policją

Z kolei prokurator generalny Zbigniew Ziobro zwrócił uwagę, iż wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta kilka miesięcy temu protestował przeciwko działaniom holenderskiej policji wobec holenderskich rolników.

Ci rolnicy do nas przyjechali z prośbą o pomoc. Tam była realizowana jakaś polityka związana z likwidacją pogłowia bydła. W konsekwencji rolników pozbawiono możliwości prowadzenia działalności, zostali brutalnie pobici. Protestowaliśmy, broniliśmy ich, ale tam nie miałem tytułu, by wszcząć postępowanie. Tu wszystko wskazuje na to, iż będziemy mieli powody, by badać to również od strony procesowej – wskazał minister sprawiedliwości.

Rzecznik Legii w RDC o skandalu w Holandii

Rzecznik Legii Bartosz Zasławski powiedział w „Magazynie Sportowym” RDC, iż klub pierwszy raz spotkał się z tak nieuzasadnioną agresją.

Służby ochrony zareagowały bardzo agresywnie, zaczęły przepychać się z zawodnikami i członkami sztabu, choćby z prezesem Mioduskim. Nagrywał on przebieg tych wydarzeń, a telefon został mu wytrącony z ręki, był przepychany. Szef działu przygotowania motoryczno-medycznego Bartosz Bibrowicz również otrzymał cios od policjanta. Były to sceny, których nigdy w życiu nie pomyślelibyśmy, iż moglibyśmy doświadczyć – podkreślił Bartosz Zasławski.

RZECZNIK LEGII: SŁUŻBY OCHRONY BYŁY WOBEC NAS AGRESYWNE

Idź do oryginalnego materiału