Wszelkiej maści SUV i crossovery są teraz modne – czy to się komuś podoba, czy nie.
Do znanych już modeli CR-V i HR-V dołącza kolejny, pośredni: ZR-V.
Za użyczenie samochodu do testu dziękujemy Honda Motor Europe Limited – importerowi marki w Polsce!
Kilka słów na początek
Każdy kojarzy pewnie takie modele jak CR-V i HR-V. Pierwszy to duży, rodzinny SUV z wybitnie miękkim zawieszeniem. Komfortowy, ale mający tyle wspólnego z precyzją prowadzenia, co ja z baletem. Drugi to wygodny miejski crossover, który w mieście sprawdza się naprawdę dobrze, w trasie nie najgorzej, ale także nie mający zbytnio precyzyjnego układu kierowniczego. Skoro w gamie Hondy są już dwa samochody ze zwiększonym prześwitem, które powinny zaspokoić potrzeby rynku. to adekwatnie po co wprowadzać kolejny taki model?
Japończycy chwalą się, iż nowy model to jest adekwatnie taki Civic tylko w przebraniu SUV. Jak pamiętacie z naszych testów w/w modelu, chwaliliśmy go za bardzo krótki, precyzyjny, lekko wręcz sportowy układ kierowniczy oraz przyjemnie sztywne nastawy zawieszenia. Czyli co, ZR-V to taki lekko sportowy SUV? Poniekąd tak. Ale o tym za chwilę, najpierw …
Cicha noc
Spokojnie, nie będzie tu wstawionych moich popisów wokalnych Tytuł tego fragmentu testu to odniesienie do przepięknego niebieskiego lakieru, który w ZR-V nosi nazwę Still Night Pearl. Jest to kolor, w którym się absolutnie zakochałem! Sama bryła nadwozia jest typowa dla tego segmentu, dość zachowawcza – może jedynie poza samym frontem, który ma lekko agresywny design. Przedni grill w wersji Advance (czyli topowej, takiej jak nasza „testówka”) na pionowe żeberka, które mogą przywodzić na myśl SUV pewnej włoskiej marki. W wersji Sport zamiast użebrowania mamy wypełnienie w formie plastra miodu. Co kto lubi, mi się bardziej podoba dokładnie taka specyfikacja jaką tu mamy.
Do tego mamy ładne, dwukolorowe felgi w rozmiarze 18 cali – opcjonalnie są jeszcze 19stki, które przynajmniej w konfiguratorze wyglądają niezbyt atrakcyjnie. Zdecydowanie wolę te standardowe dla wersji Advance. To, co mnie bardzo cieszy to fakt, iż Honda zdecydowała się na tylne światła wykonane w pełni w technologii LED. Do tego mamy przednie reflektory LED matrycowe, które działają naprawdę dobrze. Nie jest to może poziom VAG, czy Volvo, ale nie ma też na co narzekać.
Czepiać się natomiast będę pomysłu umieszczenia listew piano black na błotnikach – cudowny pomysł, naprawdę. Ciekawe, jak gwałtownie pojawia się pierwsze rysy prawda?
Najważniejsze wnętrze
Kto miał przyjemność jeździć najnowszym Civiciem, ten poczuje się tu jak w domu. Bardzo podobny kokpit (acz zrezygnowano z regulacji kierunku nawiewu dzięki dźwigienek – Magda je pokochała ;-)), nieco bardziej rozbudowany tunel środkowy i co najważniejsze – wykończony miękką „skórą”. jeżeli chodzi o jakość materiałów w wnętrzu, to naprawdę nie ma powodów do narzekania.
Infotainment mamy dokładnie taki sam jak we wszystkich najnowszych modelach tego producenta, jest oczywiście bezprzewodowy Apple CarPlay i Android auto oraz ładowarka indukcyjna poniżej panelu sterowania klimatyzacją. Działa on płynnie bez zacięć. Nagłośnienie marki Bose gra tu bardzo dobrze – 95% potencjalnych kupujących będzie więcej niż zadowolona. Na pokładzie mamy oczywiście czujniki parkowania i kamerę cofania, co dziwne nie ma opcji kamery 360 stopni.
Bardzo pomysłowe jest umieszczenie portów USB na tunelu środkowym – oba są w takim miejscu, iż łatwo do nich się dostać siedząc z przodu. Kierownica przyjemnej grubości, obszyta równie dobrym materiałem jak reszta wnętrza. Wszystkie przełączniki pod ręką, z tyłu metalowe łopatki do regulacji stopnia rekuperacji. Co istotne mamy tu też HUD wyświetlany na szybie – bardzo dobrej jakości, czytelny choćby w słońcu. Przestrzeni jest pod dostatkiem zarówno z przodu, jak i z tyłu. Przednie fotele bardzo wygodne i dobrze wyprofilowane, szkoda, iż pozbawione regulacji odcinka lędźwiowego. Z tyłu szeroki otwór drzwi ułatwia zajmowanie miejsc, kanapa przypomina nieco tę z Civica, ale jest lepiej wyprofilowana. Bagażnik jest dość mały jak na gabaryt auta (Advance ma 360 litrów, pozostałe 10 litrów więcej), ale jego regularny kształt ułatwia zapakowanie wszystkich naszych bagaży.
Jak to jeździ?
O układzie napędowym nie będę tutaj się rozpisywał, gdyż dokładnie ten sam mamy we wspomnianym już kompaktowym modelu Hondy. Układ kierowniczy również wydaje się być przejęty 1:1. Zawieszenie jest nieco bardziej miękko zestrojone, co jest dobrym pomysłem – w końcu to jest SUV, a nie hatchback o lekko sportowych aspiracjach. Jeździłem już wieloma autami tego rodzaju, o różnych układach napędowych i ZR-V jest jednym z najlepszych w swoim segmencie. Jego prowadzenie daje masę frajdy dzięki dynamicznemu napędowi i precyzyjnemu prowadzeniu, a przy tym nie rezygnujemy z wygody, jaką oferuje taki kształt nadwozia.
Do tego nie musimy się martwić o koszty przy tankowaniu – na trasie pomiarowej do Jeleniej Góry wyszło 5.7 litra, w drodze powrotnej 4.4. Średnia z całego testu (ok 1500 kilometrów) wyniosła równo 6 litrów na sto kilometrów (gdzie 760km to trasa Warszawa-Wrocław-Warszawa, a więc S8/A1/A2). Jedyne, co trochę przeszkadzało w czasie jazdy to słabe wyciszenie od strony silnika.
Podsumowanie
Na koniec każdego testu staram się odpowiedzieć na pytanie, czy kupiłbym sobie dokładnie taki sam egzemplarz, jak bohater testu. W tym wypadku bezapelacyjnie tak!
ZR-V idealnie sprawdzi się jako jedyny samochód w rodzinie 2+1, a choćby 2+2. Bagażnik mógłby być nieco większy, ale dzięki temu mamy naprawdę ogrom przestrzeni w kabinie pasażerskiej. Auto jest dynamiczne, a przy tym nie pochłania zbyt wiele benzyny. No i najważniejsze – prowadzi się w genialny sposób, całkowicie niepodobny do SUV.
Tekst: Bartek Teklak
Foto: Marcin Drutko