Co tam w Jagiellonii: Powrót kapitana. Czekamy na Brugge! (WIDEO)

dziendobrybialystok.pl 4 godzin temu

Jagiellonia w niedzielę wygrała niezwykle istotny mecz. I mniejsza o styl, bo zwycięzców się nie sądzi: zwycięstwo nad GKS Katowice miało ogromne znaczenie dla żółto-czerwonych. Nie tylko chodzi o miejsce w ścisłej czołówce i kontakt z liderem w wyścigu po obronę mistrzowskiego tytułu. Białostoczanie potrzebowali pozytywnego impulsu bo środowej porażce z Legią Warszawa i potwierdzenia własnej klasy przed dwumeczem o ćwierćfinał Ligi Konferencji. Zwłaszcza, iż ten mecz Jagiellonia zagrała z mocno osłabionym potencjałem. Dlaczego mowa o osłabieniu skoro na boisko wrócił rekonwalescent Taras Romanczuk? Mówił o tym na pomeczowej konferencji Adrian Siemieniec, trener żółto-czerwonych. - Po meczu w Krakowie mieliśmy aż dziewięciu chorych zawodników. Jedni byli chorzy mniej, drudzy bardziej. W meczu z Legią wielu z nich grało więc w niepełnym zdrowiu. Joao nie udało się nam postawić na nogi, a Hansen na rozruchu przedmeczowym, który mamy rano, zgłosił niedyspozycję i udał się do łóżka. Ta przerwa między środą a niedzielą dała nam jednak trochę odpoczynku, stworzyliśmy jak najlepsze środowisko do tego, by piłkarze wrócili do zdrowia. Nie pozostało idealnie, ale jest lepiej. To bardzo ważne zwycięstwo w bardzo trudnym spotkaniu. Dziękuję też kibicom za obecność na stadionie i głośny doping, bo razem wygraliśmy ten mecz - stwierdził Siemieniec. Białostocki szkoleniowiec komplementował także gości chwaląc ekipę z Katowic jako bardzo solidny team w eks

Idź do oryginalnego materiału