Aktywiści utrudniają mi życie blokując ruch. Co powinienem zrobić, żeby przestali?

2 tygodni temu

Aktywiści z grupy Ostatnie Pokolenie przyklejają się do mostów w Warszawie, blokując ruch. Jako zwykły, przypadkowy obywatel jestem tym karany. Co powinienem zrobić, żebym nie padał ofiarą tego cyrku?

Nie mam telefonu do premiera Donalda, a choćby gdybym miał, to pewnie i tak by nie odebrał. A choćby gdyby odebrał, to pewnie by nie wprowadził tego, co bym mu powiedział. Mój wpływ na władzę jest taki sam, jak wszystkich innych ludzi, tj. mogę pójść lub nie pójść do wyborów. Mogę też dokonać wyborów w kwestii poruszania się po mieści. Ale to nic nie pomoże, bo aktywiści przyklejający się do mostów blokują dokładnie tak samo również autobusy miejskie.

Chciałbym móc ich zapytać: co mam zrobić, żebyście mnie nie karali?

To nie ja wymyślam prawo. Co więcej, mogę choćby przesiąść się z samochodu na autobus. A choćby ten autobus może być elektryczny. Cóż z tego, skoro i tak go zablokujecie, podobnie jak cały ruch drogowy. Po co więc się starać, skoro i tak zostanę ukarany? Wydawałoby mi się, iż jeżeli ktoś faktycznie nie korzysta z samochodu, a z komunikacji zbiorowej, to aktywiści powinni mu odpuścić i pozwolić tej komunikacji jechać. Niestety, to tak nie działa, co wzbudza w ludziach poczucie niezawinionej krzywdy. Oczywiście ktoś może powiedzieć, iż „ale rowerzystów nie zatrzymują”, problem w tym iż za bardzo nie ma kogo zatrzymywać – w godzinach porannego szczytu ruch rowerowy w stosunku do liczby osób korzystających z autobusów miejskich jest znikomy.

Na razie aktywiści są intensywnie usuwani przez samych kierowców, których blokują

Wrzucają choćby filmy na swój profil na X, żeby pokazać jak bardzo udaje im się denerwować ludzi i wzbudzać społeczną złość. Podobno ta społeczna złość ma zainspirować kierowców do myślenia o tym, jak źle czynią, jeżdżąc samochodami. To prawdopodobnie prawda, rzeczywiście czynią źle – ale kto jest gorszy, ten kto autem jeździ, czy ten kto to auto produkuje i buduje dla niego całą infrastrukturę oraz często choćby całą cywilizację? Pytam dla kolegi, nie jest aktywistą.

PILNE: policyjny tajniak poddusił chłopaka z Ostatniego Pokolenia.

Pan w zielonej kurtce, który za kołnierz ciągnie aktywistę po asfalcie to nieumundurowany funkcjonariusz. Skandal @Policja_KSP pic.twitter.com/DxSEWZNVmN

— Ostatnie Pokolenie (@OstatniePokolen) April 18, 2024

Podjęte przez aktywistów metody mogą wydawać się względnie nieszkodliwe

Nie jest to jednak prawda, ponieważ wypełniają one całkiem skutecznie definicję terroryzmu. Stosują oni przemoc w celu w celu wymuszenia od władz państwowych i społeczeństwa określonych zachowań i świadczeń, często naruszające dobra osób postronnych. Charakterystyczną cechą terroryzmu jest celowe działanie w kierunku osłabiania państwa czy jego gospodarki – to też dokładnie robią nasi aktywiści z klejem. Powinni zostać oskarżeni o terroryzm, ale nic takiego się nie dzieje, bo oni nie działają przeciwko rządowi, tylko dla rządu i na jego rzecz. Powiecie: jak to, przecież oni wysłali ultimatum do premiera! Oni są w opozycji do rządu! – no jednak nie.

Przypuśćmy, iż rząd chce wprowadzić jakieś trudne do zakomunikowania społecznie prawo. Normalnie, gdyby po prostu je zapowiedziano, wybuchłyby protesty. W związku z tym powstaje organizacja aktywistyczna, która ten postulat doprowadza do absurdu i zbiera społeczną nienawiść na swoje konto. Rząd wtedy mówi obywatelom: nie obawiajcie się, nie wprowadzimy postulatów aktywistów. Oni są stuknięci. Tak naprawdę planujemy coś o wiele lżejszego. Obywatele są wtedy bardziej skłonni to zaakceptować. W ten sposób wykonuje się ruchy uprzedzające protesty społeczne. A aktywiści przyklejający się do jezdni w Warszawie po prostu informują nas, iż w ciągu 3-5 lat nastąpią ogromne zmiany w kwestii możliwości poruszania się po mieście. I na to radziłbym się szykować.

Idź do oryginalnego materiału