„Homo caelestis. Niezwykła opowieść o tym, kim się stajemy” pomogła mi wyjść poza utarty schemat myślenia o lataniu w kosmos jako eksploracji, mającej zaspokoić ciekawość, ale i próżność człowieka, który chce bezustannie przekraczać granice swojego panowania. Tommaso Ghidini otwiera czytelnikowi oczy na to, jak wiele technologii uzyskaliśmy dzięki przemysłowi kosmicznemu, jak dużo robi on dla nas każdego dnia. Przedstawia również zagrożenia, z którymi może sobie poradzić tylko przemysł kosmiczny.
Tomasso Ghidini, autor książki, jest kierownikiem Wydziału Mechanicznego w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), członkiem m.in. rady dyrektorów w TwingTec – firmie zajmującej się mobilnymi systemami energii wiatrowej i Komitetu Koordynacji Strategicznego Partnerstwa w Europejskim Centrum Innowacji w Zasobach Kosmicznych (ESRIC) oraz profesorem nadzwyczajnym na politechnice w Mediolanie.
Jeśli nigdy nie interesowały Was filmy science-fiction, a Wasze naukowe zainteresowanie kosmosem skończyło się na poznaniu planet Układu Słonecznego, nie martwcie się.
Książka napisana jest prostym językiem, każdy jest w stanie zrozumieć, o czym pisze autor.
Poza umiejętnością mówienia prosto o trudnych rzeczach, autor ma także zdolność do przedstawiania ogólnych, uniwersalnych prawd przez pryzmat konkretnych przykładów. Narracja poprowadzona jest w taki sposób, iż czytelnik czuje się jakby częścią audytorium, skupionego wokół błyskotliwego, doświadczonego mówcy.
Człowiek przekraczający granice
„Homo caelestis” to książka popularnonaukowa, która nie opowiada o konkretnej misji kosmicznej czy instytucji związanej z kosmosem, tylko o ludziach. Ludziach, którzy całe swoje życie poświęcają nauce, ludziach, którzy przełamują bariery psychiczne i fizyczne swojego organizmu, aby polecieć w kosmos.
Caelestis można tłumaczyć jako „należący do nieba”, „niebiański”.
Według autora człowiek jako gatunek, dzięki podróżom w kosmos, jest w tej chwili „homo caelestis” (należącym do nieba) i wciąż „homo terrestris” (ziemskim). Jednym z takich ludzi był Jurij Gagarin, który w 1961 roku jako pierwszy przedstawiciel naszego gatunku znalazł się w kosmosie. Jednak nie była to tylko jego zasługa. Był to efekt wieloletniej pracy sztabu ludzi, w tym różnorakich badań, testów, które wymagały także ogromnych zasobów finansowych.
Na konkretnych przykładach autor ukazuje determinację i pracowitość naukowców oraz badaczy, która prowadzi do przełomów w pracy nad wielkimi marzeniami. Jest to inspirujące, dodaje otuchy i sił w naszej codziennej pracy, która jest dla nas ważna, mimo iż najpewniej nie skończy się lotem w kosmos ani odkryciem nowego ciała niebieskiego. Często wydaje się przyziemna i mało znacząca w obliczu ogromu wszechświata. Z tej opowieści bije niesamowita wiara w potęgę marzeń.
Zachęca do mierzenia wysoko, do bycia ambitnym i wiernym swoim wartościom.
Człowiek z krwi i kości
Ghidini jest zafascynowany ludzką inteligencją, „dzięki której możemy wyobrażać sobie niewyobrażalne, rozumieć niezrozumiałe”.
Ta książka opowiada nie tylko o człowieku w kosmosie, ale o człowieku w ogóle – takim z krwi i kości.
Znajdziemy fragmenty o naszych słabych stronach, o tym jak mali i słabi jesteśmy wobec ogromnego i drapieżnego kosmosu, w który się zapuszczamy.
