Bieszczadzkie legendy i demony. W krainie rusałek, czadów i biesów

3 godzin temu
Zdjęcie: Bies/autor rzeźby Artur Kołodziej | foto Robert Mach


Wbrew powszechnie powielanej, barwnej legendzie, nazwa "Bieszczady" nie ma swoich korzeni w mrocznych opowieściach o "biesach i czadach". Badania etymologiczne i historyczne jednoznacznie wskazują, iż nazwa ta, po raz pierwszy zanotowana już w 1269 roku, wywodzi się od prasłowiańskiego słowa běščad. Termin ten oznaczał dzikie, niezamieszkane góry, naturalną granicę lub puszczę, co idealnie oddawało charakter tego regionu. Obalenie tego popularnego mitu nie odbiera jednak Bieszczadom ich aury. Wręcz przeciwnie, pozwala zanurzyć się w autentyczny i znacznie bogatszy świat wierzeń dawnych mieszkańców tych ziem. To podróż do krainy, gdzie za każdym zakrętem potoku, w cieniu prastarej buczyny i na rozległych połoninach, kryją się opowieści o potężnych demonach, zwodniczych duchach natury i duszach zaklętych w krajobrazie.

Demony z bojkowskiej chaty

Biesy i czady to bez wątpienia najsłynniejsi przedstawiciele bieszczadzkiej demonologii, głównie za sprawą pisarzy i regionalistów, takich jak Marian Hess, którzy w XX wieku nadali im konkretną, literacką formę. W ich opowieściach Bies to potężny i zły władca gór, uosobienie pierwotnego zła, któremu podlegają czady - mniejsze, psotne i często złośliwe duszki, zamieszkujące połoniny i lasy.

Czady

Jednak w autentycznym folklorze słowiańskim postacie te nie tworzyły tak uporządkowanej hierarchii. Bies był ogólnym określeniem demona, diabła, złego ducha, a nie konkretnym bytem przypisanym do Bieszczadów. Z kolei słowo czad najprawdopodobniej odnosiło się do dymu, oparów lub stanu odurzenia. Współczesny, barwny wizerunek bieszczadzkich biesów i czadów jest więc przykładem tego, jak dawne wierzenia zostały przetworzone przez artystyczną wyobraźnię, tworząc nową, niezwykle popularną mitologię regionu.

Plenerowa ekspozycja „BiesArt” w Bieszczadach z metalową rzeźbą Biesa/fot. Marek Zielonka

Prawdziwy, etnograficzny świat bieszczadzkich wierzeń, pielęgnowany przez dawnych mieszkańców tych ziem - Bojków - był znacznie bardziej złożony. Ich codzienność regulowały relacje z całą plejadą istot nadprzyrodzonych:

  • Didko - Duch domowy: odpowiednik słowiańskiego domowika, był opiekuńczym, choć kapryśnym duchem każdego domostwa. Należało o niego dbać, zostawiając resztki jedzenia, a w zamian strzegł domu i jego mieszkańców przed złem. Zaniedbany, potrafił być złośliwy.
  • Chmarnik - Płanetnik: Potężna istota władająca zjawiskami atmosferycznymi. Chmarnicy mieli moc sprowadzania i odganiania chmur burzowych, gradowych i deszczowych. Często wierzono, iż są to dusze ludzi, którzy za życia posiedli tajemną wiedzę.
  • Upiory: Jedne z najgroźniejszych demonów w wierzeniach Bojków. Były to dusze zmarłych nagłą, tragiczną śmiercią, samobójców lub wielkich grzeszników, które powracały na świat, by nękać żywych, sprowadzać choroby i nieszczęścia.
  • Duchy lasu i wody: Las był domeną leśnych duchów a wodne głębiny zamieszkiwały topielce. Obie kategorie istot były niebezpieczne dla ludzi, którzy naruszyli ich terytorium bez należytego szacunku.
📘 Przeczytaj więcej: San, bies i czady – tajemnica powstania Bieszczadów →

Rusałki i Południce - piękne i niebezpieczne duchy natury

Na styku świata ludzi i dzikiej przyrody czaiły się niebezpieczne demony kobiece. Ich uroda była równie wielka, co zagrożenie, które niosły:

Rusałki: Piękne, długowłose dziewczęta zamieszkujące brzegi rzek, jezior i leśne polany. Wierzono, iż stawały się nimi panny zmarłe przed ślubem. Szczególnie aktywne podczas tzw. “rusałkowego tygodnia” po Zielonych Świątkach, wabiły młodzieńców swoim śpiewem i tańcem, a następnie bezlitośnie ich topiły lub załaskotały na śmierć.

Południca

Południce: Demony polne, pojawiające się w najgorętszej porze dnia, gdy słońce stało w zenicie. Ubrane w białe płótna, z sierpem w ręku, nawiedzały osoby pracujące w polu wbrew zakazowi odpoczynku. Zadawały im trudne do rozwiązania zagadki, a za błędną odpowiedź karały udarem słonecznym, obłędem lub choćby śmiercią.

