Będą dopłacać za ślub lub pierwsze dziecko? Chcą dawać po 40 tys. zł!

2 godzin temu
Zdjęcie: Państwo chce płacić za ślub lub pierwsze dziecko. Chcą dać 40 tys. zł! | foto Pixabay


Świadczenie to miałoby być przyznawane w jednej z dwóch sytuacji — jeżeli para zdecyduje się na małżeństwo albo wtedy, gdy przyjdzie na świat jej pierwsze dziecko. Przyznanie środków zależałoby więc od tego, które z tych wydarzeń nastąpi jako pierwsze. Autor projektu wyjaśnia zasady następująco: „Pomysł polega bowiem na tym, żeby 40 tys. zł płacić ludziom choćby nie tylko za urodzenie pierwszego dziecka, ale alternatywnie również za sformalizowanie związku i zawarcie małżeństwa”.

Taki schemat oznacza, iż państwo nagradza nie tylko decyzję o posiadaniu potomstwa, ale również formalizację partnerstwa — niezależnie od tego, czy para planuje dzieci w przyszłości. Rozwiązanie to wpisuje się w szerszy trend, w którym programy prorodzinne mają wpływać na decyzje obywateli jeszcze zanim zostaną rodzicami.


Społeczne tło reformy i zmiany obyczajowe w Polsce

Uzasadnieniem projektu są przemiany społeczne, jakie zaszły w Polsce przez ostatnie dziesięciolecia. Statystyki dotyczące dzieci rodzących się poza małżeństwami idealnie pokazują tę ewolucję. W 1990 r. zaledwie 6 proc. dzieci przychodziło na świat w związkach niesformalizowanych. W 2000 r. było to 12 proc., a w tej chwili już prawie 30 proc. najmłodszych Polaków rodzi się w relacjach nieopartych na ślubie.

Zwolennicy proponowanej dopłaty twierdzą, iż premiowanie małżeństw może być formą odpowiedzi na tę zmianę. W ich ocenie formalizacja związku mogłaby stać się impulsem sprzyjającym podejmowaniu decyzji o dziecku — choćby jeżeli nie jest warunkiem koniecznym.


Wyższe wsparcie dla większych rodzin: 60 tys. zł i 100 tys. zł za kolejne dzieci

Propozycja nie ogranicza się do jednorazowego świadczenia za pierwszy krok w stronę rodzicielstwa. W przypadku drugiego dziecka rodzina miałaby otrzymać 60 tys. zł w postaci bonu mieszkaniowego. Natomiast przy trzecim i każdym kolejnym dziecku kwota ta wzrosłaby do 100 tys. zł. Pomysł zakłada zatem, iż wraz z powiększaniem rodziny rośnie również wsparcie państwa.

Z perspektywy autorów projektu ma to pomóc w zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych, które dla wielu rodzin stanowią barierę przed decyzją o kolejnym dziecku. Jednak dotychczasowe doświadczenia z programami prorodzinnymi pokazują, iż takie działania nie gwarantują trwałych efektów. W notatkach padła jednoznaczna ocena: „Dotąd politykom się wydawało, iż jak zaczną płacić Polakom za rodzenie dzieci, to poprawi nam się dzietność. Nie zadziałało”.


Założenie, iż małżeństwo oznacza gotowość na dziecko, budzi zastrzeżenia

Największe kontrowersje dotyczą finansowego nagradzania samego zawarcia małżeństwa. Według autorów koncepcji formalizacja związku zwiększa prawdopodobieństwo, iż para zdecyduje się w przyszłości na dziecko. Krytycy nie pozostawiają jednak na tej tezie suchej nitki. W notatkach podsumowano to dosadnie: „I to założenie jest bzdurą”.

Współczesne pary zawierają małżeństwa z wielu powodów — symbolicznych, emocjonalnych, organizacyjnych. Wiele z nich nie planuje potomstwa lub odkłada je na nieokreśloną przyszłość, niezależnie od tego, czy weźmie ślub. W związku z tym nie ma dowodów na to, iż premia za małżeństwo mogłaby zwiększyć dzietność.


Krytyka braku kryterium dochodowego i ryzyko nierówności

Kolejnym problemem jest propozycja, by świadczenia były dostępne dla wszystkich — bez względu na sytuację materialną. Bonus w wysokości 40 tys. zł mógłby więc trafić również do osób dobrze sytuowanych, które nie potrzebują wsparcia ze strony państwa. Taki model — jak wskazano w analizie — prowadzi do „marnotrawstwa i sypania kasą w kierunku zamożnych, ale wystarczająco cwanych”.

Brak ograniczeń powoduje, iż program może być wykorzystywany przez osoby, które planowały ślub, ale chętnie przyspieszą decyzję, jeżeli przyniesie to wymierny zysk finansowy. Takie działanie nie zmienia jednak w żaden sposób strukturalnych uwarunkowań demograficznych.


Jednorazowe świadczenia nie rozwiążą skomplikowanych problemów

Główne bariery, które powstrzymują młodych Polaków przed decyzją o dziecku, są znacznie bardziej złożone niż brak premii finansowej. Wśród nich wymienia się wysokie koszty życia, utrudniony dostęp do mieszkań, niskie zarobki w części sektorów, brak elastyczności na rynku pracy czy niedostatki w systemie opieki nad najmłodszymi. Dopiero stabilne warunki życia i długofalowe reformy mają szansę realnie wpłynąć na decyzje rodzinne.

Jednorazowe dopłaty — choćby jeżeli są wysokie — nie zastępują systemowych rozwiązań. Mogą dać krótkoterminowy impuls, ale nie zapewnią trwałej poprawy wskaźników demograficznych.

Idź do oryginalnego materiału