Bitwa pod Falaise. Genialne posunięcia generała Maczka

img.dorzeczy.pl 3 miesięcy temu
Zdjęcie: Polska piechota na Mont Ormel podczas bitwy pod Falaise Źródło: Wikimedia Commons


Bitwa pod Falaise to jedna z najważniejszych bitew, w jakich wzięli udział Polacy w czasie drugiej wojny światowej. O Polakach mówiono wówczas, iż "z opóźnieniem zemścili się na Niemcach" za wrzesień 1939 roku.

Bitwa pod Falaise to najważniejszy moment w ofensywnie alianckiej w Normandii. Zwycięstwo pod Falaise otworzyło drogę do granicy francusko-niemieckiej. W bitwie pod Falaise istotną rolę odegrała polska 1. Dywizja Pancerna, którą dowodził generał Stanisław Maczek.

Kiedy Niemcy zaatakowały Polskę we wrześniu 1939 roku, 10. Brygada Kawalerii Zmotoryzowanej ówczesnego pułkownika Maczka była jedyną w pełni zmechanizowaną jednostką w polskiej armii. Zreorganizowana we Francji 10. Brygada walczyła odnosząc liczne zwycięstwa, aż w czerwcu 1940 roku Francja została zajęta przez Niemców. Jednostka pod dowództwem Maczka została wskrzeszona w Wielkiej Brytanii w roku 1942 jako 1. Dywizja Pancerna. W jej skład weszło 885 oficerów, 15 tysięcy żołnierzy, 381 czołgów, 4 tysiące innych pojazdów wojskowych i 473 sztuki artylerii. Polacy byli bardzo zdeterminowani, aby gwałtownie wrócić na front.

Wyrwać się z okrążenia

Lądowanie wojsk alianckich w Normandii nastąpiło 6 czerwca 1944 roku. Przez kilka tygodni Niemcy powstrzymywali natarcie sojuszniczych wojsk. 25 lipca pierwsza armia generała Omara N. Bradleya rozpoczęła ofensywę, która doprowadziła do przerwania niemieckiej linii. 7 sierpnia Wehrmacht natarł ponownie. Kolejnego dnia do walk włączyła się 1. Dywizja Pancerna generała Maczka. Dywizja była częścią II Korpusu Armii Kanadyjskiej Guya G. Simondsa, pod dowództwem generała Henry'ego DG Crerara. Polacy posuwali się stopniowo na południe po zachodniej stronie drogi Caen-Falaise, wzdłuż prawego skrzydła II Korpusu. Polska 1. i kanadyjska 4. Dywizja Pancerna otrzymały zadanie przebicia się przez linie niemieckie w celu odcięcia linii zaopatrzeniowych wroga i węzłów drogowych, ale niemieckie posiłki (m.in. 12. Dywizja Pancerna SS Hitlerjugend) odrzuciły polskie siły.

15 sierpnia polska 1. Dywizja Pancerna została przeniesiona na wschodnią flankę II Korpusu Kanadyjskiego. Polacy musieli przebić się przez obronę wroga na przeprawach na dwóch rzekach, Laizon i Dives. Kanadyjska 4. Dywizja Pancerna miała posuwać się równolegle w kierunku Trun, ale tego nie zrobiła, narażając w ten sposób polską prawą flankę na ataki wroga. W konsekwencji dowódca 4 Dywizji Pancernej został zwolniony z dowództwa.

Dzięki manewrowi w wykonaniu żołnierzy generała Maczka, pozostałym siłom kanadyjskim udało wyrwać się spod niemieckiego ostrzału i zdobyć Falaise. Wówczas Trzecia Armia generała Pattona ruszyła do ataku próbując okrążyć Niemców – w planach było odcięcie Siódmej Armii, a może choćby całej niemieckiej Grupy Armii B.

Naczelny dowódca aliancki, generał Dwight D. Eisenhower, miał jednak swoje obawy. Obawiał się, iż słaba komunikacja może spowodować, iż siły brytyjskie i amerykańskie zaczną strzelać do siebie. Jednocześnie Niemcy, widząc, iż niedługo mogą zostać okrążeni, próbowali się wycofać. Ich droga ewakuacyjna obejmowała dwa ważne skrzyżowania – Trun i Chambois – oraz dwa mosty o dużej nośności, którymi dysponowali w Chambois i St. Lambert.

