Skrzyżowanie alei Róż i ulicy Edwarda Rydza-Śmigłego w Nowej Hucie jest jak pętla czasu, w której zamiast widocznych zmian, mieszkańcy obserwują kolejne obietnice i przesuwane terminy. Choć pierwsze decyzje dotyczące poprawy bezpieczeństwa na tym pechowym skrzyżowaniu zapadły już w 2019 roku, to do dziś, mimo licznych zapowiedzi, przez cały czas nic się tam znacząco nie zmieniło. Jak to możliwe, iż krakowski magistrat nie potrafi doprowadzić do końca tak wydawałoby się prostego przedsięwzięcia?
Skrzyżowanie to od lat uchodzi za jedno z najbardziej kolizyjnych miejsc w Nowej Hucie. Statystyki mówią same za siebie: od czerwca 2022 roku do maja 2023 roku doszło tu do pięciu zdarzeń drogowych, w tym czterech kolizji i jednego wypadku, w wyniku którego ranna została jedna osoba. Na szczęście, nie odnotowano ofiar śmiertelnych. zwykle kolizje wynikają z wymuszenia pierwszeństwa przez samochody wyjeżdżające z podporządkowanej ulicy Rydza-Śmigłego, co prowadzi do zderzeń z pojazdami jadącymi aleją Róż.
Co ma się zmienić?
Plan zakłada wprowadzenie tzw. wysp dzielących na wlotach ulicy Rydza-Śmigłego, które mają uspokoić ruch i podkreślić podporządkowanie tej ulicy względem alei Róż. Wyspy będą pełnić funkcję azylu dla pieszych, co poprawi ich bezpieczeństwo. Do tego dojdą nowe znaki drogowe – dodatkowe oznaczenie nakazu jazdy z prawej strony oraz znaki „ustąp pierwszeństwa.” Dodatkowo, zaplanowano nowe miejsca do parkowania, co ma uporządkować przestrzeń wokół skrzyżowania i uczynić ją bardziej przyjazną dla pieszych i kierowców.
Nowa organizacja ruchu zatwierdzona, ale wciąż w zawieszeniu
W końcu po kilku latach, w lipcu 2024 roku nowa organizacja ruchu została zaakceptowana przez Wydział Miejskiego Inżyniera Ruchu. Jednak brak środków finansowych sprawił, iż realizacja projektu została przesunięta, a obecne zapewnienia wskazują, iż wiosną 2025 roku skrzyżowanie ostatecznie przejdzie metamorfozę.
– Projekt nowej organizacji ruchu dla skrzyżowania ulicy Rydza-Śmigłego i alei Róż został zatwierdzony 31 lipca tego roku i przekazany do Zarządu Dróg Miasta Krakowa do realizacji w terenie. Prace przewidziane są na okres wiosenny 2025 roku, jednak ich wdrożenie zależy od dostępności środków finansowych oraz odpowiednich warunków pogodowych, niezbędnych do wykonania robót związanych z frezowaniem i malowaniem oznakowania poziomego” – zapewnia wiceprezydent Krakowa Stanisław Kracik
Pytania bez odpowiedzi
I tu pojawiają się pytania: czy mieszkańcy powinni wierzyć w kolejne terminy? Jak długo można uzależniać bezpieczeństwo od decyzji o finansowaniu?
Prace na tym skrzyżowaniu, jak informuje krakowski magistrat, wymagają odpowiednich warunków atmosferycznych, a także zabezpieczenia środków finansowych, co rzekomo blokuje realizację od kilku lat. Kolejne terminy są przesuwane, a projekt, choć zatwierdzony, przez cały czas pozostaje na papierze. Dlaczego tak trudno zorganizować remont skrzyżowania, które przez mieszkańców postrzegane jest jako tykająca bomba?
Tymczasem każdy dzień opóźnienia oznacza wzrost ryzyka dla pieszych i kierowców, którzy muszą pokonywać tę niebezpieczną trasę. Ile jeszcze musi się wydarzyć, aby słowa zamieniły się w czyny?
Patrycja Bliska