Maryja jest szczególnie czczona w sanktuariach, zwłaszcza w Leśnej Podlaskiej i Kodniu. O historii leśniańskiego obrazu i pięknej tradycji majowego mówi Słowu Podlasia przeor leśniańskiego sanktuarium o. Łukasz Flader. - Nazwa litanii loretańskiej pochodzi od nazwy włoskiego miasta Loretto, w tamtejszej bazylice znajduje się przywieziony z Nazaretu domek Świętej Rodziny, w którym mieszkała Matka Boża. Według podań tam objawił się jej Archanioł Gabriel. Jednak, sama litania nie powstała w Loretto, ale ułożono ją w XII wieku we Francji. Modlitwa ta opiewa cnoty Matki Bożej - mówi przeor leśniańskiego sanktuarium o. Łukasz Flader.Wezwania w Litanii Loretańskiej mówią kim Maryja jest dla Boga i wiernych. Tych tytułów jest aż 55. Litania jest odmawiana w całym polskim Kościele, w maju.Naród oddany Maryi- Nasz naród jest bardzo oddany Maryi, niejednokrotnie mogliśmy się o tym przekonać, w Sanktuarium Matki Bożej Leśniańskiej Litania Loretańska jest śpiewana codziennie w maju o godz. 17.30. Nie wszyscy mogą dotrzeć, bo jest wiele miejscowości znacznie oddalonych od bazyliki. Dlatego szczególnie osoby starsze, które nie mogą przyjechać, modlą się przy przydrożnych kapliczkach i krzyżach. W Polsce jest bardzo wiele kapliczek, o które wierni dbają i spotykają się przy nich by śpiewać majowe. Rzadko można spotkać na świecie ten zwyczaj, zwłaszcza w Europie Zachodniej. Jest to tzw. pobożność ludowa, która odgrywała, odgrywa i będzie odgrywać ogromną rolę. Trzeba o nią dbać - zaznacza o. Łukasz Flader.Wskazuje, iż w większości pielgrzymi przybywają do sanktuarium leśniańskiego z intencjami błagalnymi. - w tej chwili człowiek jest pogrążony w trudnościach, wierni przeżywają wiele cierpień. W sanktuarium doznają wstawiennictwa Matki Najświętszej. Sam niejednokrotnie tego doświadczam, przy okazji organizacji różnych inicjatyw. Gdyby nie pomoc z nieba, byłoby ciężko - podkreśla przeor.Dodaje, iż często nie wiadomo skąd pojawia się pomoc. - Były prowadzone prace w zakonnym ogrodzie i zgłosiło się siedmiu mężczyzn, którzy przyszli i pracowali, mimo majówki - mówi zakonnik.Są kroniki, które mówią o cudach za wstawiennictwem Matki Bożej. Jak wskazuje przeor, najważniejsze cuda to nawrócenia, które się dokonują w murach bazyliki. - Piękne jest zerwanie z grzechem, są liczne przypadki wyjścia z nałogu alkoholowego. Co kwartał do sanktuarium leśniańskiego przyjeżdża wspólnota zrzeszająca alkoholików, którzy walczą z nałogiem. Ludzi, którzy doświadczają tu łask jest wielu. - Każdy powrót do Kościoła zalicza się do największych cudów. Nie musimy szukać sensacji, cud to, to co dzieje się w sercu. Kiedy człowiek ufnie zawierza się Maryi, dzieją się rzeczy niesamowite - zauważa przeor.Majowe rozpowszechnili jezuiciWedług historyków, pierwsze formy nabożeństw majowych były praktykowane przez wspólnoty prawosławne już w V stuleciu po Chrystusie. Z kolei w tradycji Kościoła łacińskiego idea poświęcenia miesiąca maja Maryi pojawiła się na pograniczu XIII i XIV wieku. Zgodnie z przekazami, inicjatorem tej koncepcji miał być Alfons X Mądry, władca Kastylii. Z czasem ta forma maryjnej czci zaczęła się rozprzestrzeniać w katolickiej części Europy Zachodniej.Na ziemiach polskich istotną rolę w popularyzacji majowych modlitw odegrali jezuici z Tarnopola, którzy od 1838 roku wprowadzali je do lokalnej praktyki religijnej. W kolejnych dekadach tradycja ta została przejęta i rozwijana również przez duchownych z Warszawy, szczególnie w parafii św. Krzyża, gdzie od 1852 roku regularnie odprawiano majowe. Zjawisku temu towarzyszyło również rozpowszechnianie broszur poświęconych nabożeństwom ku czci Maryi. Janina i Romuald