„Codziennie rano przed wyjściem z domu, sprawdzam, czy dobrze mam ułożone worki z piaskiem…” – tymi słowami pani Barbara z Lubonia opisała swoje codzienne zmagania z wodą, która od lat w trakcie intensywnych opadów deszczu wdziera się na jej posesję, a od dwóch lat także do wnętrza domu. Choć z zewnątrz jej dom wygląda jak każdy inny, w środku skrywa dramat samotnej kobiety, która przez lata mierzyła się z powodziami, obojętnością instytucji i fizycznym wyczerpaniem.
Lata zalewania – list z apelem
W lipcu 2024 roku do redakcji „Gazety Lubońskiej” wpłynął list, w którym mieszkanka domu przy ul. Kościuszki 42 (posesja na rogu ulic Sienkiewicza i Kościuszki) – zwróciła się z dramatycznym apelem o pomoc. Do wiadomości dołączone zostały zdjęcia i nagrania, na których wyraźnie widać zalewaną posesję, wodę wybijającą ze studzienki i wdzierającą się do wnętrza domu.
„Po każdych, nieco bardziej intensywnych opadach deszczu moja posesja jest notorycznie zalewana. Miasto jako rozwiązanie podniosło krawężniki, co w efekcie pogorszyło sytuację, gdyż woda z posesji nie ma którędy uciekać. […] Woda spływa z ul. Leśmiana, a studzienki są niedrożne” – pisała pani Barbara.
Osobista rozmowa – obraz codziennego dramatu
Jako redakcja od ponad roku przyglądamy się tej sprawie. Na miejsce udaliśmy się osobiście. Na posesji, która niegdyś była zadbanym ogrodem, dziś widać ślady zniszczenia. W rozmowie pani Barbara opowiedziała, iż problem ciągnie się już od 10 lat, ale sytuacja znacząco pogorszyła się po remoncie ulic Kościuszki i Sienkiewicza w 2023 roku.
„Woda wdziera się do wnętrza domu. W garażu trzymam drewno, które butwieje. Z obu korytarzy musiałam usunąć wykładzinę. Podłogi są rozebrane do betonu, grzyb wychodzi na ścianach, a malowanie nie ma sensu. Zimą dom suszę specjalnie do tego przeznaczonym urządzeniem, latem wylewam wodę wiadrami. Jestem sama. Jeden worek z piaskiem waży 20 kg – kto mi pomoże?” – mówiła nasza rozmówczyni z wyraźnym żalem w głosie.
Odpowiedź władz miasta
Po otrzymaniu zgłoszenia, skierowaliśmy zapytanie do Urzędu Miasta Luboń. Zastępca Burmistrza Michał Popławski poinformował, iż zalania wynikają z ekstremalnych opadów, które przekraczają możliwości lokalnej kanalizacji burzowej. Poinformował również o działaniach naprawczych jak: wezwanie właścicieli z ul. Leśmiana do przedstawienia informacji o zagospodarowaniu wód opadowych; wykonanie dodatkowych odpływów w rejonie ul. Sienkiewicza i Kościuszki; przekazanie sprawy do ubezpieczyciela Miasta; wsparcie ze strony MOPS w postaci zasiłku. W listopadzie 2024 roku pani Barbara otrzymała zaporę antypowodziową do montażu na drzwiach wejściowych oraz odszkodowanie w wysokości 3 tys. zł.
Rok później – jest lepiej, ale problem nie zniknął
Lato tego roku przyniosło kolejne silne opady. Choć zapora przy drzwiach okazała się skuteczna i dom nie został ponownie zalany, to podwórko przez cały czas zamienia się w ogromną kałużę, z której woda nie ma ujścia. Studzienki wciąż są niewydolne, a woda zatrzymuje się na najniżej położonej części posesji. Każda ulewa to dla pani Barbary nowe godziny walki z mopem, ścierką i wiadrami.
Czy samotna walka może zakończyć się sukcesem?
Choć władze miasta zapewniają o działaniach i monitorowaniu sytuacji, pani Barbara nie ukrywa, iż ma poczucie bezradności. „Zostałam sama z problemem, który mnie przerasta. Boję się deszczu, nie śpię spokojnie, moje zdrowie psychiczne cierpi. Czy ktoś się tym naprawdę przejmie?” – pyta.
To pytanie pozostawiamy otwarte. Wierzymy jednak, iż nagłośnienie tej sprawy pomoże zmobilizować władze miasta do dalszego działania, nie tylko w celu poprawy infrastruktury, ale także stworzenia systemu szybkiej pomocy dla mieszkańców, którzy – jak pani Barbara – przez lata żyją w cieniu bezsilności i strachu.
(red.)






