Był tu ślub, defilada i …. pogrzeb

7 godzin temu
Zdjęcie: Był tu ślub, defilada i …. pogrzeb


Na zdjęciu: Zbigniew, Anastazja i Władysław Belina-Prażmowski. W tle nagrobek rodzinny na cmentarzu w Obrazowie.

Jedni nazywają ich wariatami, inni kiwają z politowaniem głową, a jeszcze inni z uznaniem klepią po plecach. Nie wszyscy wiedzą jak nazwać bohaterów kolejnego „Magazynu Sensacji” prowadzonego przez Radio Kielce. Według nas tym nauczycielom, bo o nich mowa, udało się połączyć wymogi współczesnej edukacji, ze wspaniałą historią jak rozegrała się tuż obok.

1 września tysiące dzieci usłyszało dzwonek szkolny obwieszczający początek kolejnego roku szkolnego. Były uroczyste apele, przemówienia, a w jednej ze szkół śpiewano piosenkę, w której pojawiły się wulgaryzmy. Są jednak miejsca, gdzie w natłoku obowiązków pamięta się także tym, co najważniejsze. Dzieci z tej szkoły odwiedzają mogiłę „Obrońców Ojczyzny”. Wybieramy się tam, bowiem społeczność malutkiej szkoły z uporem realizuje swój cel. Szkoła pamięta o zapomnianej historii.

Fot. Szkoła Podstawowa w Głazowie – Facebook

Gdzie, jak nie tu!

Głazów to mała wioska w gminie Obrazów niedaleko od Sandomierza. Jest malowniczo położona wśród sadów, ale nie to sprawiło, iż obraliśmy ją za cel naszej wyprawy. W dawnym dworku znajduje się tam szkoła. Prowadzi ją stowarzyszenie, które stara się jak może, aby zapewnić dzieciakom najlepsze warunki do nauki. Obok głównego budynku zbudowano, dzięki staraniom stowarzyszenia nowy pawilon, ale dodać trzeba, iż inwestycję wsparł znacząco samorząd gminy Obrazów.

Głazów. Szkoła podstawowa w dawnym dworku. / Fot. Dionizy Krawczyński – Radio Kielce

Oczkiem w głowie są tu jednak dzieci. Codziennie przychodzi tu 60. uczniów, a kolejna dwudziestka rozpoczyna swoją szkolną przygodę w „zerówce”. Ta szkoła, dzięki nauczycielom, ma pomysł jak uczyć!

Wymienianie inicjatyw miejscowych pedagogów mogłoby zadziwić wiele innych szkół, ale nauczyciele nie chwalą się tym. Odpowiadają, iż chcą, aby ich dzieci nie czuły się gorsze.

-W wielu sprawach trudno nam konkurować ze szkołami z miast – mówi Artur Brzozowski, dyrektor szkoły. – Znaleźliśmy jednak wyróżnik, który sprawia, iż nasza młodzież może czuć się w wyjątkowy sposób dumna! Z naszym terenem związany jest Władysław Prażmowski, bardziej znany jako „Belina”. Wiele naszych działań ogniskuje się wokół niego. Gdy jedziemy na wycieczkę do Krakowa, to, zamiast bezcelowo błąkać się po Rynku odwiedzamy jego grób! Kto ma pamiętać o twórcy kawalerii Legionów Polskich jak nie my? Tu mieszkała jego żona, tu odbyła się defilada, tu zresztą na cmentarzu spoczął jego syn.


Polska ważniejsza od żony

13 września 1913 roku w kościele w Obrazowie pobrali się: Anastazja Rudzka, której rodzice dzierżawili majątek w niedalekich Rożkach i Władysław Prażmowski, który bardziej znany jest jako „Belina”, bliski współpracownik Piłsudskiego pochodzący z Ruszkowca, dziś w gminie Sadowie. Po ślubie panna młoda pozostała u rodziców, a pan młody poświęcił się walce o niepodległość. Dlaczego?

Rok 1910 (?. Zalesice. Rodziny Rudzkich i Wrzesińskich. Pierwsza z prawej stoi Anastazja Rudzka, późniejsza żona Władysława Beliny-Prażmowskiego. / Źródło: przystanekhistoria.pl

Władysław Prażmowski herbu Belina patriotyczne wychowanie wyniósł z domu. Już w 1905 r. zaangażował się w organizację strajku szkolnego w gimnazjum w Radomiu, za co został wyrzucony z rosyjskiej szkoły i przeniósł się do prywatnego gimnazjum Mariana Rychłowskiego przy ul. Żurawiej w Warszawie. Szkoła była jednym z najważniejszych gniazd oporu przeciw rusyfikacji polskiej młodzieży więc trudno się dziwić, jakie były dalsze losy młodzieńca.

