„Ale Japonię mamy w domu” – o azjatyckich inspiracjach we Wrocławiu [FELIETON]

1 tydzień temu

Trwa trzecia edycja Festiwalu Sakura. We Wrocławiu realizowane są spotkania, warsztaty, wystawy i prelekcje dotyczące kultury Japonii. Na czym polega fenomen takich wydarzeń?

Sushi, ramen, lody mochi w sklepach spożywczych. Japonię mamy przecież w tej chwili na wyciągnięcie ręki. Japonię chowamy do kieszeni, Japonię przynoszą nam pod drzwi. Co jest więc fascynującego w festiwalach takich, jak Sakura? Po przyjrzeniu się tegorocznemu programowi nasunęło mi się wiele refleksji na ten temat.

Orientalizm to zainteresowanie kulturą „innego”. W tym przypadku – kulturą Japonii. To określenie obejmuje też Indie, Chiny czy Bliski Wschód. Ale co to adekwatnie znaczy interesować się Japonią? Wystarczy zamówić sushi z dostawą do domu? A może obejrzeć anime na spiraconej stronie internetowej? Czy te skrawki Kraju Kwitnącej Wiśni, które do nas docierają, nie są jedynie śladami utrwalonych stereotypów? Stereotypów, którymi karmi nas zachodnia kultura? Wrzuć zdjęcie na Instagram, na którym siedzisz w cool azjatyckiej restauracji i trzymasz pałeczki. Spokojnie – trzymasz je jedynie do zdjęcia. Przecież tak naprawdę nie umiesz się nimi posługiwać. No bo niby komu jest wygodnie jeść w ten sposób?

Często myślimy, iż już wszystko zrozumieliśmy i poznaliśmy. Uważamy się za odkrywców, wielkich podróżników, choć podróżujemy jedynie po swoim osiedlu i odhaczamy z listy wizytę w kolejnym orientalnym barze, gdzie wszystko, niezależnie od zawartości, obficie polewa się sosem sojowym. Jesteśmy kolonizatorami marketów, w których wyszukujemy błyskawiczne rameny i tydzień azjatycki. Wystarczy nam kilka popularnych haseł, śledzenie bloga podróżniczego – jestem znawcą Japonii. Interesuję się kulturą orientalną.

Aby tak naprawdę móc rozpocząć ten proces, trzeba przecież zdjąć nasze „polskie” okulary. Trzeba też pozbyć się kolonialnych uprzedzeń. Od XIX wieku w kulturze zachodniej obserwować można zjawisko „japonizmu”. O Japonii jako przedmiocie idealnej wręcz fascynacji pisało wielu badaczy. Ląd poznany później niż Chiny miał być dla europejskich intelektualistów miejscem nieskażonym zachodnimi wpływami. Warto zauważyć, iż nie było to oczywiście spojrzenie obiektywne. Nie wspominam choćby o takich wymysłach jak „sushi burger”.

Dlatego zarówno Kraj Kwitnącej Wiśni, jak i wszystkie inne, należy poznawać z szacunkiem. Zachodnie spojrzenie to coś, czego czasami nie potrafimy się wyzbyć. Starajmy się nie upraszczać i nie generalizować. Obserwujmy swoje uprzedzenia. Nie warto dać im wynurzyć się na powierzchnię. Wysłuchajmy ciekawej prelekcji, organizowanej w ramach Festiwalu Sakura. Pójdźmy na spektakl, do muzeum, na wystawę. Szukajmy edukacji – a nie sensacji. Życzę smacznego sushi.

Martyna Jersz

Idź do oryginalnego materiału