Baśniowy świat Katarzyny. Mielczanka wydała książkę fantasy

3 godzin temu
Zdjęcie: Dla Katarzyny Łysoń to już kolejna, piąta powieść w autorskim dorobku. | foto Archiwum prywatne


Co zainspirowało Cię do pisania książek?

Pisanie zaczyna się od czytania. Zawsze lubiłam czytać, różne gatunki literatury. To był taki test, poszukiwanie tego, co najbardziej mi odpowiada. A także, oczywiście, kształtowanie wyobraźni i niezliczone inspiracje. Napisanie własnej książki to taki kolejny krok – stworzenie samemu czegoś, co chciałoby się przeczytać.

Dlaczego właśnie fantasy? Czy to twój ulubiony gatunek?

To gatunek, w którym czuję się najbardziej swobodnie. Tak na marginesie, czytam i powieści obyczajowe, i historyczne, często sięgam także po literaturę faktu. Jednak świat fantasy ma tę zaletę, iż można go budować od podstaw, na własnych zasadach. To ja określam reguły, jakie w nim obowiązują, choć oczywiście wszystko musi mieć swoją logikę. Inspirując się historią, można jednocześnie traktować ją dosyć luźno, wybierając te elementy, które pasują do mojego świata. Można czerpać z niezliczonych ludowych podań, baśni i legend, a są one przedmiotem moich zainteresowań. I to nie tylko jeżeli chodzi o treść, ale także o ich pochodzenie, źródła, wspólne cechy, a co za tym idzie – głębszy sens. Literatura fantasy, ta klasyczna, wywodzi się właśnie z baśni, legend i mitów. To, co w niej lubię, to właśnie te elementy charakterystyczne dla baśni, czarodziejskie, tajemnicze i symboliczne. Bo takie fantastyczne czy baśniowe opowieści przemawiają szczególnym językiem. Jest to język pełen przenośni i ukrytych znaczeń, które można interpretować po swojemu. Dzięki temu poprzez opowieść fantasy można często powiedzieć więcej, liczy się nie tylko sama historia, która jest jakby czymś zewnętrznym, ale także jej ukryty, symboliczny sens.

Jak wygląda Twój proces tworzenia świata przedstawionego w powieściach? Czy zaczynasz od fabuły, bohaterów, czy może od samego świata?

Zaczyna się od bardzo ogólnego pomysłu, jakiegoś obrazu, sceny. Potem zadaję sobie pytanie, w jakim kontekście można by ten obraz umieścić? Częścią jakiej historii mógłby się stać? W ten sposób powoli pojawiają się bohaterowie, fabuła, świat… Jest to proces dość długotrwały, taki czas dojrzewania pomysłu. Robię sobie wtedy różne notatki, charakterystyki bohaterów, czasem piszę pojedyncze sceny, które potem umieszczam w książce… albo i nie, jeżeli w międzyczasie zmieni się koncepcja.

Czy w swoich historiach ukrywasz jakieś przesłania lub metafory dotyczące rzeczywistego świata?

Tak, zawsze. Fantastyka wcale nie jest oderwana od rzeczywistości tak, jak niektórzy uważają. To, iż historia dzieje się w jakimś innym miejscu i czasie, sprawia tylko, iż czyta się ją lepiej. Można rzeczywiście zanurzyć się w powieściowy świat, odpocząć od codzienności, ale przecież bohaterowie w tym świecie – jak bardzo magiczny by on nie był – zmagają się przeważnie z tymi samymi problemami, co ludzie w naszej znanej rzeczywistości. Owszem, te problemy są zwykle ubrane w jakiś kostium, ale jednak – jeżeli zajrzeć pod tą warstwę symboliczną, o jakiej wcześniej mówiłam - są takie same. Trochę upraszczając, każdy z nas dokądś w ciągu swojego życia wędruje, ma zadania do spełnienia, przeżywa różne próby i przygody, którym musi stawić czoła. Każdy też ma jakiegoś potwora, którego musi pokonać – jakiś lęk, ograniczenie. Jak powiedziałam wcześniej, baśnie językiem symboli opowiadają o życiu.
„Szafirowy Znak” na przykład to opowieść o dokonywaniu trudnych wyborów, o poszukiwaniu własnej tożsamości, odkrywaniu w życiu własnej drogi, nieraz zaskakującej. I pewnie jeszcze wielu innych sprawach, bo każdy czytelnik patrzy przez pryzmat własnych doświadczeń i czasem się zdarza, iż znajduje coś, o czym choćby sama nie pomyślałam.

