Zawodnik z grupy biegowej Zefka Runners wziął udział w biegu na dystansie 63 km podczas drugiej edycji „Zawojskiego Festiwalu Biegowego”. Był to jego debiut w tej imprezie.
„Zawojski Festiwal Biegowy” to stosunkowo nowa pozycja w kalendarzu biegowym. W tym roku uczestnicy rywalizowali na czterech dystansach: 6 km, 21 km (półmaraton), 42 km (maraton) oraz 63 km. Artur Drobczyński zdecydował się na start na najdłuższym i najbardziej wymagającym z nich.
Trasa, przygotowana przez ambasadora biegu Romana Ficka, stanowiła spore wyzwanie, z łącznym przewyższeniem wynoszącym aż 3400 metrów. Najwyższym punktem trasy była Babia Góra, wznosząca się na 1725 m n.p.m.
– Trasa była wymagająca. Nie było ani chwili płaskiego odcinka – mocny podbieg pod Babią Górę przez Perć Akademików, a potem ostry zbieg. W drugiej części, około 35 kilometra, czekało bardzo trudne podejście poprowadzone „na dziko”, poza szlakiem, które dało się we znaki wszystkim uczestnikom. Dodatkowym utrudnieniem była burza, która dopadła mnie po zbiegu z Babiej Góry i zamieniła następne 15 km w bieg strumieniem, a nie po szlaku – relacjonował zawodnik Zefka Runners. – Trasę oceniam bardzo dobrze, była świetnie oznaczona. Mimo to na 60 kilometrze zgubiłem się, co kosztowało mnie około 10-15 minut. Całościowo, organizacja imprezy była na wysokim poziomie.
Pomimo tych trudności, Artur Drobczyński ukończył bieg na drugim miejscu.
– Ukończenie tych zawodów na drugiej pozycji było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Nigdy wcześniej nie biegałem w górach, choć często chodzę po Tatrach i wspinam się, to bieganie po górach było dla mnie nowością. Moje treningi to głównie 40 km tygodniowo po Wzgórzach Ostrzeszowskich – wyznał biegacz. – Były to moje pierwsze zawody na tak długim dystansie i tak trudnej trasie. Jedynym celem było dotarcie do mety. Po zbiegu z Babiej Góry czułem, iż biegnie mi się dobrze i może uda mi się powalczyć o miejsce w pierwszej dziesiątce. O tym, iż jestem drugi, dowiedziałem się na 40 kilometrze od żony, która z dziećmi czekała na mnie w miasteczku biegowym. Gdyby nie ona, prawdopodobnie nie wziąłbym udziału w tych zawodach – dodał Artur Drobczyński.
Gratulujemy! AP
fot. Magdalena Sedlak, Bartłomiej Trybała