Dla młodszych informacja.
W czasach Polski Ludowej wielokrotnie stosowana była tzw. reglamentacja towarów, czyli system kontroli dystrybucji towarów w Rzeczypospolitej Polskiej i Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Było tak w latach: 1944–1949, 1951–1953 oraz 1976–1989 a wynikało wtedy z faktu silnych niedoborów towarów na rynku i polegało m.in. na wydawaniu ludności kartek, które uprawniały do zakupu ściśle określonych ilości wyznaczonych towarów – przede wszystkim żywnościowych [1].
Osobiście bardzo dobrze pamiętam "kartki" obowiązujące w latach 1976-1989. W uproszczeniu były one niemal na wszystkie dobra konsumpcyjne: cukier, mięso, przetwory mięsne, masło, mąkę, ryż, kaszę, mleko, papier toaletowy, mydło, proszek do prania, czekoladę (też na wyrób czekoladopodobny - tak było coś takiego!), alkohol, benzynę czy papierosy a choćby w określonych czaso-okresach na bieliznę, skarpetki, koszule, rękawiczki i buty.
Przykładowo obowiązywały takie limity zakupu na kartki:
cukier - 2 kg * mięso - 2,5 kg miesięcznie (pracownicy umysłowi) oraz 4 kg - pracownicy fizyczni i dzieci * pół litra wódki lub butelka wina importowanego * 300 g. proszku do prania * 2 kostki mydła * 100 g. wyrobów czekoladopodobnych * 250 g. cukierków * 30 l. benzyny do fiata 126p * 1,3 kg kaszy, mąki lub ryżu * 12 paczek papierosów
"Konsekwencją kartek na kartki był z kolei handel kartkami. W najgorszej sytuacji znaleźli się dbający o higienę obywatele i - jednocześnie - palący, pijący, zmotoryzowani, a na dobitkę lubiący słodycze. Przelicznik był bowiem taki: za trzy kartki papierosowe można było dostać kartkę na pół litra, a za słodycze i tytoń - choćby dwie flaszki wódki. Przydział na skarpetki można było wymienić na kartkę wołowego - z kością - ewentualnie dwie paczki kawy lub dwie kostki mydła. Najdroższe były talony na benzynę i obrączki ślubne (przydziały na mąkę i ryż notowane były najniżej)" [2].
Kwitł też obrót towarami omijający limity kartkowe. Najlepiej miały miejskie rodziny, gdy posiadały bliskich lub znajomych na wsi. Ja mam i wtedy też miałem. Pamiętam jak przywoziliśmy od nich jajka, mleko, sery, różnorodny drób (kurczaki, kury, gęsi, kaczki) czy choćby przed świętami ćwiartki świni, z której mój ojciec domowym sposobem produkował i wędził kiełbasy czy szynki. Jak wtedy smakowały usmażone świńskie skwary... palce lizać. A świeżo uwędzone na działce kiełbasy czy szynki... tego smaku dzieciństwa się nie zapomina, bo dziś to zupełnie inne i gorsze wędliny. Komfortowo też miały osoby, które same lub ich bliscy czy rodziny pracowały w sektorze handlu oraz komunistyczni dygnitarze.
No dobrze. Wtedy kartki wynikały z istoty komunistycznej gospodarki, gdzie brakowało towarów. Dziś natomiast mamy ich aż nadto a firmy konkurują o klientów. Wydawać by się mogło, iż jest to w miarę bardzo dobre dla ludzi. Mają wybór i sami decydują, co i za ile kupują, i tak naprawdę zależy to tylko od zasobności ich portfela.
Ale... ideowi neokomuniści czy neomarksiści dziś znaleźli sposób na kontrolowanie i zniewalanie ludzi. Tym razem jest to wprowadzanie aberracyjnego terroru ekologicznego, klimatycznego. Okazuje się dla nich, iż to człowiek zagraża przyszłości Ziemi i trzeba ograniczyć jego szeroko pojmowaną konsumpcję dóbr, bo to wpływa bardzo negatywnie na Ziemię. W skrajanych przypadkach marzą a choćby powoli już realizują postulaty wprowadzania do obrotu sztucznego mięsa czy jadalnych robaków oraz dążą np. do ograniczenia konsumpcji dóbr trwałego użytku jak np. prywatnych samochodów (nie tylko spalinowych) czy też każdej innej indywidualnej własności i chcą wprowadzić powszechny wynajem. Powstają też różne pomysły ograniczenia liczby żyjących ludzi (depopulacja), co prowadzi też do kontroli urodzin, eutanazji czy powszechności aborcji na życzenie (nawet do 9 miesiąca ciąży!)
