W 12. kolejce Orlen Superligi piłkarze ręczni Industrii pokonali na wyjeździe Wybrzeże Gdańsk 29:27 (13:15). Najwięcej bramek dla wicemistrzów Polski zdobyli Tomasz Gębala 7 i Arciom Karaliok 4. W zespole gospodarzy najskuteczniejszy był autor 9 goli Mikołaj Czapliński.
Kielczanie, jak zwykle, zagrali w okrojonym składzie. W niedzielę wolne dostali bramkarz Miłosz Wałach oraz Dylan Nahi i Daniel Dujszebajew. Cały czas karę odbywają Arkadiusz Moryto i Jorge Maqueda, a także trener Talant Dujszebajew.
Wybrzeże zaskoczyło Industrię, bo w pierwszej połowie kielczanie nie mogli znaleźć recepty na grę gospodarzy. W 10 min. zespół znad morza prowadził 9:5, a pięć minut później 12:6 i trener Lijewski poprosił o czas. Pod koniec pierwszej połowy kielczanie zdobyli cztery bramki z rzędu i na przerwę schodzili tylko z dwoma golami straty. Po zmianie stron świetnie w bramce gospodarzy spisywał się Kornel Poźniak, co pozwoliło Wybrzeżu „odskoczyć” na 20:15. 10 minut przed końcem był remis 25:25. Dwa gole w samej końcówce rzucił Tomasz Gębala i gdańszczanie już nie zdołali odpowiedzieć, żeby wywalczyć chociaż jeden punkt.
– Jestem wściekły na to co się wydarzyło, bo mieliśmy dziś ogromną szansę na duży sukces. Jednak trzeba cesarzowi oddać, co cesarskie – dobitnie podsumował doświadczony obrotowy Wybrzeża Michał Peret.
– Gospodarze postawili nam bardzo trudne warunki. Podeszli niezwykle ambitnie do tego meczu i za to trzeba ich pochwalić. My mieliśmy ogromne problemy z koncentracją na początku meczu, a potem ze skutecznością. Nie możemy tak grać. Ważne, iż zwyciężyliśmy, bo na końcu liczą się trzy punkty. To, co musimy zapamiętać to to, iż mimo, iż byliśmy choćby na „minus sześć” to walką i ciężką pracą na parkiecie daliśmy radę wyciągnąć ten wynik, a błędy trzeba poprawić – podkreślił jeden z bohaterów Industrii Tomasz Gębala.
– Wiedzieliśmy, iż Wybrzeże grając przed własną publicznością nie będzie faworytem i nie będzie miało nic do stracenia. A grając na luzie, bez presji, na większej fantazji, można zagrać fajne zawody. I tak się stało. W pierwszej połowie udawało im się praktycznie wszystko, każdy rzut zamieniali na bramkę, my mieliśmy problemy, by dotrzymać im kroku. W drugiej połowie uspokoiliśmy atak pozycyjny, szyki obronne były bardziej zaciśnięte, a Bekir Cordalija odbił kilka piłek. Wygraliśmy trudne spotkanie, o którym na konferencji przedmeczowej mówiłem, iż lekko nie będzie. I nie myliłem się – wyjaśniał drugi trener kieleckiego zespołu Krzysztof Lijewski.
Przed piłkarzami ręcznymi Industrii teraz mecz 9. kolejki Ligi Mistrzów. W środę (27 listopada) zmierzą się na wyjeździe z duńskim Aalborg Handbold.