Filipiukowie z Białej Podlaskiej, od lat modlą się Litanią Loretańską w maju. W swoim ogródku mają kapliczkę, przy której śpiewają majowe. Wcześniej na tę modlitwę przychodziło do dwudziestu osób, z dziećmi i wnukami. - Zawsze śpiewaliśmy majowe, do tego dobieraliśmy pieśni maryjne, które wykonywaliśmy po modlitwie. Czytaliśmy też fragmenty biografii różnych świętych, m.in. bł. Honorata Koźmińskiego - mówi Janina Filipiuk. Dlaczego się modlą Litanią Loretańską? - Modlimy się bo Maryja to jest nasza Matka. W ten piękny miesiąc, Maryję nazywamy różnymi przymiotnikami. Mieliśmy różne intencje, uczestniczy przynosili też swoje. Matka Boża wysłuchuje próśb. Przykładem może być sytuacja, kiedy wnuczek sąsiadki zachorował i dostał zastrzyk, po którym sparaliżowało mu nogi. Przez pół miesiąca modliliśmy się za niego codziennie majowym i zaczął chodzić. Uważamy to za cud. Było ich więcej, ale długo by opowiadać - dodaje na koniec małżeństwo. - Dla mnie majowe nabożeństwo to przede wszystkim uwielbienie Matki Bożej przez jej tytuły. Ogromnie mnie poruszają. Najbardziej ujmuje mnie, kiedy Maryję nazywamy Matką – Matką najmilszą, Matką niepokalaną. Te wezwania bardzo mnie wzruszają. Drugim takim momentem, który szczególnie mnie porusza, jest nazywanie Maryi Królową. W moim odczuciu Maryja jest najpierw matką, a dopiero potem królową. Mam do niej ogromne nabożeństwo - mówi Barbara Komoszyńska z Białej Podlaskiej.Pamięta, iż były lata, kiedy codziennie uczestniczyła w majowym. - Bardzo mi zależało, żeby zabierać na nie dzieci i pokazywać im piękno tej modlitwy. Po całym miesiącu czułam ogromną wdzięczność Matce Bożej, iż mogłam w tym uczestniczyć. jeżeli chodzi o łaski - Maryja z tego słynie. Jak się ją prosi, to nie zostawi człowieka samego. Zawsze coś u Pana Jezusa dla nas wybłaga. Trudno mi teraz przypomnieć sobie konkretne sytuacje, ale wiem, iż w moim życiu były chwile, gdy modlitwa została wysłuchana - zaznacza Barbara Komoszyńska.Dodaje, iż wielokrotnie chodziła pieszo do Częstochowy w pielgrzymce. - To wyniosłam z domu. Pamiętam, jak mama nie pozwalała nam się podwozić furmankami do kościoła kiedy byliśmy dziećmi, choć byłam wtedy zła. Dziś rozumiem, iż chodziło o trud niesiony Matce Bożej. W dzieciństwie pielgrzymowaliśmy do Kodnia, a potem zaczęłam chodzić na pielgrzymki na Jasną Górę. Pierwszy raz poszłam, gdy kończyłam ósmą klasę. Byłam na Jasnej Górze sześć razy. Później była przerwa, ale z czasem zaczęły chodzić moje dzieci. Cieszę się, iż mogłam przekazać im tę wiarę - podkreśla mieszkanka Białej Podlaskiej.Halina Biniecka z Rossosza zaznacza, iż modlitwa Litanią Loretańską daje jej bardzo wiele. - Modlę się nią z zastanowieniem, rozważając każde wezwanie. Gdy słyszę "Królowo Polski", to szczególnie teraz, w obecnej sytuacji naszej ojczyzny, czuję, iż trzeba wspierać Polskę modlitwą i siłą ducha. "Królowo Różańca Świętego" przypomina mi, by sięgać po różaniec i rozważać jego tajemnice. Każdy ma swoje intencje i sposób przeżywania modlitwy, ale dla mnie to zawsze czas skupienia i refleksji - wskazuje Halina Biniecka.Uczestniczy też w majowym każdego dnia. - Podczas nabożeństwa zwykle rozpoczynamy modlitwą, a na zakończenie śpiewamy pieśń. W zależności od obecnych - jeżeli są dzieci, to śpiewamy "Chwalcie łąki umajone", bo bardzo ją lubią. Kiedy jest młodzież, pojawiają się też hymny. Na majowe nabożeństwa przychodzi zwykle 8–10 osób, choć nasza miejscowość jest niewielka. Mimo to ludzie chętnie przychodzą - mówi Halina Biniecka.Przyznaje, iż modlitwa za wstawiennictwem Maryi siłę i moc. - Uważam, iż bez modlitwy życie nie ma sensu. Jestem sama, więc dla mnie to bardzo dużo znaczy. Mam