Tylko został prezesem, a już zażyczył sobie auta za 750 tysięcy złotych i remontu gabinetu. Dariusz Marzec wprowadził nowe, pełne przepychu porządki w energetycznej spółce PGE. On i jego ludzie opływają w luksusy, a w tym samym czasie zwykli Polacy zastanawiają się, skąd wziąć pieniądze na wciąż rosnące rachunki za energię.
Skandal z wydatkami w PGE ujawnił portal Wirtualna Polska. Dziennikarze dotarli do informacji i dokumentów, z których wynika, iż nowy, Tuskowy prezes energetycznego giganta od razu po zajęciu stanowiska zażądał remontu zajmowanych przez siebie gabinetów. Jakby tego było mało: kazał zdobyć konkretne samochody służbowe dla zarządu. Chodziło o Audi, dla Marca za 750 tysięcy złotych i skromniejsze, warte „tylko” 400 tysięcy złotych auta dla pozostałych członków zarządu.
Fotel za 8 tysięcy
Dlaczego trzeba było remontować prezesowskie gabinety? Pewnie były za mało luksusowe dla nominata obecnej koalicji rządowej. Marzec kazał odświeżyć wygląd gabinetu, w którym na co dzień pracuje, przylegającego do niego saloniku i prywatnej łazienki. Koszt, jak twierdzą dziennikarze wp.pl, to – bagatela – 550 tysięcy złotych. Wśród zakupionych mebli miał być zaś fotel warty 8 tysięcy złotych.
„Nie tylko stan gabinetów budził zastrzeżenia nowego zarządu PGE. Okazało się, iż kluczowi menedżerowie spółki muszą jeździć kilkuletnimi samochodami marki bmw. W efekcie – jak czytamy w jednym z dokumentów wewnętrznych PGE – członkowie zarządu spóźniali się lub nie docierali na spotkania, bo bmw jest bardzo zawodne” – czytamy na wp.pl.
Szybko zabrano się do pracy. Kilkuletnie bmw? Kto to widział! Muszą być audi – zażyczyło sobie szefostwo. A iż postanowiono podstawić je prezesowi i członkom zarządu w ramach najmu długoterminowego, trzeba było… zmienić wewnętrzne regulacje firmy. Do tej pory nie można było wskazywać konkretnej marki samochodu. Ale skoro władza żąda, to podwładni realizują.
– Jednemu z pracowników zajmujących się obsługą floty zlecono więc przygotowanie dokumentu sprowadzającego się do uzasadnienia, dlaczego wyjątkowo należy odstąpić od stosowania procedury obowiązującej w całej grupie kapitałowej. W dokumencie datowanym na 6 czerwca 2024 r. wskazano wprost: „wymagamy, aby przedmiotem najmu były samochody marki audi” – piszą Patryk Słowik i Paweł Figurski.
Bajońskie sumy
Autorzy artykułu wskazują, iż wartość zamówienia oszacowano na 1,65 mln złotych za wynajem pięciu samochodów.
– W zamówieniu dla prezesa przewidziano audi a8 60TFSI z 460-konnym silnikiem. Zdecydowano się na czołowe wyposażenie: z najdroższym zestawem nagłośnieniowym i elegancką skórzaną tapicerką. Według wyceny oficjalnego salonu audi – cena tego modelu to 573 900 zł plus 167 550 zł za wyposażenie dodatkowe. Łącznie: 741 450 zł (brutto) – czytamy na wp.pl.
A iż koszt zamówienia był większy, niż przewidywała stara, obowiązująca w czasach PiS polityka zarządzania flotą samochodową w PGE, to… zmieniono ją. Już po fakcie oczywiście.
– Od 7 stycznia 2025 r. wartość aut wykorzystywanych przez prezesów i wiceprezesów jest nieograniczona – informują Patryk Słowik i Paweł Figurski.