Kiedy prezydent USA Donald Trump ogłosił, iż nałoży cła na Danię, jeżeli ta nie zrzeknie się kontroli nad Grenlandią, duńska premier Mette Frederiksen zwróciła się po pomoc do grona dyrektorów generalnych. Jednak zamiast wybierać wymachujących rękami technologicznych "bracholi" [to nawiązanie do Elona Muska] lub zawodników MMA, którzy tworzyli krąg Trumpa podczas jego inauguracji, Frederiksen udała się do raczej powściągliwej postaci: spokojnie mówiącego 58-letniego Larsa Fruergaarda Jorgensena. Duńczyk jest cichy, uprzejmy i skromny. Budzi jednak na tyle duży strach wśród gigantów fast foodów, iż ci w panice dzwonią do niego w sprawie zagrożenia, jakie stanowi dla ich działalności.