
Reprezentacja Polski siatkarzy przegrała z Bułgarią 2-3 w swoim trzecim meczu turnieju Ligi Narodów w Gdańsku. Biało-Czerwoni zanotowali drugą porażkę w tej imprezie, a czwartą w rozgrywkach. Mimo tego niepowodzenia zespół Nikoli Grbicia pewny jest awansu do finałowego turnieju.
SIATKÓWKA. LIGA NARODÓW
– Na pewno chcielibyśmy grać lepiej i wygrywać w Gdańsku mecze. Nikt nie lubi przecież przegrywać, ale taki jest sport. Na tym turnieju nie ma drużyn, o których można powiedzieć, iż wygrywa się z nimi na stojąco. Jest trochę zamieszania, jednak nie ma co się dziwić. Jesteśmy na takim, a nie innym etapie, czyli na początku drogi. Brakuje kilku zawodników, jest też kilku debiutantów, którzy muszą się z tym wszystkim delikatnie okrzesać – mówił po meczu Jakub Kochanowski, środkowy reprezentacji Polski. – Nasza drużyna ma tyle jakości, iż takie mecze możemy wygrywać. Tego na razie nie robimy i musimy przeanalizować dlaczego. Martwią przegrane spotkania, przegrane sety i popełniane przez nas błędy. Za wiele czasu, aby się poprawić w konkretnych elementach, nie mamy. Najbliższy czas musimy poświęcić na poprawę szczegółów, bo wiadomo, iż przez tydzień, który pozostał do finału Ligi Narodów, koła na nowo nie wymyślimy – stwierdził 28-letni kapitan reprezentacji Polski, która w niedzielę o godz. 20.30 na zakończenie turnieju zmierzy się z broniącą tytułu Francją. – Francją jest drużyną o zdecydowanie większym potencjale niż Bułgaria, która zagrała dzisiaj naprawdę dobre zawody. Żeby się jutro jej postawić musimy wnieść się na wyżyny i wierzę, iż jesteśmy w stanie zagrać dobre spotkanie. Nie mogę zagwarantować, iż je wygramy, ale spodziewam się, iż w ciągu 24 godzin zbierzemy się i skutecznie w niedzielę powalczymy – zakończył Kochanowski.
Biało-Czerwoni po dwóch niespodziewanych porażkach z rzędu – z Kubą 1:3 i Bułgarią 2:3 – mogli zacząć się martwić o to, czy uda im się wywalczyć awans do turnieju finałowego, w którym zagra siedem najlepszych drużyn po fazie interkontynentalnej oraz gospodarz, czyli Chiny. W sobotę pomogły im jednak wyniki pozostałych zespołów – Iran przegrał 0-3 z Francją, a Słowenia 0-3 z Włochami, więc na jedną kolejkę przed końcem pierwszej części rozgrywek wiadomo już, iż w najgorszym wypadku Polacy zajmą siódme miejsce. Obecnie podopieczni trenera Nikoli Grbica utrzymali czwartą lokatę. Liderami pozostają Brazylijczycy, którzy są już pewni przystąpienia do ćwierćfinałów z pierwszej pozycji. Na drugim miejscu są Włosi, a na trzecim Francuzi.
W niedzielę – na zakończenie rywalizacji w turnieju w Gdańsku – Polacy zagrają z Francuzami. Stawką będzie nie tylko zwycięstwo i miejsce w czołowej trójce tabeli, ale także pozycja lidera światowego rankingu, którą od trzech lat zajmują biało-czerwoni. Ostatnie porażki spowodowały, iż „Trójkolorowi” tracą do nich zaledwie… pół punktu.
Władze Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej (FIVB) w tym roku postanowiły nieco zmienić format rozgrywek. Powiększono liczbę uczestników z 16 do 18, natomiast skrócono o jeden dzień „tydzień” meczowy – rywalizacja toczy się od środy do niedzieli. Każda ekipa w fazie zasadniczej rozegra 12 spotkań – po cztery w każdym z trzech turniejów. Siedem najlepszych zespołów zbiorczej tabeli plus gospodarz wystąpią później w turnieju finałowym, który odbędzie się w chińskim Ningbo między 30 lipca a 3 sierpnia. Ostatni zespół w tabeli zostanie natomiast zdegradowany, a jego miejsce zajmie drużyna z najwyższego miejsca w międzynarodowym rankingu, która nie uczestniczy w tegorocznej edycji LN.
Polska – Bułgaria 2-3 (25:17, 22:25, 23:25, 29:27, 11:15).
Polska: Jan Firlej 1, Bartosz Bednorz 12, Szymon Jakubiszak 6, Bartłomiej Bołądź 11, Artur Szalpuk 8, Mateusz Poręba 15 oraz Maksymilian Granieczny (libero), Tomasz Fornal 6, Jakub Kochanowski 3, Marcin Komenda, Wilfredo Leon 10, Kewin Sasak, Kamil Semeniuk.
Bułgaria: Simeon Nikołow 2, Asparuh Asparuhow 2, Aleks Grozdanow 10, Georgi Tatarow 6, Aleksandar Nikołow 24, Ilija Petkow 2 oraz Martin Bożiłow (libero), Wenisław Antow 13, Martin Atanasow 13, Krasimir Georgiew 5, Stoił Pałew, Presław Petkow (libero).
PRZECZYTAJ TEŻ: Taylor Bannister, siatkarka DevelopResu: zaczynałam od koszykówki