
Rockowa tradycja, która nie przemija
W sobotni wieczór Kuźnia Raciborska znów zatrzęsła się w rytm gitarowych riffów. Wszystko za sprawą szóstej edycji imprezy „Czad on the water”, która odbyła się na terenie Ośrodka Wodno-Rekreacyjnego „Wodnik”. Choć wydarzenie ma lokalny charakter, jego historia sięga aż 1995 roku, gdy pod nazwą „Czad u Poldka” rozpoczęła się rockowa tradycja, trwająca przez trzy dekady.
Nie sposób mówić o „Czad on the water” bez wspomnienia Grzegorza Wrzodaka, głównego organizatora i zarazem jednego z pomysłodawców tego muzycznego przedsięwzięcia.
Mały festiwal, wielka dusza
Choć „Czad on the water” nie może się równać z większymi imprezami jak Lyski Rock Festival, ma coś, czego nie da się kupić – klimat i lojalność fanów. Impreza przyciąga lokalną społeczność oraz miłośników muzyki z całego regionu, którzy cenią sobie niepowtarzalną atmosferę oraz bezpośredni kontakt z artystami.
Czy siódma edycja dojdzie do skutku?
Choć entuzjazm wśród uczestników był ogromny, przyszłość „Czad on the water” nie pozostało pewna. W trakcie imprezy członkowie Stowarzyszenia Inicjatyw Muzycznych odbyli kilka intensywnych rozmów na temat kontynuacji wydarzenia.
– Nie chcemy niczego obiecywać. Zobaczymy, co przyniesie czas – podsumował Wrzodak.
Pozostaje więc trzymać kciuki, iż w przyszłym roku znów spotkamy się nad wodą w Kuźni Raciborskiej, by świętować dźwiękami gitar i rockowym duchem.