– 10 kwietnia o godzinie 13:00 w Szkole Podstawowej nr 3 odbyło się wyjątkowe wydarzenie pod hasłem „Tradycja i nowoczesność - doceniamy historię, tworzymy przyszłość Białej Podlaskiej”. Spotkanie było okazją do integracji pokoleń, uczniów z seniorami ze Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów – mówi dyrektor SP nr 3 Barbara Wojarnik.Znamienici gościeDla gości przygotowano spotkanie w ciepłej, niemal rodzinnej atmosferze. – W stylu kameralnej kawiarenki opowiadaliśmy historię szkoły i miasta, a całość wzbogacona była prezentacją multimedialną prowadzoną przez nauczyciela biblioteki Emilię Trandę-Andrusiuk, która wcieliła się w postać Marii Konopnickiej. Gościliśmy przedstawicieli władz miasta, kuratorium, stowarzyszeń i oczywiście naszych seniorów, w tym emerytowanych nauczycieli i byłych pracowników Bialskiej Fabryki Mebli – mówi Barbara Wojarnik.Wydarzenie uświetniły występy artystyczne uczniów, polonez w wykonaniu przedszkolaków oraz nowoczesny taniec przygotowany przez uczennice klasy szóstej. – Dzieci z dumą prezentowały swoje umiejętności, a seniorzy swoje wspomnienia i życiowe doświadczenie. Cytat, którym rozpoczęłam uroczystość to: „Ludzie to anioły z jednym skrzydłem - aby się wznieść, musimy trzymać się razem” – idealnie oddaje ducha tego spotkania.Wydarzenie uświetniły występy artystyczne uczniów – polonez w wykonaniu przedszkolaków oraz nowoczesny taniec przygotowany przez uczennice klasy szóstej. Fot. SP nr 3– Jesteśmy przekonani, iż takie inicjatywy mają ogromne znaczenie – nie tylko integrują pokolenia, ale też uczą szacunku dla historii i dziedzictwa – zaznacza dyrektor. Rozmawiała już z przedstawicielkami Związku Emerytów, Marią Skonieczną i Teresą Puk, i nie wyklucza, iż wspólnie zorganizują kolejne wydarzenia tego typu.Udana wycieczka – Cieszymy się, iż impreza została dobrze przyjęta i spodobała się seniorom. Nawiązaliśmy nowe kontakty i relacje z osobami, które kiedyś były aktywne zawodowo, a dziś są już na emeryturze. Wnioski, które nasuwają się po tym wydarzeniu, to na pewno chęć kontynuowania i rozszerzania współpracy. Dzięki takim spotkaniom mamy szansę lepiej poznać nie tylko historię, ale też współczesne życie naszego miasta. Cieszy nas również, iż wydarzenie spotkało się z akceptacją ze strony prezydenta i wszystkich uczestników – podkreśla Maria Skonieczna przewodnicząca Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów w Białej Podlaskiej.W wydarzeniu wzięło udział około 80 osób. 50 seniorów przyjechało autokarem, a około 30 przyszło na miejsce. – To nie była miejska impreza o szerokim zasięgu, ale wydarzenie skierowane do osób zrzeszonych w Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów. Uczestnikami byli mieszkańcy Białej Podlaskiej - zarówno ci, którzy należą do Związku Emerytów – przekazuje Maria Skonieczna.Teresa Puk, wiceprzewodnicząca Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów, Oddział Rejonowy w Białej Podlaskiej wskazuje, iż wycieczka odbyła się po osiedlach Kołychawa i Słoneczne Wzgórze. – Odwiedziliśmy kilka lokalnych zakładów, które mają już wieloletnią tradycję i funkcjonują jako rodzinne firmy. Mówimy o zakładach z prawdziwym dziedzictwem. Jednym z przystanków była przetwórnia ryb rodziny Lesiuków. Później pojechaliśmy do firmy Leszka Zozuli, która od wielu lat produkuje blachy i rusztowania – wymienia Teresa Puk. Następnie seniorzy odwiedzili schronisko dla zwierząt “Azyl”. – Opiekun zwierząt opowiedział nam o swojej codziennej pracy , o tym jak dba o zwierzęta. Mówił też, iż każdy, kto się zakocha się w którymś z pupili, może go adoptować – mówi Teresa Puk.Kolejnym punktem była jednostka wojskowa. – Podpułkownik wyszedł do nas i zrelacjonował, jak wygląda praca żołnierzy. Mówił, iż sytuacja przy granicy z Białorusią jest napięta, iż mają sporo obowiązków i nie mogą zdradzić wszystkiego, czym się zajmują - przekazuje Teresa Puk. Na terenie jednostki znajduje