Czar prysł. Miasto mówi piłce: „hola, hola…”

podhaleregion.pl 8 godzin temu

Jeszcze niedawno pisałem z nadzieją. Z przekonaniem, iż coś w tej Radzie Miasta Nowy Targ drgnęło. Że zaczynamy wychodzić z okopów, iż sport przestaje być polem jałowej wojny, a zaczyna być wspólną przestrzenią odpowiedzialności. Byłem optymistą. Dzisiaj jednak ten czar prysł.

Dzisiejsza sesja Rady Miasta brutalnie sprowadziła mnie na ziemię.

Radny Adam Hajnos złożył wniosek, który był prosty, logiczny i – co najważniejsze – nikomu niczego nie odbierał. Chciał jedynie, by w uchwale dotyczącej stypendiów sportowych, obok hokeja, jako dyscyplinę wiodącą miasta Nowy Targ dopisać piłkę nożną. Tylko tyle. I aż tyle.

Hajnos słusznie zauważył coś, czego nie da się dziś uczciwie zakwestionować: piłka nożna od lat buduje markę miasta. Liczby są bezlitosne i jednoznaczne – liczba zawodników, rozbudowana struktura szkoleniowa. W mieście, w regionie, w województwie małopolskim – to absolutna czołówka. To nie są opinie. To są fakty.

I co? I mur.

Opór części radnych oraz stanowisko przedstawicieli miasta, którzy zaprzeczali tym faktom i bronili wiodącej pozycji hokeja, jakby ktoś ten hokej chciał z Nowego Targu wykreślić. A przecież nikt – absolutnie nikt – nie mówił o odbieraniu hokejowi tradycji, znaczenia czy miejsca. Chodziło wyłącznie o dopisać piłkę nożną. Nie skreślać. Nie zabierać. Nie osłabiać.

I znów zeszliśmy na poziom wojny między dyscyplinami. Wojny kompletnie bezsensownej.

Hokejowi nikt tradycji nie odbierze. Nie będę też udawał, iż nie widzę, w jakiej kondycji ta dyscyplina dziś się znajduje. Ale to nie jest felieton przeciw hokejowi. Na to w moim sercu nie ma zgody. To jest tekst za piłką nożną. Za wsparciem. Za docenieniem pracy ludzi, którzy od lat – często bez wielkich pieniędzy – budują coś trwałego.

Bo wiecie, co było w tym wszystkim najbardziej bolesne? Nie sprzeciw. Najgorsze było głosowanie.

3 radnych – za.
4 – przeciw.
I 17 wstrzymujących się.

Siedemnaście osób wybrało najgorszą z możliwych postaw. Wstrzymanie się to nie neutralność. To wygodne umywanie rąk. To bezpieczna, asekuracyjna cisza. To chowanie się za przyciskiem, żeby później móc powiedzieć: „ja nic, ja tylko się wstrzymałem”.

W tym gronie byli również ci, którzy jeszcze niedawno bardzo chętnie przytulali się do piłki nożnej. Zdjęcia, deklaracje, uśmiechy. A gdy przyszło do realnej decyzji – zabrakło determinacji. Odwagi. Kręgosłupa.

Historia zatacza niebezpieczne koło. Tak właśnie zniszczono hokej – w momencie, gdy drużyna miała potencjał, ludzi i sportową jakość, ale zabrakło realnego, mądrego wsparcia miasta. Dziś wszyscy znamy finał tamtych zaniedbań.

I dokładnie to samo może spotkać piłkę nożną.

Jeżeli miasto nie będzie podejmować decyzji, które jeszcze mocniej budują jej pozycję, o ile nie stanie się gwarantem jakości i stabilności tej dyscypliny, to możemy zapomnieć o sponsorach i partnerach. Przyjdzie moment, w którym inwestor – tak jak wcześniej w hokeju, a dziś w piłce nożnej pan Wojas – powie wprost: to nie ma sensu. I po prostu się wycofa.

A wtedy znów będziemy pisać felietony pełne żalu. Tylko iż będzie już za późno.

Najbardziej wkurzające w tym wszystkim jest to, iż nie mówimy o milionach. Czasem wystarczy symboliczny zapis w uchwale. Głupi, prosty wpis, który dla ludzi zaangażowanych w piłkę nożną byłby sygnałem: widzimy was, doceniamy waszą pracę, jesteście dla miasta ważni.

Zamiast tego rzuca się kłody pod nogi. Zaprzecza faktom. Udaje, iż problemu nie ma.

Czar prysł. A wraz z nim – moja wiara, iż w tej sali naprawdę chodzi o rozwój sportu, a nie tylko o święty spokój.

Maciej Zubek

Idź do oryginalnego materiału