Lot w kosmos został przedstawiony z jednej strony jako coś niezwykłego, pięknego i ważnego, coś co wymaga heroicznego wysiłku i odwagi wielu ludzi. Z drugiej – pokazano też przyziemne aspekty takiej podróży. Ludzką tęsknotę, zmęczenie nienaturalnym otoczeniem, a także kłopot, jaki sprawiają codzienne czynności takie jak jedzenie i wydalanie. Aspekt czysto ludzki, ludzkich potrzeb i uczuć jest na pierwszym miejscu rozważań autora. Niezależnie od tego, czy opowiada o lotach w kosmos, przemyśle kosmicznym, dewastacji środowiska naturalnego na Ziemi – zawsze człowiek jest w centrum.
Tommaso Ghidini, opisując potencjalną kolonizację Marsa, zwraca uwagę na to, iż wiąże się ona z powstaniem czegoś w rodzaju nowego gatunku człowieka. Organizmy przystosowują się do środowiska, w którym żyją.
Warunki występujące na Marsie są zupełnie inne od tych na Ziemi. Ewentualna osada ludzi nie będzie w stanie imitować ziemskiego klimatu w pełni tak, aby mieszkańcy nie odczuwali uciążliwego klimatu obcej planety. Autor mówi o „presji ewolucyjnej”, która dotknie ziemskich przybyszów. Będą oni zmuszeni do funkcjonowania w innych warunkach, a co za tym idzie do zmiany trybu życia.
Inne są wyzwania i zagrożenia na Ziemi, a inne będą na Marsie. Człowiek zmieni się wraz z jego środowiskiem. Czy Homo sapiens, który milion lat temu koegzystował z innymi gatunkami Homo, po czym stał się dominującym i jedynym człowiekiem na Ziemi, a do tej pory boryka się z problemami dyskryminacji na tle rasowym, religijnym, kulturowym i orientacji seksualnej, będzie w stanie żyć w harmonii z Homo martianus (Człowiekiem z Marsa)?Autor stawia przed nami takie pytanie i nie udziela na nie odpowiedzi, pozwalając czytelnikowi na własne poszukiwanie.
Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.
Wzmocnij kampanie obywatelskie Instytutu Spraw Obywatelskich
Przekaż swój 1,5% podatku:
Wpisz nr KRS 0000191928
lub skorzystaj z naszego darmowego programu do rozliczeń PIT.
Człowiek dbający o swój dom
Autor zapewnia nas, iż celem badania kosmosu nie jest porzucenie naszej planety.
„Nie myślcie, iż marzymy o przeprowadzce na Marsa, ponieważ spisaliśmy Ziemię na straty”. Wyjaśnia, iż „aktualnym priorytetem badań kosmicznych jest i pozostaje ochrona życia na naszej planecie”. Dbanie o nasz własny dom. Okazuje się, iż przemysł kosmiczny daje nam wiele możliwości polepszenia naszego życia na Ziemi. Takie wynalazki jak filtry do wody, urządzenia GPS czy rozwój meteorologii to tylko niektóre z osiągnięć przemysłu kosmicznego, z jakich korzystamy na co dzień.
Ponadto autor bierze pod lupę ludzkie przewinienia względem Ziemi, takie jak niszczenie środowiska naturalnego, a dodatkowo zauważa „luksus niemyślenia” o sprawach, które bezpośrednio nas nie dotykają. To, zdaniem autora, tylko pogłębia nasze problemy. „Zupełnie niezrozumiałe dla mnie zjawiska, takie jak ruch antyszczepionkowy, zasadniczo wynikają z faktu, iż wiele państw ma ten luksus, iż nie doświadcza tragicznych skutków okropnych chorób, którym szczepionki zapobiegają (…). W podobny sposób ignorujemy wpływ klimatu na nasze życie, uznajemy, iż jest on znikomy i nie czujemy bezpośredniej potrzeby interesowania się nim…”.