się też cerkiew prawosławna. – Przyjął nas wojskowy kapelan. Opowiedział nam o wierze, o symbolice, iż np. świeczkę zapala się w intencji żyjących, ale też z modlitwą za zmarłych. Zwiedziliśmy cerkiew. Była przepiękna, ikony, klimat… wszystkim bardzo się podobało - zaznacza wiceprzewodnicząca.Odwiedzili EdwoodNa koniec seniorzy udali się do zakładów stolarskich Edwarda Tomaszuka. – Zwiedziliśmy hale, poznaliśmy proces produkcji. Prezes bardzo szczegółowo opowiedział nam o historii swojej działalności – mówi Teresa Puk. Wycieczkę seniorzy zakończyli w Szkole Podstawowej nr 3, gdzie odbyła się dalsza część uroczystości.Czego uczestnicy wycieczki dowiedzieli się w firmie Edwood? – Seniorzy, którzy brali udział w wycieczce, chcieli zwiedzić nasz zakład i rzeczywiście, udało im się zobaczyć część obiektu oraz procesy produkcyjne. Później autokar zawiózł nas do Szkoły Podstawowej nr 3 w Białej Podlaskiej, gdzie również zabrałem krótko głos. Wspomniałem, iż właśnie w tej szkole się uczyłem. Pochodzę z Wólki Plebańskiej i byłem jedynym chłopakiem, którego ojciec wysłał wtedy do SP nr 3 – wspomina Edward Tomaszuk.Edwood składa się z trzech zakładów produkcyjnych. – Pierwszy to tartak w Lisach, w którym przygotowane drewno okrągłe przecieramy na tarcicę, z której wycinamy elementy i dokonujemy tam suszenia. Drugi zakład przy ulicy Łomaskiej 86 zajmuje się klejeniem płyt z krótkich elementów, tzw. mikrowczepów. Trzeci zakład zlokalizowany na terenie dawnego lotniska, również zajmuje się klejeniem płyt. Taki podział pozwala zoptymalizować wydajność. Każdy zakład ma maszyny dostosowane do konkretnego rodzaju produkcji. To jedyny zakład we wschodniej części Polski, który sprowadza tarcicę do dalszego przerobu z Europy Zachodniej. W sumie zatrudniamy 481 osób – mówi Edward Tomaszuk.Henryk Bujnik, były pracownik Bialskiej Fabryki Mebli, który wygłosił prelekcję w czasie wycieczki, wskazał, iż chciał przekazać seniorom przede wszystkim te najstarsze informacje, które dziś są coraz mniej znane, a często zapomniane. – Mówiłem o historii dawnej fabryki Raabego, później Bialskiej Fabryki Mebli, to opowieść o miejscu, które przetrwało wszystko: I wojnę światową, trudny okres międzywojenny, II wojnę światową i powojenną odbudowę. A mimo to zostało zlikwidowane w tzw. „nowych czasach” – przekazuje Henryk Bujnik.Fabryka w swoim najświetniejszym okresie zatrudniała 800 osób. – Podczas gdy Biawena była wybudowana w całości za pieniądze państwowe, Bialskie Fabryki Mebli rozwijały się dzięki środkom wypracowanym przez samych pracowników. Nowe hale na jedynce budowano z tych pieniędzy. Ostatni dyrektor zawsze powtarzał: „Kochani, poczekajcie, spłacimy kredyty, będziemy lepiej zarabiać”. A gdy w końcu spłaciliśmy kredyty... trzeba było zamykać fabrykę - kwituje Henryk Bujnik.Meble z zakładów trafiały na cały świat. – Na jedynce, czyli w dawnych zakładach Raabego, produkowano meble z drewna litego i różne komponenty do mebli skrzyniowych, które wytwarzano na zakładzie nr 2. we właściwym czasie w obu zakładach działały też tapicernie. Meble szkieletowe, jak krzesła F681 czy F581, wysyłano do Japonii, Kanady, Stanów Zjednoczonych, Hiszpanii i Francji. Późniejsze krzesła tapicerowane trafiały głównie do Anglii. Te krzesła były tapicerowane specjalnymi tkaninami impregnowanymi, czyli samogasnącymi. Jak ktoś przyłożył zapalniczkę, materiał się palił, ale po jej zabraniu gasł. Dlatego te meble trafiały głównie do hoteli, restauracji i innych lokali użytkowych. Z czasem zaczęliśmy też produkować ławy narożne i całe zestawy kuchenne. Pamiętam, iż nazywały się Korab czy Habitat i były wysyłane w dużych ilościach do Francji i Niemiec – kończy swą opowieść Henryk Bujnik.CZYTAJ TEŻ: Biała Podlaska. Awantura o nazwy rondBiała Podlaska. Radne prezydenta za poprawką PiS-uSzukają go z powietrza, wody i lądu [WIDEO, ZDJĘCIA]Jabłeczna. Trwa renowacja 300-letniej ikony Kosmy i Damiana