Podobnie jak wielu innych mieszkańców Królestwa Polskiego na studia wybrał się do cieszącej się względnymi swobodami politycznymi Galicji. Studiował górnictwo na Politechnice Lwowskiej. Równolegle poświęcił się działalności niepodległościowej u boku Józefa Piłsudskiego. Już w 1909 r. wstąpił do konspiracyjnego Związku Walki Czynnej, a potem do Związku Strzeleckiego gdzie ukończył tajną Szkołę Oficerską. Odznakę porucznika otrzymał w 1911 r. od samego Józefa Piłsudskiego.

Jak już wspomnieliśmy, 13 września 1913 „Belina” ożenił się, a równo siedem miesięcy później urodził się jego pierworodny syn, który otrzymał na chrzcie imiona Zbigniew Władysław.

Prażmowski nie widział jak rośnie syn, bowiem w lipcu 1914 r. dowodził wakacyjnym kursem wojskowym dla młodzieży z Królestwa Polskiego w Krakowie. W sierpniu 1914 r. po mobilizacji ogłoszonej w Krakowie dowodzący formującą się I Kompanią Kadrową Józef Piłsudski rozkazał Prażmowskiemu sformowanie patrolu rozpoznawczego, który jako pierwszy przeszedł przez kordon graniczny, a później stał się podstawą tworzonej kawalerii Legionów Polskich.

Władysław Belina-Prażmowski na koniu przed dworkiem w Zagaju. / Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Defilada przed synem

-Wojenne losy sprawiły, iż oddziały Piłsudskiego dotarły jesienią 1914 roku na ziemię sandomierską – mówi Artur Brzozowski.
– „Belina” wykorzystał okazję do odwiedzenia rodziny. Przybył do Rożek ze szwadronem kawalerii. To kolejny mniej znany fragment jego bogatego życiorysu – dodaje.

Jadę z dyrektorem do historycznego dworku, który dziś wygląda całkowicie inaczej niż na starych zdjęciach. W latach 90. posiadłość kupiła rodzina Smardzów, która prowadzi tu teraz gospodarstwo ogrodnicze.

-Remont prowadziliśmy przez wiele lat – mówki właściciel. -Musieliśmy całkowicie przebudować ganek, przed którym defilowali ułani. Dawniej wspierał się na drewnianych kolumnach, które teraz zastąpiły ceglane filary. Z dawnych zabudowań pozostały jeszcze trzy podworskie budynki gospodarcze – dodaje.

Dwór Rudzkich w Rożkach. / Źródło: wietrzykowski.net

Oglądamy czarno-białe zdjęcia, a dyrektor szkoły maluje przed naszymi oczami obrazy z 7 października 1914 roku, gdy przybyli tu legioniści z Józefem Piłsudskim. Belina jest na czele swojego szwadronu kawalerii. To w większości byli młodzi chłopcy. Kto zaproponował zorganizowanie defilady? Nie wiadomo, ale dla tych „szaleńców” nie było rzeczy niemożliwej! Przed stojącym na ganku „Beliną”, jego żoną oraz synkiem ułani urządzili defiladę. Jest tu też Komendant Piłsudski.

Co więcej, on tu nocuje, bowiem w jednym ze wspomnień znajduje się potwierdzenie, iż widziany był w dworku jeszcze następnego dnia. Potwierdza to zresztą kalendarium działań, z którego jasno wynika, iż dopiero 8 października, w godzinach popołudniowych oddziały pod dowództwem Piłsudskiego przeszły do Jakubowic.

Dwór w Rożkach, elewacja frontowa. Zdjęcie wykonane po II wojnie światowej. / Fot. St. Styczyński

Tragiczna śmierć

Opowiedzieliśmy o ślubie i defiladzie, a co z pogrzebem? Jedziemy na cmentarz w Obrazowie. Rozmowa się nie klei. Z zakamarków pamięci odgrzebuje życiorys Prażmowskiego. W 1917 roku osiadł wraz z żoną w dzierżawionym od Zamoyskich majątku ziemskim w Godziszowie Trzecim na ziemi lubelskiej. Tam rodzi się kolejny syn, ale jednocześnie ojczyzna wzywa! „Belina” organizuje kolejne oddziały kawalerii, na których czele walczy przeciwko Ukraińcom, bolszewikom, zdobywa Wilno.

