W niedzielę, 24 sierpnia, pasażerowie komunikacji miejskiej przeżyli wyjątkowo nerwowe popołudnie. Od wczesnych godzin popołudniowych zaczęły napływać sygnały, iż autobusy nie przyjeżdżają zgodnie z rozkładem. Najwięcej skarg dotyczyło linii 164 i 501. „Na rozkładzie miał być o 12:15, a nie było nic aż do 12:40” – pisał jeden z pasażerów. Inni zwracali uwagę, iż autobusy przyjeżdżały podwójnie albo całkowicie pomijały kursy, co powodowało tłok na przystankach i nerwy wśród oczekujących.
Po południu pojawiły się kolejne sygnały. Pasażerowie relacjonowali, iż także później, po godzinie 17:00, rozkład nie miał wiele wspólnego z rzeczywistością – autobusy zamiast co kilkanaście minut pojawiały się znacznie rzadziej, a niektóre kursy w ogóle się nie odbyły. „Na tablicy zapowiedzi wyświetlał się autobus, ale nigdy nie podjechał” – opisywano na forach.
Osobny problem pojawił się na linii 126. Tutaj pasażerowie alarmowali, iż jeden z kursów został całkowicie odwołany. „Czekaliśmy, ale autobus się nie zjawił” – relacjonował mieszkaniec Nowej Huty. Braki w kursowaniu powodowały kolejne opóźnienia i przerwy w ruchu.
Dlaczego tak się stało? O wyjaśnienia poprosiliśmy Zarząd Transportu Publicznego. – W niedzielę o 14:00 odbywał się mecz Wisły Kraków ze Śląskiem Wrocław. Według wstępnych danych padł rekord frekwencji, a utrudnienia w ruchu zaczęły się już około godziny 12:00 i wpłynęły bezpośrednio na punktualność linii 164 i 501 – informuje Sebastian Kowal z zespołu ds. PR ZTP.
Kolejny problem to zdarzenie drogowe. – Około godziny 17:00 na ul. Czarnowiejskiej doszło do kolizji, która zablokowała ruch i skutkowała dodatkowymi opóźnieniami – tłumaczy.
Najbardziej nietypowa była sytuacja na linii 126. – Doszło do nagłego, czasowego pogorszenia stanu zdrowia kierowcy. Jeden z kursów nie został wykonany. Wsparcia udzielił mu inny prowadzący, a operator uruchomił kierowcę rezerwowego, aby przejął obsługę i zrealizował jak największą część utraconych kursów – dodaje przedstawiciel ZTP.