– Cieszę się bardzo, iż potrafiliśmy przechylić szalę na swoją korzyść. Oczywiście wolałbym, żeby bramek straconych było mniej, ale trzeba docenić klasę rywala – podkreśla Mariusz Jop, trener Wisły Kraków. Po szalonym meczu jego zawodnicy pokonali w Tychach GKS 4:3 i są liderem zaplecza Ekstraklasy.
W poniedziałkowy wieczór czołowe drużyny I ligi zaserwowały świetne widowisko, godne hitu I ligi.
-Chciałem pogratulować zespołowi, bo granie w Tychach zawsze jest bardzo trudne. Po drugiej stronie był zespół, który prezentował się ofensywnie, grał bardzo intensywnie i był groźny przy stałych fragmentach – analizował na gorąco trener Jop.
Spotkanie miało niezwykły przebieg. Pierwsi bramkę zdobyli tyszanie, później Wisła strzeliła aż trzy, ale mimo to rywale zdołali doprowadzić do remisu (3:3). Decydujące uderzenie należało jednak do krakowian i to oni dziś są jedyną drużyną w lidze, która nie straciła punktów.
– – Cieszę się bardzo, iż mimo nieudanego początku, potrafiliśmy przechylić szalę na swoją korzyść. Zespół potrafił zareagować, wyjść na prowadzenie i choćby przy stanie 3:3 widać było w zespole bardzo dobrą energię i wiarę w to, iż jesteśmy w stanie wygrać. Oczywiście wolałbym, żeby straconych bramek było mniej, ale trzeba docenić klasę rywala – zaznacza Jop.
Wyjazdowe spotkanie z trybun w końcu mogli zobaczyć kibice Wisły Kraków, którzy po interwencji Polskiego Związku Piłki Nożnej w 300 osób zostali wpuszczeni na stadion.
– Cieszę się, iż mogli być z nami. To jest dla nas bardzo istotny element – przyznał Jop.
Po trzech kolejkach Wisła jest liderem I ligi.
Jan Krol