Bochnia. Burzliwe spotkanie w sprawie Przedszkola nr 6. Rodzice zdegustowani postawą władz miasta

2 godzin temu

Gorąco zrobiło się podczas środowego spotkania w Przedszkolu nr 6 w Bochni. Rodzice dowiedzieli się, iż budynek przy ul. Murowianka, do którego uczęszcza około 150 dzieci, miałby zostać wyłączony z użytkowania ze względu na planowaną obok budowę żłobka, a maluchy miałyby zostać rozdzielone do trzech innych placówek. Pomysł przedstawiony przez zastępcę burmistrza Filipa Pacha wzbudził sprzeciw, ale inna sprawa, iż nie może zrealizowany bez stosownej uchwały miasta – której nie ma.

Przedszkole przy ul. Murowianka to „bliźniak” placówki, która istniała na os. Niepodległości. Jest w nieco lepszym stanie technicznym, ale mimo remontów, jego czas też powoli mija. Mimo to rodzice chętnie posyłają tu swoje dzieci, bo dysponuje dużym placem zabaw i terenem zielonym, pochwały zbiera też zatrudniona tu kadra.

W lipcu zeszłego roku nowe władze miasta ogłosiły, iż na terenie obok przedszkola zbudują żłobek (to był jeden z priorytetów w programie wyborczym burmistrz Magdaleny Łacnej). Na inwestycję miasto pozyskało wówczas 2,3 mln złotych dotacji z programu Maluch+. Odtrąbiono sukces (zobacz TUTAJ), a w październiku zlecono projektowanie obiektu.

Budowa żłobka miała nie przeszkadzać w funkcjonowaniu przedszkola. Podczas wiosennej rekrutacji rodzice dopytywali o to i byli zapewniani, iż placówka będzie pracować normalnie.

Miesiąc temu niespodziewanie do dyrekcji dotarła informacja, iż realizacja budowy żłobka będzie jednak wymagała zamknięcia przedszkola. W środę wieczorem zorganizowano spotkanie z rodzicami, na którym obecni byli przedstawicie miasta: zastępca burmistrza Filip Pach oraz dyrektor Miejskiego Zespołu Edukacji – Dorota Palej-Maliszczak. Burmistrz Magdaleny Łacnej nie było.

Rodzice zjawili się bardzo tłumnie i domagali się wyjaśnień. Z wypowiedzi Filipa Pacha wynika, iż konieczność zamknięcia przedszkola pojawiła się w czerwcu (po otrzymaniu projektu żłobka) i latem gorączkowo zaczęto szukać lokalizacji dla zapisanych tu dzieci. Zastępca burmistrza przedstawił proponowane rozwiązanie: około 150 przedszkolaków miałoby zostać rozdzielonych do trzech innych lokalizacji: Szkoły Podstawowej nr 1, Przedszkola nr 4 przy pl. Okulickiego oraz prywatnej placówki przy ul. Brzeźnickiej.

Przy okazji Filip Pach wyjaśnił, iż obecne przedszkole ze względu na zły stan techniczny zostanie wyburzone, a w przyszłości na pewno odbudowane.

Pomysł nie spotkał się z aprobatą, tym bardziej, iż władze miasta nie potrafiły wyjaśnić w przekonujący sposób, dlaczego dyrekcja, pracownicy oraz rodzice dzieci, zaskakiwani są taką informacją w ostatniej chwili. „Traktujecie nas jak worek ziemniaków, który przerzuca się z miejsca na miejsce” – mówił jeden z ojców, wyraźnie wzburzony. Krytyczne głosy padały ze wszystkich stron.

W dyskusji pojawił się argument ze strony miasta, iż budowę żłobka trzeba realizować i „gonią terminy”, bo przepadnie pozyskana dotacja. gwałtownie jednak ktoś z rodziców przytomnie przywołał zapisy prawa oświatowego, mówiące o tym, iż organ prowadzący (miasto) chcąc przenieść siedzibę przedszkola, musi wykonać formalny ruch sześć miesięcy przed taką planowaną zmianą – tyle wcześniej rada miasta musi podjąć stosowną uchwałę.

Radni Bochni, póki co, takim tematem w ogóle się nie zajmowali (!), a obrazu chaosu dopełniło pytanie szefowej MZE czy może rodzice nie znają jakiejś lokalizacji, do której można byłoby przenieść przedszkole…

Spotkanie zakończyło się konkluzją o przygotowaniu notatki/protokołu, w którym dyrekcja i rodzice wyrażą swoje oficjalne stanowisko w sprawie.

Idź do oryginalnego materiału