Temperatura po zachodzie słońca utrzymywała się w okolicach 24 stopni Celsjusza, a delikatny wiatr niósł ze sobą zapachy letnich potraw i śmiech przechodniów. Wiele osób wybrało się na spacer, lody, kolację na świeżym powietrzu lub po prostu, by chłonąć atmosferę miasta, które o tej porze roku pokazuje swoje najbardziej towarzyskie oblicze.
– Uwielbiam takie wieczory. Nie trzeba planować niczego wielkiego – wystarczy wyjść z domu i chłonąć miasto – mówiła pani Agnieszka, mieszkanka Jeżyc, z kieliszkiem prosecco w ręku.
Restauracje i bary wokół rynku przeżywały prawdziwe oblężenie. W wielu miejscach trudno było o wolny stolik, a kelnerzy pracowali w pełnym biegu. Na placu przed fontannami dzieci biegały boso, a starsi chętnie przysiadywali na ławkach, ciesząc się letnim spokojem.
To był wieczór, który przypomniał, jak wielką siłę mają proste przyjemności – ciepło, światło, dźwięki miasta i obecność innych ludzi. Poznański Stary Rynek raz jeszcze pokazał, iż jest sercem miasta – zwłaszcza wtedy, gdy nie trzeba nic więcej niż letnia noc, by wypełnić go radością.