Wyjaśnia czyhające na nas zagrożenia: „W historii Ziemi środowisko naturalne doświadczało wielu zmian (…). W ciągu ostatnich 500 milionów lat średnia temperatura zmieniła się o ponad 20 stopni Celsjusza w stosunku do obecnej wartości, powodując wymieranie i migracje tysięcy żyjących gatunków, podczas gdy w ciągu 11 000 lat – kiedy to narodziły się i rozwinęły wszystkie ludzkie cywilizacje – okazała się niezwykle stabilna i zaledwie o jeden stopień różna od aktualnej. (…) jeżeli spojrzymy na wykres koncentracji CO2 na przestrzeni ostatnich 420 000 lat, zauważymy, iż ilość dwutlenku węgla zawsze mieściła się w wąskim zakresie od 180 do 300 części na milion. Od 1950 roku wartość ta jednak zaczęła gwałtownie i systematycznie rosnąć, zwiększając się o 35 procent i przebijając niebezpieczną granicę 400 części na milion. Aby znaleźć tak wysokie wartości dwutlenku węgla na Ziemi, musielibyśmy cofnąć się o trzy miliony lat do ery pliocenu, kiedy to poziom morza był o 25 metrów wyższy niż obecnie”. Rozwiewa to wątpliwości związane z kwestią naturalności i nieuchronności zmian klimatu. Owszem, klimat zmieniał się zawsze, ale koncentracja CO2 od setek lat nie była tak duża i nie rosła tak szybko.
Na Ziemi były już tak wysokie wskaźniki dwutlenku węgla, a choćby wyższe, jednak miało to miejsce ponad 2 miliony lat temu. Nasza planeta wyglądała wtedy zupełnie inaczej.
Przedstawia zarzuty również wobec misji kosmicznych, które generują mnóstwo odpadów kosmicznych. Program Clean Space powstał jako odpowiedź na ten problem. Jego zadaniem jest posprzątanie kosmosu. Kolejne statki wyruszające w kosmos, generują kolejne zanieczyszczenia dwutlenkiem węgla. Wciąż jednak przemysł kosmiczny emituje mniej tego gazu do atmosfery niż przemysł samochodowy i lotniczy.

Zapraszamy na staże, praktyki i wolontariat!
Dołącz do nas!„No cóż problem zanieczyszczenia środowiska dotyczy nas wszystkich: ignorowanie go, przerzucanie się odpowiedzialnością, usprawiedliwianie małymi rozmiarami produkcji czy śladowym wpływem na środowisko byłoby z naszej strony egoistyczne i niemądre”. Z książki możemy dowiedzieć się, nad czym pracuje przemysł kosmiczny i w jaki sposób wdraża coraz mniej inwazyjne dla środowiska rozwiązania.
Człowiek wobec cyfrowej rewolucji
Autor pomimo tego, iż w rozwoju technologicznym widzi wielkie szanse dla ludzkości, zauważa też wyzwania, jakie stawia przed nami rewolucja cyfrowa. Odpowiedzią na te wyzwania powinna być, jego zdaniem, edukacja. „Musimy przywrócić kulturze należne jej – centralne – miejsce w edukacji naszych dzieci, zarówno tych, które pozostaną na Ziemi, jak i tych, które kiedyś wyruszą na podbój odległych światów”.
Tommaso Ghidini czując odpowiedzialność za przyszłe pokolenia, wzywa do działań na rzecz ocalenia ich przed „zimną i szkodliwą technokracją”.
Ratunek dla przyszłego pokolenia widzi w miłości i krytycznym myśleniu, które „zasiewają w umysłach wątpliwość, pozwalają na zachowanie wolności”.
Wielki mały człowiek we wszechświecie
Kosmos jest brutalny, ciągle coś w nim umiera, a coś innego powstaje. Dzięki książce „Homo caelestis” łatwiej jest uświadomić sobie, iż jesteśmy drobnym elementem, który powstał i który być może kiedyś zniknie na wskutek działania niezrozumiałych dla nas sił natury, które rządzą kosmosem. Człowiek jako istota inteligentna i zuchwała chce poznać ten kosmos jak najlepiej i wykorzystać jego możliwości, aby zadbać o swój dom – Ziemię.
Ta książka opisuje doskonałe połączenie wymiernych korzyści płynących z lotów w kosmos z nieuchwytną sferą ludzkich marzeń.
