Rodzice i eksperci apelują o zmniejszenie liczebności grup w warszawskich przedszkolach – aktywiści z Miasto Jest Nasze wystosowali do prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego list w sprawie poprawy jakości opieki i edukacji przedszkolnej.
Chcą pilnego podjęcia działań – mniejszych grup przedszkolnych i zwrócenia uwagi na przepełnienie placówek. Podkreślają również, iż edukacja dzieci rozpoczyna się w przedszkolu, a nie dopiero w szkole podstawowej.
– Dzieci w przedszkolach nie są oddawane „na przechowanie”. Trafiają pod opiekę wykwalifikowanej kadry pedagogicznej. Sytuacja, kiedy władze Warszawy trzymają się twardo 25-osobowych grup, wypycha te osoby z zawodu. jeżeli nie zbierze się tak duża grupa dzieci, znikają etaty, a dzieci są mieszane z inną grupą – mówi Jacek Grzeszak, radny dzielnicy Mokotów.
Jak przyznaje mokotowski radny, mierzymy się z niżem demograficznym, ale zamiast zamykać grupy, można stworzyć nowe – mniejsze, które zapewnią przedszkolakom lepsze możliwości rozwoju. Jak podkreślają eksperci, grupa 25-osobowa nie gwarantuje dzieciom odpowiednich warunków nauki i spędzania czasu. Trudno w tak licznej grupie uczyć, obserwować postępy i reagować na poszczególne, indywidualne potrzeby rozwojowe dzieci.
– Tam, gdzie tych nauczycieli się nie da znaleźć, no to jeżeli się też nie uzbiera dzieci, to zamykamy grupę. Natomiast ja spotkałem się z sytuacją, iż pani dyrektor nam powiedziała wprost, iż dostała takie ultimatum. Wie, iż będzie musiała zwolnić dwie nauczycielki, dlatego iż po prostu brakuje etatów. Tylko wiecie państwo, to była taka sytuacja, w której te grupy były już skrajnie u nas zatłoczone, bo się uczyło 25, 26, 27 dzieci – dodaje radny Grzesiak.
Jak wskazują aktywiści z Miasto Jest Nasze, koszt zmniejszenia grup z 25 do 18 dzieci szacowany jest na ok. 300 milionów złotych.
„Miasto oszczędza na dzieciach”
Zdaniem miejskiego radnego Jana Mencwela, „miasto oszczędza jednak na dzieciach”.
– Liczebność grup w przedszkolach to jest główny argument, dla którego słyszę, że rodzice nie zapisują dzieci do publicznych przedszkoli. Kiedy słyszą, iż ich dziecko będzie w przedszkolu w 25-osobowej grupie, a w porównaniu z tym mają do wyboru prywatne przedszkole, gdzie to będzie grupa 15-osobowa, no to decyzja jest niemalże oczywista. Oczywiście tylko dla tych osób, które na to stać – podkreśla radny.
Istnieje także problem wakatów w przedszkolach publicznych – młodzi pedagodzy coraz częściej rezygnują z pracy w placówkach.
– Przychodzą młodzi ludzie do pracy w przedszkolu i po tygodniu za pensję bliską, tak naprawdę, pensji minimalnej, kiedy widzą, że muszą ogarnąć 25 dzieciaków o bardzo różnych potrzebach, no to po prostu mówią, iż to nie jest praca dla nich, iż to jest po prostu praca ponad ich siły – dodaje Mencwel.
Celem poprawa jakości placówek publicznych
Jak podkreśla radna dzielnicy Mokotów Agnieszka Krzyżak-Pitura, „nie wszyscy rodzice mogą pozwolić sobie na prywatne przedszkole z mniejszymi grupami”.
– Mała grupa to jest wielka szansa dla wszystkich dziecka, dlatego też miasto powinno dbać nie tylko o tę dostępność w postaci takiej, iż każde dziecko, które jest zapisywane do przedszkola, dostaje to miejsce, ale też podnosić jakość edukacji i „wyciągać” dzieci z placówek prywatnych do publicznych – wyjaśnia radna.
List został przekazany prezydentowi Rafałowi Trzaskowskiemu 14 października, w Dzień Edukacji Narodowej. Decyzje o wielkościach grup w przyszłym roku przedszkolnym zapadną w lutym lub marcu.