Seria rozpoczęła się we Wrocławiu od wygranej Gorzowa 87:77. Zespół trenera Maciejewskiego zagrał niemal perfekcyjnie – świetnie funkcjonował szybki atak, a ofensywa była zbilansowana. W drugim spotkaniu Ślęza odpowiedziała, pokonując AZS 75:65. Gorzowianki miały aż 23 straty i tylko 9 asyst – to wtedy pierwszy raz pojawił się poważny problem organizacji gry.
Mecz numer trzy, rozegrany już w Arenie Gorzów, to popis Ślęzy. Wrocławianki trafiły aż 15 rzutów za trzy punkty, zagrały agresywnie i zespołowo. Gorzów przegrał aż 61:85 i wyglądał na zespół bez energii i pomysłu. Trener Maciejewski w pomeczowym komentarzu mówił wprost: „fizyczności nie oszukasz”.
W niedzielę gorzowianki jednak pokazały charakter. W czwartym meczu zagrały jedno z najlepszych spotkań w sezonie. Choć znów zmagały się z brakami kadrowymi (Mikulasikova poza składem, Miller bez minuty), to zagrały ofiarnie i z dużą intensywnością. Wygrały 81:73 i doprowadziły do piątego meczu.
Gorzów – na oparach, ale z wolą walki
AZS nie jest w optymalnym składzie. Rebeki Mikulasikovej nie zobaczyliśmy w ostatnich dwóch meczach. Diamond Miller – w teorii największa gwiazda zespołu – w ogóle nie pojawiła się na parkiecie w Gorzowie. Gertchen, Tsineke, Walker i Lebiecka grają po 35–40 minut, ciągnąc drużynę w pojedynkę.
Statystyki pokazują skalę problemów. Tsineke ma momenty świetne, ale popełnia też dużo strat. Gertchen w ostatnich meczach mocno się obciąża – ponad 38 minut i 12 zbiórek w meczu nr 4. Walker to ofensywny motor zespołu (średnio 19,75 pkt w serii), ale potrzebuje wsparcia. Tym przyszło zaskakująco – od Gabrieli Lebieckiej, która w ostatnich dwóch spotkaniach zdobyła łącznie 31 punktów.
Zespół trenera Maciejewskiego wciąż walczy – przede wszystkim wolą. Ale pytanie brzmi: czy to wystarczy na świeżą, szeroką rotacyjnie Ślęzę?
Ślęza – pewność, regularność, zespołowość
Robbi Ryan w tej serii jest nie do zatrzymania. Średnio 24,75 punktu, aktywność w rozegraniu, dobre decyzje. Do tego solidne wsparcie – Strautmane, Kurach, Pyka i Mielnicka regularnie zdobywają po 8–15 punktów. Cała drużyna z Wrocławia trafia za trzy ze skutecznością ponad 40% (15 trójek w meczu nr 3!).
Ślęza rzadko się myli. Mało traci (9–11 strat w meczu), dobrze broni, trafia wolne i nie panikuje w końcówkach. W Gorzowie przegrała, ale nie odpuściła ani na moment. To nie będzie łatwy mecz do wygrania.
Jakie są realne szanse Gorzowa?
To trudne pytanie. Grając na wyjeździe, z ograniczoną rotacją, bez Miller i Mikulasikovej, z wyeksploatowanymi liderkami – Gorzów jest na straconej pozycji… na papierze. Ale to już pokazał, iż potrafi odpowiedzieć. Kluczem będzie:
ograniczenie strat (poniżej 12),
trafianie rzutów wolnych (ponad 80%),
dobra egzekucja z dystansu (min. 35% za 3),
solidny start meczu (nie oddać Ślęzie inicjatywy),
defensywa z maksymalną agresją.
Maciejewski zna ten zespół jak własną kieszeń. jeżeli znajdzie sposób na odciążenie kluczowych zawodniczek i zaskoczy Wrocław rotacjami lub taktyką – wszystko jest możliwe.
Mecz numer pięć – środa, godz. 18:00 we Wrocławiu. Zwycięzca wchodzi do finału. Przegrany zagra o brąz.