Mieszkańcy rejonu Tyńca, zwłaszcza ulicy Grodzisko, zmagają się z narastającym problemem dzików pojawiających się w ich sąsiedztwie. Dziki nie tylko niszczą przydomowe ogródki, trawniki i place zabaw, ale przede wszystkim stanowią realne zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi. Władze miasta, pod presją mieszkańców i licznych zgłoszeń, rozpoczęły działania, które mają sprawdzić, czy odstrzał dzików jest możliwy i skuteczny w obliczu przepisów chroniących tereny zabudowane.
Mieszkańcy alarmują: „Boimy się wyjść z domu”
Codzienne życie w Tyńcu stało się dla wielu mieszkańców pełne obaw. „Spotkania z dzikami zdarzają się regularnie. Wychodząc z domu, nie mamy pewności, czy nie natkniemy się na stado dzików przed wejściem” – mówi jedna z mieszkanek ulicy Grodzisko. Opisywane przez nich sytuacje pokazują skalę problemu: dziki pojawiają się na ulicach, przy żłobkach, a choćby blokują wejścia do domów, co zmusza ludzi do zmiany codziennych nawyków. „Nie wychodzę z domu wieczorem, a o poranku boję się iść na przystanek” – dodaje kolejny mieszkaniec.
Władze rozważają różne opcje
Miasto przyznaje, iż problem dzików w Krakowie nie jest nowy, jednak dotychczas stosowane metody okazały się mało skuteczne.
– Lasy Tynieckie rozciągające się wokoło ul. Grodzisko są siedliskiem i ostoją bytowania licznych gatunków zwierząt, w tym saren, lisów i dzików. Postępująca zabudowa powoduje fragmentację siedlisk zwierzyny łownej oraz zaburza szlaki migracji zwierzyny, stąd coraz częstsze konflikty z dzikimi zwierzętami – tłumaczy Stanisław Mazur, wiceprezydent Krakowa.
Władze Krakowa zamierzają zwrócić się do lokalnego Koła Łowieckiego „Luty Tur” z prośbą o analizę sytuacji. Ich celem będzie ocena, czy odstrzał dzików w rejonie Tyńca może zostać przeprowadzony zgodnie z prawem.
– W myśl uregulowań wynikających z powszechnie obowiązujących przepisów prawa, w przypadkach szczególnego zagrożenia w prawidłowym funkcjonowaniu obiektów użyteczności publicznej przez zwierzynę, w porozumieniu z Polskim Związkiem Łowieckim, Prezydent Miasta Krakowa może wydać decyzję o odłowie, odłowie wraz z uśmierceniem lub odstrzale redukcyjnym zwierzyny w sytuacji, gdy Polski Związek Łowiecki potwierdzi uzasadnienie wykonania w danym miejscu takiego odstrzału – wyjaśnia Kracik.
Odpowiedzialność za bezpieczeństwo
Konsultacje z Kołem Łowieckim mają na celu dokładne określenie możliwości działania. Krakowscy myśliwi, którzy zajmują się zarządzaniem dziką zwierzyną, będą musieli zająć stanowisko, czy odstrzał dzików jest możliwy w zgodzie z przepisami oraz przy zachowaniu bezpieczeństwa dla ludzi.
Władze podkreślają jednak, iż taka decyzja nie jest prosta. „To nie jest tylko kwestia zredukowania liczby dzików. Istnieją także regulacje dotyczące ochrony przyrody, które musimy brać pod uwagę. W przypadku tak gęstej zabudowy, jaką mamy w Krakowie, odstrzał jest wyzwaniem” – tłumaczy magistrat.
Do niedawno w Krakowie stosowano odłownie jako humanitarną metodę redukcji liczby dzików na terenach zabudowanych. Były to specjalne, bezpieczne dla zwierząt pułapki, w których dziki były łapane, a następnie przewożone poza miasto. Celem odłowni było ograniczenie szkód wyrządzanych przez dziki na terenach zielonych, placach zabaw i w przydomowych ogródkach, co przynosiło korzyści zarówno mieszkańcom, jak i lokalnym ekosystemom.
Jednak w 2021 roku wprowadzono nowe przepisy związane z przeciwdziałaniem rozprzestrzenianiu afrykańskiego pomoru świń (ASF). Rozporządzenie ministra rolnictwa i rozwoju wsi, które weszło w życie 31 sierpnia 2021 roku, wprowadziło zakaz przemieszczania dzików, co sprawiło, iż stosowanie odłowni stało się niemożliwe.
Co dalej?
Decyzja o ewentualnym odstrzale dzików będzie zależeć od wyników konsultacji z myśliwymi oraz dalszych analiz ryzyka. Miasto zaznacza, iż w razie pozytywnej rekomendacji ze strony Koła Łowieckiego, działania będą prowadzone z zachowaniem najwyższych standardów bezpieczeństwa. Tymczasem władze zachęcają mieszkańców do stosowania zasad, które mogą pomóc ograniczyć obecność dzików w ich otoczeniu: „Nie dokarmiajcie dzików, zabezpieczajcie śmieci” – apelują urzędnicy.
Patrycja Bliska