Samuel Mráz był jednym z bohaterów meczu z Legią Warszawa, zdobywając dwa gole, które zapewniły jego drużynie cenny punkt. Mimo wyrównania w ostatnich sekundach napastnik nie ukrywa, iż po końcowym gwizdku towarzyszył mu lekki niedosyt. W rozmowie po spotkaniu podzielił się swoimi odczuciami, analizą strzelonych bramek oraz opisał sytuację zdrowotną.
Emocje po meczu z Legią
Spotkania z Legią Warszawa zawsze budzą ogromne emocje, zarówno wśród kibiców, jak i zawodników. Dla Samuela Mráza to starcie miało szczególne znaczenie:
„Jest we mnie bardzo dużo emocji. Wiem, iż wszyscy czekali na ten mecz. Legia to jeden z najbardziej atrakcyjnych przeciwników w tej lidze. Chcieliśmy zagrać tak, aby zaskoczyć Legię naszym stylem gry i zatrzymać trzy punkty na naszym stadionie.”
Napastnik podkreślił, iż choć remis wydaje się sprawiedliwy, to drużyna czuje niedosyt:
„Po meczu można powiedzieć, iż remis był sprawiedliwy, bo ostatnia bramka padła w ostatniej sekundzie spotkania, ale mimo wszystko pozostaje lekki niedosyt.”
Dwa gole – najważniejsze momenty spotkania
Samuel Mráz miał duży udział w wyniku spotkania, zdobywając dwa najważniejsze gole. Jak sam przyznał, najważniejsza była koncentracja w decydujących momentach:
Pierwszy gol po dośrodkowaniu z rzutu wolnego:
„Chciałem znaleźć odpowiednie miejsce w polu karnym, ufałem, iż „Wolo” dobrze dośrodkuje – i tak właśnie zrobił. W momencie wyskoku w powietrze już wiedziałem, iż dobrze trafię w piłkę i wpadnie ona do bramki.”
Drugi gol – skuteczna dobitka po rzucie karnym:
„Byłem spokojny przed wykonaniem rzutu karnego. Nie zastanawiałem się zbytnio, ani analiza VAR, ani fakt, iż była już 100. minuta meczu, mi nie ciążyły. Sprawa była prosta: albo strzelę, albo nie.”
Napastnik zaznaczył, iż gdyby nie trafił, czułby ogromne rozczarowanie. Na szczęście Kovačević obronił piłkę w taki sposób, iż wróciła ona wprost pod nogi Mráza, który nie zmarnował okazji.
Niebezpieczne nadepnięcie – co ze zdrowiem?
W trakcie meczu doszło do niebezpiecznej sytuacji, kiedy jeden z obrońców Legii przypadkowo nadepnął Mráza na głowę. Na szczęście nie doszło do poważnego urazu.
„Gdy leżałem w polu karnym, a gra toczyła się dalej, poszło dośrodkowanie i jeden z obrońców Legii cofał się na pozycję, przypadkowo nadepnął mnie na głowę. Wydaje mi się, iż nie było to celowe. Najważniejsze, iż obyło się bez poważnego urazu.”
Elektryzująca atmosfera na trybunach
Mráz nie krył zachwytu nad wsparciem kibiców, którzy przez całe spotkanie głośno dopingowali swoją drużynę:
„To było coś niesamowitego – atmosfera była elektryzująca. Czuć było wsparcie pełnych trybun przez ponad 100 minut gry. Zawsze jest tak, iż w pewnym momencie czujesz zmęczenie, ale ta wrzawa i doping kibiców po prostu Cię niosą, dając dodatkowy impuls.”
Mimo iż w nadchodzącym wyjazdowym meczu w Zabrzu zabraknie ich wsparcia, drużyna zrobi wszystko, aby wrócić z kompletem punktów.
Czy remis z Legią to sukces, czy niedosyt? Podziel się swoją opinią w komentarzu i udostępnij artykuł znajomym!