przy domu kapliczkę, przy której staram się modlić każdego dnia. To daje mi wielką radość. Modlitwa do Matki Bożej jest dla mnie codziennością - rozważam jej życie, jej rolę jako Matki Jezusa i jego mękę. To wszystko jest dla mnie źródłem duchowej siły - podkreśla.Pytana o cuda w jej życiu, opowiada: - Doświadczyłam konkretnej łaski. Moim patronem jest św. Antoni - bardzo mi pomógł, kiedy mój mąż ciężko chorował na nowotwór jamy ustnej. Byliśmy w bardzo trudnej sytuacji finansowej, brakowało na leki, na rachunki. Modliłam się i płakałam. Wtedy zadzwoniła do mnie bratowa - już świętej pamięci, i powiedziała: "Halinka, wiem, iż jesteś w ciężkiej sytuacji. Wysyłam ci pieniądze." Rozpłakałam się wtedy - to był dla mnie prawdziwy cud. Wierzę, iż to dzięki wstawiennictwu św. Antoniego - mówi Halina Biniecka.Maryja Królową PolskiW polskiej pobożności Maryja od wieków zajmuje miejsce wyjątkowe. Nie tylko jako Matka Zbawiciela, ale też jako symbol opieki, troski i duchowej obecności w najtrudniejszych momentach historii. Jej kult wyraża się nie tylko w modlitwach i pieśniach, ale również w tytule – Królowej Polski – który od XVII wieku stał się nieodłączną częścią religijnej tożsamości Polaków.1 kwietnia 1656 roku król Jan Kazimierz, stojąc wobec groźby upadku Rzeczypospolitej w czasie potopu szwedzkiego, złożył we Lwowie uroczyste śluby. W obecności duchowieństwa, senatorów i legata papieskiego, oddał kraj pod opiekę Matki Bożej, ogłaszając ją oficjalnie Królową Królestwa Polskiego. Jasna Góra PodlasiaPodobnie historia sanktuarium w Leśnej Podlaskiej jest bardzo bogata. - Wiemy, iż Maryja sama to miejsce sobie obrała. Sanktuarium leśniańskie bierze swój początek 26 września 1683 r. Tego dnia dwóch pastuszków, Miron i Aleksander szukali zagubionego bydła w zaroślach i spostrzegli zawieszony na gruszy kamienny wizerunek Matki Bożej, który wydawał niezwykły blask. Wizerunek wykuty w polnym kamieniu i ma szerokość 29 cm, wysokość 31,5 cm, grubość 4,6 cm i waży 9,5 kg - opowiada przeor.Dodaje, iż w 1700 r. biskup łucki Franciszek Prażmowski wydał dekret, w którym stwierdzał, iż znaleziony obraz należy uznawać za cudowny. - Mamy potwierdzenie Kościoła katolickiego, iż to cudowne miejsce i cudowny wizerunek. Od tego czasu przybywają tu pielgrzymi. Leśna Podlaska od tamtej pory zaczęła być nazywana Częstochową Podlaską czy Jasną Górą Podlasia. Paulini przybyli do Leśnej Podlaskiej w 1727 r., zaczęli budować klasztor i świątynię. W 1984 r. kościół został przez Jana Pawła II podniesiony do godności bazyliki - przekazuje o. Łukasz Flader.Przypomina też, iż podczas upadku powstania styczniowego w 1865 r. paulini zostali wygnani. - Przyszło prawosławie, za nim to się stało biskup Beniamin Szymkowski wywiózł obraz z Leśnej Podlaskiej i wstawił kopię, a oryginał przechował w klasztorze sióstr benedyktynek w Łomży. Prawosławie objęło budynki postawione przez paulinów i bazylikę. Prawosławne siostry prowadziły ochronkę dla dzieci, gdzie prowadzono rusyfikację polskich dzieci. Miejsce to było ważne, w 1905 roku przyjechał tu sam car. Paulini odzyskali sanktuarium, a cudowny wizerunek odnalazł się w 1926 r. Do tego przyczynił się ówczesny przeor Aleksander Łaziński. To było wielkie wydarzenie, obraz przyniesiono w pieszej pielgrzymce z Siedlec. Pątnicy szli ok. trzy dni i było ich ok. 30 tysięcy - informuje o. Łukasz Flader.- Zapraszamy wszystkich do sanktuarium leśniańskiego, dzięki biskupowi Kazimierzowi Gurdzie, nasza świątynia jest kościołem stacyjnym, co oznacza, iż każdy przybywający może uzyskać odpust. Codziennie można skorzystać z eucharystii i pomodlić się w czasie adoracji - zachęca przeor.