Ofensywa pod Falaise

17 sierpnia głównodowodzący natarciem alianckim, brytyjski generał Bernard Montgomery nakazał kanadyjskiej 4. i polskiej 1. Dywizji Pancernej przejść przez Trun i zająć Chambois. Polska jednostka i amerykańska 90. Dywizja Piechoty wyruszyły na oddzielne kursy, które miały zbiec się w Chambois.

„Szczególne trudności na polu bitwy stwarzała pogoda. Bojowy strój okazał się bardzo niewygodny w upale dnia pod palącym słońcem. Chmury pyłu z suchej gleby wznoszone przez setki pojazdów gąsienicowych i kołowych pokryły okolicę, wnikając w oczy i spieczone gardła. Najbardziej żałosnym widokiem był widok pokrytych kurzem jeźdźców kurierskich, z czarnymi twarzami, opuchniętymi powiekami i zaczerwienionymi oczami. Nie było wody, więc wypróbowano lokalnie produkowany cydr, ale okazało się, iż jest to kiepski substytut” – pisał w dzienniku polski major Władysław Zgorzelski.

Polska 1. Dywizja Pancerna posuwała się dwiema drogami. 18 sierpnia polskie oddziały ruszyły, ale niedługo później ugrzęzły w rowach irygacyjnych, które przecinały drogę. Dopiero o świecie lokalni przewodnicy pomogli znaleźć inną trasę, aby ominąć przeszkody.

Nagle przed Polakami pojawiała się niemiecka kolumna, którą zaczęto ostrzeliwać. Niemcy byli zaskoczeni, co pozwoliło żołnierzom Maczka gwałtownie zająć ustalone wcześniej pozycje.

Generał Maczek sformułował plan odcięcia niemieckich szlaków odwrotu. Należało zdobyć i utrzymać Mont Ormel (dwa wzgórza, które Polacy nazwali „Maczugą”), a także przejąć skrzyżowanie w Chambois. Po zaatakowaniu jednostek II Korpusu Pancernego SS, część oddziałów Maczka dotarła do Mont Ormel o godzinie 17.00 18 sierpnia. Gdy tylko polska wschodnia grupa bojowa dotarła do Mont Ormel, jednostki II Korpusu Pancernego SS przybyły i zabezpieczyły pozycje, które umożliwiły wycofywanie niemieckiego wojska.

Chambois nie udało się zabezpieczyć na czas, także z winy sił amerykańskich, gdyż nastąpiły problemy z łącznością. Polacy prowadzili przez to dość chaotyczne walki, próbując nie dopuścić do odcięcia od własnch linii zaopatrzenia. 19 sierpnia 1. Dywizja Pancerna jechała już w stronę Chambois.

„Nasze patrole zaczęły spotykać piechotę wroga, która w stanie całkowitego wyczerpania poddawała się coraz liczniej, co przysparzało nam znacznych problemów administracyjnych i straty czasu” – relacjonował Zgorzelski.

Chambois

Polacy weszli do Chambois, gdzie wojskom pancernym dość trudno było prowadzić walki. Do akcji wkroczyła piechota. Niemcy bronili się dość zaciekle, ale krótko; wielu dostało się do niewoli. Kiedy walki były już niemal zakończone, do miasteczka dotarły wojska amerykańskie.

„Amerykanie witali nas z dziecinną euforią – pisał później generał Maczek – przy każdym spotkaniu napełniali nam kieszenie cukierkami i papierosami. Podszedł do mnie Amerykanin polskiego pochodzenia i powiedział łamaną polszczyzną, iż »po prostu musiał się spotkać z polskim generałem«. Jego język był kiepski, ale nie musiał mnie zapewniać, iż jego serce jest polskie”.

Radość ze spotkania trwała jednak dość krótko, gdyż walki trwały. Niemcy niedługo zaatakowali Mont Ormel i Chambois. Wehrmacht był dość zdesperowany – jednostki niemieckie były porozbijane. Zaczęto więc tworzyć naprędce Kampfgruppen — grupy bojowe składające się z niedobitków wszelkich jednostek, które można było zmobilizować na miejscu.