Gdzie diabeł duszami handlował

Jedna z najciekawszych bieszczadzkich legend opowiada o powstaniu Jeziorek Duszatyńskich u podnóża góry Chryszczata. Według tej opowieści, na jednym z głazów sam diabeł (bądź potężny bies) urządził sobie targowisko, gdzie liczył i sprzedawał potępione ludzkie dusze. Pewnej nocy, w akcie niezwykłej pychy, zaczął bluźnić przeciwko Bogu, twierdząc, iż ma więcej dusz niż Bóg w niebie. W odpowiedzi na to bluźnierstwo rozpętała się straszliwa burza, a potężny piorun uderzył w skałę, krusząc ją na miliony kawałków. Całe zbocze runęło w dół, grzebiąc pod sobą demona wraz z jego przeklętym interesem i tworząc zagłębienia, które wypełniła woda.
Choć w rzeczywistości wyglądało to mniej barwnie - jeziorka powstały w wyniku potężnego osuwiska, które zeszło ze stoku Chryszczatej 13 kwietnia 1907 roku - legenda wciąż fascynuje. Stanowi ona przykład tego, jak ludzie dzięki mitu próbowali oswoić i wytłumaczyć potężne siły natury.

📘 Przeczytaj więcej: Jeziorka Duszatyńskie – urokliwe miejsce powstałe w wyniku kataklizmu →
Jedno z jeziorek duszatyńskich/fot. Marek Zielonka

Gdzie spotkamy te motywy we współczesnej popkulturze?

Słowiańskie demony, w tym te znane z bieszczadzkich legend, stały się fundamentem dla współczesnej fantastyki, a ich najsłynniejszym poligonem doświadczalnym jest uniwersum Wiedźmina. To właśnie tam ludowy Bies został kreatywnie przetworzony w potężną, rogatą bestię z trzecim okiem, a Południca została niemal jeden do jednego przeniesiona na ekrany jako upiorna, tańcząca w słońcu panna młoda, zyskując choćby swoją nocną odpowiedniczkę, Północnicę.
Brutalny, słowiański Upiór, czyli ożywiony trup pijący krew, stał się inspiracją dla bardziej bestialskich odmian wiedźmińskich wampirów (np. katakanów), stanowiąc przeciwwagę dla arystokratycznego Draculi.

📘 Zainteresowały Cię rusałki i biesy? Zobacz też: Poczet demonów, diabłów i zjaw bieszczadzkich →

Słowiańska demonologia, w tym motywy znane z Bieszczadów, przeżywa renesans w globalnej popkulturze, gdzie dawne istoty zyskują nowe, cyfrowe i artystyczne wcielenia. Ten trend jest widoczny od świata gier wideo, przez bestsellerową literaturę fantasy autorstwa Katherine Arden czy Naomi Novik, które ożywiają opowieści o rusałkach i leśnych duchach, aż po głośne seriale, takie jak American Gods, gdzie ludowe bóstwa w rodzaju Czernoboga stają się realnymi postaciami.
Te wierzenia rozbrzmiewają również w muzyce - zarówno w klasycznych kompozycjach Antonína Dvořáka poświęconych Południcy i Rusałce, jak i w twórczości współczesnych zespołów folkowych, a choćby w inspiracjach dla spektakli teatralnych, które czerpią z naukowych opracowań na temat upiorów.

Rusałka

Krajobraz opowieści...

Folklor Bieszczadów to niezwykła, wielowarstwowa opowieść, w której dawne ogólnosłowiańskie wierzenia splatają się z kulturą duchową dawnych mieszkańców tych ziem - Bojków. Całość przykryta jest z kolei warstwą późniejszych, literackich mitów, które, choć nieprawdziwe z etymologicznego punktu widzenia, na stałe wrosły w postrzeganie regionu.
Wędrówka po bieszczadzkich szlakach staje się o wiele bogatsza, gdy zdamy sobie sprawę z istnienia tego drugiego, niematerialnego pejzażu. To właśnie on tworzy prawdziwy krajobraz opowieści. Każdy element natury może stać się narratorem. Szum potoku zmienia się w zwodniczy śpiew Rusałki, a strome zbocze Chryszczatej przypomina o pysze diabła ukaranego przez siły wyższe. Nagły, chłodny podmuch wiatru na rozległej połoninie może być psotą Czada , a niespodziewana, letnia burza – dziełem potężnego Chmarnika. Mgła snująca się nad taflą Jeziorek Duszatyńskich może nieść w sobie uwięzione w niej przed wiekami istot.
Odkrywanie tych opowieści to nie tylko interesująca forma poznawania lokalnej kultury, ale przede wszystkim klucz do zrozumienia duszy Bieszczadów. To podróż do świata, gdzie za każdym zakrętem i w cieniu prastarej buczyny kryje się historia o ludziach, którzy próbowali oswoić dziką przyrodę dzięki mitu, nadając jej imiona, twarze i charaktery. Dzięki temu bieszczadzki krajobraz żyje podwójnie - jako pomnik natury i jako księga ludzkiej wyobraźni.

Didko

Idź do oryginalnego materiału