Czy któraś z postaci w twoich książkach jest inspirowana realnymi osobami?

Nie, nigdy mi się nie zdarzyło tak po prostu scharakteryzować w książce kogoś konkretnego. Inna sprawa, iż inspiracje biorą się z życia – może to być czyjeś konkretne zachowanie, cecha wyglądu czy charakteru. Wszystko jednak przetwarza wyobraźnia i nie zdarzy się na pewno, iż w książce znajdzie się czyjś „portret” – no chyba iż zupełnym przypadkiem ktoś się utożsami z konkretną postacią.

Jak długo zajmuje Ci napisanie jednej książki od pomysłu do publikacji?

Chyba bardzo długo… O pomysłach już mówiłam, iż potrzeba czasu, aby pomysł przybrał konkretną formę. Potem następuje oczywiście samo pisanie. To jest ten etap najciekawszy, chociaż czasem bywa irytujący, kiedy na przykład chwilowo urwie się wątek, jak w danym momencie poprowadzić opowieść. Wtedy trzeba po prostu poczekać, aż rozwiązanie samo przyjdzie – nie potrafię pisać „na czas”. Pierwsza wersja tekstu to tylko taki niedoskonały szkic, który potem trzeba jeszcze wielokrotnie przeczytać i nanieść mnóstwo poprawek. W trakcie poprawiania jeszcze wiele się może zmienić, staram się także nadać tekstowi jak najlepszą formę. Ten etap pracy też lubię, to takie dopracowywanie szczegółów, szlifowanie języka. Nie chodzi przecież tylko o to, żeby stworzyć taką zwykła relację z jakichś wydarzeń. Użycie odpowiednich słów, opisy, a choćby interpunkcja mają za zadanie wywołać w czytelniku określone emocje, dlatego trzeba to wszystko dopracować. Dobrze też jest – i to nie tylko moje zdanie, wielu twórców to podkreśla – jeżeli książka poleży trochę w przysłowiowej szufladzie. jeżeli czyta się ten sam tekst któryś kolejny raz, to siłą rzeczy można czegoś nie zauważyć. Muszę o nim na pewien czas zapomnieć, a potem przeczytać jeszcze raz – dzięki temu mam dystans i dostrzegam błędy, które mogę wyeliminować, nie tylko językowe, ale też logiczne, lub coś, co może być dla czytelnika niezrozumiałe. W końcu ja znam tę opowieść, ale czytelnik będzie wiedział tyle, ile zostanie mu przekazane.

Jak reagujesz na krytykę swojej twórczości?

Krytyka to zawsze trudny temat. jeżeli oddaję opowieść do rąk czytelników, to znaczy, iż uważam ją za dostatecznie dobrą. Ale oczywiście książka to kwestia gustu i zawsze znajdą się tacy, którzy będą mieć inne zdanie. Publikowanie czegokolwiek zawsze wiąże się z krytyką. Są tacy, którym się spodoba i powiedzą coś miłego – to bardzo motywujące, takie dobre opinie oczywiście cieszą. Ale nie zawsze tak jest. W takiej sytuacji dobrze jest, kiedy krytyka jest konstruktywna. Można sobie wtedy przemyśleć temat i zgodzić się lub nie. Bo przecież ktoś, kto cokolwiek tworzy, w jakiś sposób wystawia na widok publiczny swoje przemyślenia, czasem głębokie i wynikające z własnych doświadczeń. Nie wszyscy muszą to przyjąć i się z tym zgodzić, to oczywiste, ale zawsze trzeba zachowywać się z szacunkiem.

Wracając do książek, czy planujesz całą powieść od początku, czy piszesz spontanicznie, rozwijając historię w trakcie?

Historia rozwija się sama, we właściwym momencie. Nigdy zbyt wiele nie planuję. Należę do osób, które nie robią szczegółowych planów wydarzeń, bo wiem, iż on i tak się zmieni, i to bardzo. Dlatego mój plan jest bardzo ogólny, w trakcie pisania dodaję do niego coraz więcej szczegółów, w miarę rozwoju opowieści. I w zasadzie – choć może to dziwne - nigdy, rozpoczynając pisanie, nie znam dokładnie zakończenia książki. Ono przychodzi samo, w trakcie pisania.

