Na Zalewie Wiślanym, w rejonie Tolkmicka około godziny 11:30 patrol wodny policji zauważył dryfującą łódź, z której cztery osoby rozpaczliwie machały rękami, wzywając pomoc. Sytuacja wyglądała groźnie – jednostka pływająca była niesprawna, a jej załoga bezradna wobec awarii silnika.
Funkcjonariusze natychmiast podjęli działania ratunkowe. Łódź została bezpiecznie odholowana do Portu Tolkmicko, gdzie przeprowadzono kontrolę jej stanu technicznego oraz wyposażenia. Jak się okazało, jednostka nie posiadała żadnych środków ratunkowych – ani kamizelek, ani koła ratunkowego, ani choćby podstawowego wyposażenia wymaganego przepisami.
To rażące zaniedbanie mogło mieć tragiczne konsekwencje, szczególnie na akwenie takim jak Zalew Wiślany, gdzie warunki pogodowe potrafią zmieniać się dynamicznie, a silny wiatr i fale mogą gwałtownie zagrozić bezpieczeństwu osób na wodzie.
Właściciel łodzi został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych za wypłynięcie bez obowiązkowego wyposażenia ratunkowego. Choć kara finansowa jest dotkliwa, najważniejsze jest to, iż zdarzenie zakończyło się szczęśliwie – bez ofiar i bez konieczności prowadzenia akcji ratunkowej na większą skalę.
Policja przypomina, iż każdy, kto decyduje się na wypoczynek na wodzie, musi zadbać o bezpieczeństwo swoje i innych. Brak środków ratunkowych to nie tylko wykroczenie – to realne zagrożenie życia.
To zdarzenie jest kolejnym dowodem na to, jak ważna jest obecność służb patrolujących akweny wodne. Dzięki ich czujności i szybkiej reakcji udało się uniknąć tragedii. Jednocześnie stanowi ono przestrogę dla wszystkich wodniaków – choćby krótki rejs wymaga przygotowania, a lekkomyślność może kosztować znacznie więcej niż mandat.