Jesienią 1920 roku, na własną prośbę i za zgodą Naczelnego Wodza, został przeniesiony do rezerwy. Swoją decyzję motywował stanem zdrowia oraz koniecznością uregulowania spraw rodzinnych i majątkowych. Nie usiedział jednak w domu, działał społecznie. Wreszcie w 1929 roku zamieszkał w Krakowie, pełniąc eksponowane stanowiska. Był prezydentem Krakowa, a później wojewodą lwowskim.

-To tam dotarła do niego wiadomość o śmierci syna Zbigniewa, prymusa Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu z 1936, podporucznika 1 Pułku Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego – wyrywa mnie z zamyślenia głos dyrektora. -Pogrzeb odbył się 10 lutego 1937 roku na tym cmentarzu. Grób istnieje do dziś – dodaje.

Prezydent Ignacy Mościcki wręcza szablę ppor. Zbigniewowi Belinie-Prażmowskiemu. Po prawej trzyletni Zbyszek Prażmowski w mundurze beliniackim. / Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Idąc cmentarną alejką, rozmawiamy o przyczynie śmierci. To nieszczęśliwy wypadek spowodowany przekładaniem pistoletu z kieszeni munduru do płaszcza, przy ubieraniu się. Wystrzał, który przy tym nastąpił, trafił oficera w klatkę piersiową i spowodował natychmiastowy zgon. To wszystko dzieje się jednak w kraju gdzie rodzą się natychmiast plotki o samobójstwie, a choćby o śmierci w pojedynku.

„Wczoraj panowało w powiecie sandomierskim wyjątkowe ożywienie. Późnym wieczorem przybył do Obrazowa, położonego w odległości 11 km. od Sandomierza, samochód żałobny, wiozący trumnę ze zwłokami tragicznie zmarłego śp. podporucznika Zbigniewa Władysława Beliny Prażmowskiego, syna Wojewody Lwowskiego. Równocześnie do Obrazowa, gdzie odbyło się złożenie trumny do grobowca rodzinnego, przybyli P. Wojewoda Lwowski Belina Prażmowski z małżonką i rodzeństwem Zmarłego, najbliższa rodzina, krewni, znajomi i przyjaciele Państwa Prażmowskich” – czytamy w artykule prasowym.

„O godzinie 11-stej rozpoczęło się nabożeństwo, odprawione przez tutejsze duchowieństwo. Kościół zapełnił się po brzegi ludnością wiejską i delegacjami. U trumny śp. podporucznika Beliny Prażmowskiego złożono szereg wieńców. Po nabożeństwie udano się w pochodzie na cmentarz, gdzie została złożona trumna śp. podporucznika Beliny Prażmowskiego”. To kolejny fragment informacji prasowej.

Obrazów. Grób rodzinny. / Fot. Dionizy Krawczyński – Radio Kielce

-To nie jedyna śmierć w rodzinie Prażmowskich. Drugi syn Janusz zginął w r. 1943 r., walcząc jako sierżant nawigator podchorąży w 300 Dywizjonie Bombowym Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

„Belina” miał też syna Andrzeja, który zmarł w niemowlęctwie. Gdzie jest pochowany? Nie wiem – mówi dyrektor Brzozowski. -Te wszystkie wydarzenia w skali kraju mają minimalne znaczenie, ale dla miejscowej społeczności to podstawa budowania własnej tożsamości. „Belina” to po prostu chłopak stąd – dodaje.

Po śmierci syna Prażmowski wycofał się z działalności politycznej i przeszedł na emeryturę. Stan jego zdrowia był zły. Zmarł 13 października 1938 na zawał serca podczas kuracji w Wenecji.

Artykuł prasowy o śmierci Zbigniewa Beliny-Prażmowskiego

To nie koniec

Wiele godzin spędziłem na obserwowaniu życia w małej szkole w Głazowie i doszedłem do wniosku, iż ona wcale nie jest mała! Ona jest wielka sercem, pomysłami i… marzeniami.

Już na koniec pobytu dowiedziałem się, iż szkoła chce mieć swój własny sztandar z wizerunkiem „Beliny” oczywiście!

-Zrobimy wszystko, co w naszej mocy – mówią nauczyciele.

-Będzie, choćbym sam go wyszył – dodaje z uśmiechem dyrektor.

Władysław Belina-Prażmowski, zdjęcie pośmiertne. / Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Idź do oryginalnego materiału