Przed świtem 20 sierpnia Niemcy ruszyli do ataku, prowadząc ostrzał polskich oddziałów, jednak nie odnieśli większych sukcesów. Dalsze niemieckie ataki nie powiodły się, z wyjątkiem jednego przypadku, kiedy silna grupa SS zaskoczyła aliantów, biorąc do niewoli kilku Amerykanów. Jednak wśród zamieszania podczas walk żołnierze zdołali uciec w ciemności i niedługo dołączyli do swojej jednostki

„Poza wszystkimi innymi problemami mieliśmy jeszcze jedną trudność – pisał Zgorzelski – Mieliśmy ponad 800 jeńców. Wszystkim nam brakowało racji żywnościowych. Obawialiśmy się, iż więźniowie mogą się zbuntować. Wydawało się jednak, iż niespecjalnie tego chcą. Broń i amunicja zabrana schwytanemu wrogowi została gwałtownie rozdzielona. Nam brakowało amunicji. Z ulgą usłyszałem od więźniów, iż Niemcom też jej brakuje”.

Chociaż zarówno Amerykanie, jak i Polacy byli odcięci od linii zaopatrzenia w różnych momentach walk o Chambois, Polacy najbardziej cierpieli z powodu problemów logistycznych, więc zaczęli przekazywać jeńców innym jednostkom.

20 sierpnia Polacy byli już dobrze zabezpieczeni w Chambois. Niemcy rozpoczęli ostrzał artyleryjski centrum miasta. Amerykanie odpierali drugą falę ataku na obrzeżach miasta. Po niedługim czasie okazało się, iż Niemcy stracili wiele czołgów i sprzętu. Amerykanie ruszyli do przodu i, jak pisał major Zgorzelski „rozjechali dwa amerykańskie bataliony i ich 30 czołgów”.

Wczesnym rankiem 21 sierpnia samoloty zrzuciły Polakom trochę amunicji do czołgów, ale duża część nie trafiła w cel. Ponadto polska kolumna z zaopatrzeniem wpadła na wycofujących się Niemców i została schwytana. Posiłki dotarły dopiero po południu, kiedy Amerykanie dostarczyli spore ilości żywności, benzyny, środków medycznych i amunicji do czołgów. Wczesnym rankiem brytyjska 11. Dywizja Pancerna przekazała Polakom amunicję do karabinów maszynowych i moździerzy, ale do tego czasu walka o Chambois dobiegła końca. Armia niemiecka nie podniosła się już w pełni po porażce pod Falaise.

Koniec bitwy pod Falaise

Bitwa pod Falaise kosztowała 1. Dywizję Pancerna generała Maczka prawie 1,3 tysiąca zabitych, 3,8 tysiąca rannych i 22 zaginionych.

Niemców udało się oskrzydlić i unieszkodliwić. Zginęło około 10 tysięcy Niemców, a 50 tysięcy dostało się do niewoli. Ponadto, zdobyto wszystkie niemieckie czołgi i całą broń.

W 20. rocznicę bitwy pod Falaise były prezydent Dwight Eisenhower mówił: „Żadne inne pole bitwy nie przedstawiało tak strasznego widoku śmierci, piekła i całkowitego zniszczenia”.

Dla żołnierzy generała Maczka, jak pisał Jon Guttman w magazynie „World War II”: „Bitwa pod Falaise stanowiła największe zwycięstwo na Zachodzie i od dawna spóźnioną zemstę na Niemcach”.

„Pierwsza Armia Kanadyjska jest bardzo dumna z tego, iż Polska Dywizja Pancerna jest częścią nas. jeżeli w przyszłości wszyscy przez cały czas będziemy walczyć tak, jak obecnie, wspólne świętowanie ostatecznego zwycięstwa nie powinno się zbytnio opóźniać” – pisał do generała Maczka, kanadyjski generał Crerar. Wśród Kanadyjczyków miejsce, gdzie walczyli Polacy stało się popularne jako „Polskie Pole Bitwy”.

*

Generał Stanisław Maczek, bohater bitwy pod Falaise, nie wrócił po zakończeniu wojny do Polski. Tutaj czekałaby go niechybna śmierć. Zamieszkał w Szkocji, w Edynburgu. Nie otrzymał od władz brytyjskich żadnej renty ani pomocy finansowej. Pracował jako barman i sprzedawca. We wrześniu 1946 roku rząd komunistyczny formujący się w Polsce pozbawił go obywatelstwa polskiego. Przywrócono mu je dopiero w 1989 roku. Generał Stanisław Maczek zmarł 11 grudnia 1994 roku w Edynburgu. Został pochowany na cmentarzu żołnierzy polskich w Bredzie.

Czytaj też:
Dzień "zero". D-Day - otwarcie drugiego frontu w Europie
Czytaj też:
Rachunek zysków i strat. Konferencja w Poczdamie i nowy porządek
Czytaj też:
"Wieszanie Greisera". Ostatnia publiczna egzekucja w Polsce

Idź do oryginalnego materiału