Żubry, prowadzone przez trenera Romana Skrzecza, słabo rozpoczęły spotkanie, gwałtownie tracąc 10 punktów i zmuszone były odrabiać straty. Jak przyznał trener Skrzecz, z gry przez większą część meczu można było być zadowolonym, jednak kluczowa okazała się końcówka. Białostoczanie mieli ogromne problemy ze skutecznością. Goście radzili sobie doskonale w obronie i uniemożliwiali białostoczanom rzuty i wejście pod kosze. Statystyki Żubrów w tej części meczu były wręcz dramatyczne: niecałe 12 procent!
W drugiej kwarcie Żubry zaczęły odrabiać straty krok po kroku, a po przerwie przeszli istną metamorfozę i zaczęli rzut po rzucie zmniejszać przewagę. W 3 kwarcie nie tylko wyrównali ale pierwszy raz wyszli na prowadzenie.
Ostatnia kwarta zaczęła się od prowadzenia Kotwicy 4 punktami (56:52), ale Żubry nie tylko odrobiły straty, ale wyszły na prowadzenie. Jeszcze minutę i 50 sekund przed końcem wygrywali 74:69. Niestety końcówk

3 godzin temu