Czy w takim razie zdarzyło Ci się, iż postać „zbuntowała się” i poprowadziła fabułę w innym kierunku, niż planowałaś?

Trochę tak, często się zdarza, iż zmienia się mój pomysł na określoną postać i jej rolę. To oczywiście pociąga za sobą konieczność wprowadzenia zmian w fabule, czasem trzeba się cofnąć i zmienić to, co już zostało napisane. Ale takie niespodzianki są bardzo ciekawe, sama nieraz jestem zaskoczona tym, co się wydarzy.

Czy wolisz tworzyć bohaterów szlachetnych czy moralnie szarych?

Chciałabym, aby byli po prostu życiowi. Bohater idealny nie jest wiarygodny, bo nie ma takich ludzi. Ciężko się z nim utożsamić. Lepiej, kiedy bohater popełnia czasem błędy, poszukuje, kieruje się emocjami, przeżywa trudności, dokonuje nie zawsze dobrych wyborów i mierzy się z konsekwencjami. Potrafi upadać i wstawać. Bo literatura – nie tylko fantasy – powinna dawać euforia i nadzieję, skłaniać do przemyśleń.
Podobnie jest z bohaterami negatywnymi. Ktoś, kto postępuje źle, bo po prostu chce być zły, też nie jest wiarygodny, zwykle ludzie kierują się różnymi pobudkami, coś ich skłania do tych złych decyzji. Właśnie w „Szafirowym Znaku” są tacy bohaterowie niejednoznaczni, których postępowanie można oceniać w różnych kontekstach.

Jakie znaczenie ma dla Ciebie okładka książki?

Co prawda każdy wie, iż nie ocenia się książki po okładce, ale i tak zwykle tak robimy… Okładka jest wizytówką książki. Powinna oddawać to, o czym jest książka, na swój sposób oczywiście. Musi pozostawać w zgodzie z klimatem książki. Tak samo jest zresztą z tytułem. Tytuł jest dla mnie zawsze jednym z końcowych elementów pracy nad książką.

Jaka jest największa trudność w pisaniu?

W moim przypadku znalezienie czasu. Ale jeżeli bardzo się czegoś chce, to ten czas się znajdzie. Jedyną radą, jaką udało mi się wypracować, jest systematyczność. jeżeli nie mogę sobie pozwolić na to, żeby usiąść i pisać przez trzy godziny, to mogę wygospodarować przynajmniej te pół godziny, może choćby mniej. Niech to będzie choćby jedna napisana strona – ale po pewnym czasie okazuje się, iż tych stron jest sporo. Składa się z nich książka, którą powoli można dopracować. Nie jest to łatwe i nie dzieje się szybko, ale się da.
I teraz, spoglądając wstecz, widzę, iż napisałam już pięć książek. Może to nie jest jakiś wspaniały wynik, ale mogę powiedzieć, iż spełniam swoje marzenia.

Czy planujesz kolejne książki?

Oczywiście. Pracuję teraz nad powieścią, która będzie kontynuacją „Szafirowego Znaku”, więc jeżeli ta książka się komuś spodobała, to mam dobre wieści – będzie ciąg dalszy.

Tygodnik Regionalny Korso oraz portal internetowy korso.pl objęły książkę Katarzyny Łysoń „Szafirowy znak” patronatem medialnym.



Katarzyna Łysoń – z wykształcenia historyk, z zawodu nauczycielka, pasjonatka książek, wielbicielka opowieści o przeszłości, baśni i legend. Swoje zainteresowania realizuje ucząc historii oraz budząc miłość do książek jako bibliotekarka. Pisze przede wszystkim dla dzieci i młodzieży. Wydała dwie powieści fantasy – „Tęczowy Kryształ” i „Tajemnica Księgi”, zbiór autorskich baśni pod wspólnym tytułem „Ukryty skarb” oraz „Przystanki w drodze” – zebrane w formie książki felietony, ukazujące się w prasie lokalnej i ogólnopolskiej. Uhonorowana odznaką „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.

Idź do oryginalnego materiału