Członkowie Żywego Różańca pielgrzymowali do Świętej Anny

11 miesięcy temu

Pielgrzymka żywego różańca

W pielgrzymce wzięło udział około 500 osób z blisko 50 parafii diecezji opolskiej.

– To jest tylko cząstka róż różańcowych, które funkcjonują w niemal wszystkich 400 parafiach diecezji opolskiej – mówi ks. Mariusz Sobek, moderator żywego różańca w diecezji. – Jedną różę tworzy 20 osób, które codziennie odmawiają jedną cząstkę różańca (jest ich właśnie 20 podzielonych na cztery części: radosną, światła, bolesną i chwalebną).

– Cieszę się, iż po okresie pandemii liczba uczestników pielgrzymki znów rośnie – dodaje ks. Sobek. – Oczywiście, tworzą je przede wszystkim osoby starsze, ale wciąż w miejsce odchodzących do wieczności zelatorzy stojący na czele róż znajdują nowych chętnych do modlitwy. Bo żywy różaniec jest modlitewnym zapleczem naszych parafii i naszej diecezji. Te grupy są w każdej parafii najbardziej widoczne. Odczuwam na co dzień ich wsparcie. Jestem z tego powodu szczęśliwy.

– „Nie nasze męstwo, ani armia, ani nasi wodzowie, ale różaniec Maryi czyni nas zwycięzcami” – mówił, rozpoczynając kazanie bp Waldemar Musioł. Cytat ten umieszczony w jednym z weneckich kościołów nawiązywał do pamiętnej bitwy morskiej z Turkami pod Lepanto w 1571 roku, kiedy wojska chrześcijańskie zmierzyły się z ekspansją muzułmańską. – Dominikanin, papież Pius V, wielki orędownik modlitwy różańcowej wezwał wtedy chrześcijańską Europę do modlitwy na różańcu – podkreślił biskup. – Przywołuję te słowa nie tylko po to by przypominać fakty z historii. Jestem przekonany, iż stoję przed uczestnikami wielkiej modlitewnej krucjaty, która trwa od dziesięcioleci niemal we wszystkich parafiach diecezji opolskiej. Krucjaty, której nie nazywamy zmaganiem świata chrześcijańskiego i muzułmańskiego. Raczej zmaganiem o zachowanie i utrwalenie w ludzkich sercach ewangelicznych wartości. O podtrzymanie w ludzkich sercach pragnienia wieczności.

O co warto się modlić

Biskup Musioł prosił pątników, by modlili się nie tylko za misje i za Kościół i w intencjach wskazanych przez papieża Franciszka. Ale także o pokój – zwłaszcza w Ziemi Świętej i na Ukrainie. Za trwający w Rzymie synod, by był wsparciem dla dzieła odnowy Kościoła. O powołania kapłańskie w Kościele opolskim i za jego pasterzy, szczególnie za biskupa Andrzeja, by wrócił do pełni sił i zdrowia. Za rodziny i za młode pokolenie. Na koniec poprosił o modlitwę za siebie.

Podczas liturgii w sąsiedztwie ołtarza stał poczet sztandarowy z opolskiej parafii Przemienienia Pańskiego w Opolu. Żywy różaniec działa w niej od 20 lat.

Tydzień temu obchodziliśmy 20-lecie – mówi Maria Łukowska z tej właśnie opolskiej parafii. – Była w parafii uroczysta msza św., wspólny różaniec i wspaniała uroczystość w salce katechetycznej. Ja sama wstąpiłam do róży właśnie 20 lat temu i trwam do dzisiaj. Mam nieduży różaniec na przegubie ręki i jak tylko mam wolną chwilę, to modlę się na nim. Nie zawsze o stałych godzinach. Zwykle się na jednej tajemnicy, czyli dziesiątce się nie kończy. Wiem, iż na różańcu można dużo wymodlić. Mam poczucie, iż Pan Bóg mi błogosławi. Córka też do żywego różańca należy.

Goście z okolicy…

Z parafii św. Antoniego w Zdzieszowicach na Górę św. Anny przyjechały panie: Danuta Stępka, Teresa Kierel i Józefa Szkudarek.

– Do żywego różańca należałam odkąd zaczęłam chodzić do szkoły – opowiada Teresa Kierel. – To było w Drezdenku, gdzie wtedy mieszkałam. Były w tej parafii grupy różańcowe dzieci. W październiku o 16.00 był codziennie różaniec dla dzieci. Trzeciego października było wtedy wspomnienie Tereski od Dzieciątka Jezus i mogłam tego dnia różaniec prowadzić. Byłam z tego bardzo dumna. Na różańcu modliłam się przez całe życie, ale formalnie do róży należę od kilku lat. Koleżanka zaproponowała mi wejście na opuszczone przez kogoś miejsce. Jestem na tej pielgrzymce pierwszy raz i patrząc na jej uczestniczki (pań jest zdecydowanie więcej) uświadomiłam sobie, iż różaniec to jest wielka siła. To jest prawdziwe wojsko różańcowe. Mój brat, który po ciężkim wylewie nie może czytać ani pisać, ale na różańcu się modli stale. Podobnie jak moja mama i babcia.

… i całego regionu

Ewelina Bil należy do żywego różańca parafii św. Wawrzyńca w Dąbrowie.

– W naszym kościele jest siedem róż, w kościołach filialnych jeszcze co najmniej pięć kolejnych. Ja na różańcu mogę sobie wymodlić spokój wewnętrzny, spokój ducha. Bo przeszłam w życiu tajemnice radosne, bolesne – kiedy zmarł nasz syn i wierzę głęboko, iż i chwalebne, bo ufam, iż on jest w niebie. Różaniec – także w chwilach tragedii – dawał mi siły do normalnego życia w domu. Jak się znajdzie czas choćby na jedną dziesiątkę różańca, to się patrzy na świat inaczej niż w codziennym pośpiechu. Ja ten czas znajduję zwykle wieczorem, kiedy już wszyscy domownicy rozejdą się do swoich pokoi.

Uczestnicy pielgrzymki – zgodnie z wieloletnią tradycją – na koniec odmawiali wspólnie różaniec w drodze z Domu Pielgrzyma do Ołtarza Papieskiego.

Idź do oryginalnego materiału