Można by tu wskazać na ideologiczny, absurdalny i samobójczy kosztowo unijny pakiet klimatyczny „Fit for 55”, który ma na celu redukcję gazów cieplarnianych o 55 proc. do 2030 r. To ma być pierwszy krok na drodze to osiągnięcia neutralności klimatycznej netto do połowy stulecia. Zawiera takie rozwiązania jak: nowy podatek od CO2, likwidacja aut spalinowych i wzrost cen prądu [3]. "Pakiet zakłada 13 zmian legislacyjnych – wśród nich jest m.in. rewizja unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS), nowa strategii leśna, mechanizm regulacji granicy emisji dwutlenku węgla (CBAM) czy nowelizacja dyrektywy w sprawie energii odnawialnej (RED)" [4].
Opracowanie: Komisja Europejska. Za: ]]>https://strefainwestorow.pl/artykuly/oze/20210827/dokument-fit-for-55]]>
A teraz od kilku dni mamy dyskusję o wytycznych przywódców blisko 100 miast zrzeszonych w organizacji C40 Cities. Raport C40 Cities, organizacji do której należą m.in. Nowy Jork, Berlin, Pekin, Londyn i Warszawa, zawiera rekomendacje co do spełnienia celów polityki klimatycznej. Wśród nich znajdują się: ograniczenie spożycia mięsa, użytkowania pojazdów prywatnych, wydłużenie życia urządzeń elektronicznych, ubrań i wiele innych. Władze m.st. Warszawy, jak podaje stołeczne biuro prasowe, przychylnie odnoszą się do proponowanych zmian i ograniczeń [5].
Twórcy raportu zaproponowali zamiany w sześciu głównych dziedzinach: odzieży, pożywienia, transportu samolotami, budownictwa, samochodów i elektroniki.
Źródło: Raport Cities40 za: ]]>https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/634356-mniej-miesa-i-aut-to-wytyczne-...]]>
Według rekomendacji zawartych w raporcie C40 Cities należy m.in.: [5]
– zmniejszyć posiadanie samochodów osobistych w miastach i znacząco wydłużyć okres ich użytkowania oraz wydajność materiałową. 28% aut osobistych miałoby do 2030 roku zniknąć z ulic miast, zaś do 2050 redukcja wynosić by miał 39 proc.,
– zredukować posiadanie nowych ubrań o 39% do roku 2030 i 66% do roku 2050,
– zmniejszyć spożycie kalorii, nabiału i mięsa - docelowo, w dłuższym terminie najlepiej do zera. Redukcja naszej diety miałaby osiągnąć rozmiary 36 proc. do 2030 roku, zaś do 2050 roku, już 60 proc.
– wydłużać cykl życia produktów elektronicznych o 18% do roku 2030 i 33% do roku 2050,
– zmniejszyć ilość lotów o odpowiednio 26% i 55% we wskazanych latach,
– zwiększyć wydajność materiałową budownictwa (26% i 44%)
"Oczywiście, prócz wymienionych obostrzeń klimatycznych, w dalszej części raportu można przeczytać o zmianie wzorów konsumpcji, ograniczeniu łańcucha dostaw i logistyki, a także zmniejszeniu ilości odpadków. Wszystko w naturalny sposób zostało pieczołowicie spisane, policzone i podane do wiadomości publicznej" [5].
Chyba nikt nie ma wątpliwości, iż te 100 miast, które będą wdrażały te zalecenia jest po prostu próbnym eksperymentem przed wdrożeniem tych zaleceń na poziomie ogólnoświatowym.
Tyle tylko, iż pojawia się pytanie: "Jak zmusić ludzi, aby wdrażali te postulaty w życie?". I właśnie chyba jednym ze sposobów byłoby wprowadzenie postkomunistycznych "kartek" reglamentacyjnych i bardzo surowe karanie osób, które omijałyby ten "kartkowy system". Byłoby to spełnienie marzenia komunistów i marksistów, czyli całkowitego zniewolenia i podporządkowania sobie ludzi i centralnego zarządzania nimi przez swoje elity. W tle tego wszystkiego wyłania się idea stworzenia Jednego Rządu Światowy (NWO).
Doprawdy, gdyby dzisiaj nagle odżył G. Orwell, to na pewno byłby zszokowany jak daleko dzisiejsze postulaty globalnych i umysłowo porąbanych lewackich elit przewyższają w swojej absurdalności jego przewidywania.
[1] Za: ]]>https://pl.wikipedia.org/wiki/Reglamentacja_towar]]>ów_w_PRL
[2] ]]>https://gazetalubuska.pl/kartki-w-prl-byly-na-wszystko/ar/7783023]]>
[3] ]]>https://strefainwestorow.pl/artykuly/oze/20210827/dokument-fit-for-55]]>
[4] ]]>https://www.euractiv.pl/section/energia-i-srodowisko/news/unia-europejsk...]]>
[5] ]]>https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/634356-mniej-miesa-i-aut-to-wytyczne-...]]>