Chełmianka z trzecim remisem

2 godzin temu
Przez pierwszy kwadrans meczu oba zespoły próbowały "wyczuć swoje intencje", po tym czasie o strzał dla gospodarzy pokusił się Mateusz Gul, jednak futbolówka ominęła poprzeczkę. W odpowiedzi swojej szansy szukał Damian Urban, ale nie dał rady przebić się przez obronę zespołu z Lubaczowa. Niedługo później o wyjście na prowadzenie dla Chełmianki próbowali pokusić się Paweł Tomczyk i Bartłomiej Korbecki, ale tylko na próbach się skończyło. Gorąco dla biało-zielonych zrobiło się w 25. minucie, kiedy sędzia podyktował rzut karny dla Pogoni-Sokoła po faulu na Wiktorze Jaślarze. Do strzału podszedł Oskar Majda, posłał piłkę w prawy róg, ale w to samo miejsce skierował się stojący w bramce gości Adam Wilk i ocalić drużynę przed różnicą na tablicy wyników. Do końca pierwszej połowy obie strony szukały kolejny okazji na wyjście na prowadzenie, ale wszystkie zakończyły się niepowodzeniem.Zacięta walka o pierwszego gola toczyła się również zaraz po powrocie na murawę. Początkowo większą kontrolę nad grą mieli gospodarze, jednak stopniowo coraz bardziej do głosu dochodzili piłkarze Chełmianki, aby w ostatnich dziesięciu minutach sprawić rywalom sporo kłopotów. Blisko celnego strzału był Bartłomiej Korbecki, jednak jego uderzenie skontrował stojący w bramce Pogoni-Sokoła Adrian Kostrzewski. Po chwili składną akcję zbudowali kolejno Maciej Jabłoński, Piotr Cichocki i Radosław Adamski, po którego uderzeniu piłkę przejął jeszcze Hubert Krawczun, ale szczęście dopisało defensywie gospodarzy. Biało-zieloni dostali "mocnego kopa", ponieważ nie przerywali szturmu i gra toczyła się praktycznie w polu karnym Lubaczowian. Padały kolejne strzały, jednak goalkeeper Pogoni-Sokoła był wyjątkowo czujny i dobrze wyczuwał zamiary przyjezdnych. Finalnie, po bezbramkowym remisie, spotkanie zakończyło się podziałem punktów.- Na pewno był to mecz, po którym obie drużyny obie drużyny schodziły niezadowolone. Gospodarze dość długimi fragmentami byli od nas lepsi, ale w drugiej połowie zaczęliśmy coraz bardziej dochodzić do głosu. Sama końcówka zdecydowanie dla nas i mieliśmy trzy bardzo dobre szanse, żeby wygrać spotkanie, jednak bramkarz Lubaczowa super bronił, zabrakło też odrobiny szczęścia - podsumowuje spotkanie trener Chełmianki Ireneusz Pietrzykowski.W kolejnym spotkaniu biało-zieloni powalczą o punkty u siebie i w niedzielę o 16:00 podejmą zespół Sparty Kazimierzy Wielkiej.Czytaj również:
Idź do oryginalnego materiału