Dramat kierowców na granicy. Dlaczego Polacy stoją godzinami, a Niemcy wjeżdżają bez problemu?
Kierowcy podróżujący z Polski do Niemiec przeżywają prawdziwy koszmar. Kolejki na przejściach granicznych sięgają kilku, a momentami choćby kilkunastu kilometrów. Czas oczekiwania na odprawę trwa po kilka godzin, co powoduje frustrację, straty finansowe i chaos na drogach dojazdowych. Co interesujące – w przeciwną stronę ruch odbywa się bez żadnych przeszkód. Niemcy wjeżdżają do Polski bez problemu, podczas gdy Polacy są zatrzymywani, przeszukiwani i kontrolowani w drobiazgowy sposób.
Granica jak mur. Tysiące Polaków w korkach
Na przejściach w Ahlbecku, Kołbaskowie, Olszynie czy Świecku kierowcy tirów, busów i samochodów osobowych stoją w wielogodzinnych korkach. Wystarczy jeden patrol niemieckiej policji lub celników, aby powstała blokada ciągnąca się przez wiele kilometrów. Służby naszych zachodnich sąsiadów tłumaczą to „tymczasową kontrolą migracyjną”, jednak w praktyce wygląda to jak permanentna zapora graniczna, przypominająca czasy sprzed Schengen.
Tymczasem Polska, która również prowadzi kontrole graniczne z Niemcami i Litwą, robi to w sposób, który nie powoduje żadnych korków ani utrudnień. Nasi strażnicy działają selektywnie, z szacunkiem dla kierowców i w duchu współpracy w ramach Unii Europejskiej.
„To wygląda jak prowokacja”
Kierowcy nie kryją oburzenia.
– Wracam z pracy do Polski i stoję po trzy godziny. Niemcy zatrzymują, zaglądają do bagażnika, wypytują, skanują dokumenty. Jakbyśmy byli zagrożeniem – mówi pan Tomasz z Gryfina.
– W drugą stronę, Niemiec wjeżdża do Polski bez żadnego zatrzymania. To nie są kontrole, to pokaz siły – dodaje.
Wielu Polaków ma wrażenie, iż niemieckie kontrole są wymierzone przeciwko naszym obywatelom, a nie przeciwko przemytnikom czy nielegalnym migrantom.
Niemcy mówią o bezpieczeństwie, Polacy o dyskryminacji
Berlin tłumaczy swoje działania koniecznością „uszczelnienia granic” i walką z przemytem ludzi. Jednak fakty są takie, iż utrudnienia dotykają przede wszystkim zwykłych obywateli i przedsiębiorców, którzy codziennie przekraczają granicę w celach zawodowych.
Transportowcy alarmują, iż opóźnienia generują ogromne straty. Czas to pieniądz – zwłaszcza dla firm logistycznych, które działają w systemie „just in time”.
– Niemcy chronią swoje interesy, a my na tym tracimy. Ich kontrole to nie walka z migracją, to bariera gospodarcza – ocenia jeden z przewoźników z Pomorza Zachodniego.
Polska kontroluje bez chaosu
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zapewnia, iż polskie kontrole są prowadzone punktowo i elastycznie. Ich celem nie jest blokowanie ruchu, ale wyłapywanie przemytników i osób nielegalnie przekraczających granicę.
– U nas kontrole są prowadzone w sposób, który nie utrudnia życia zwykłym ludziom. Z kolei niemiecka strona tworzy sytuację, która przypomina raczej blokadę niż tymczasowe działania – mówią funkcjonariusze Straży Granicznej.
Kierowcy czują się jak obywatele drugiej kategorii
Na forach internetowych wrze. Ludzie pytają, dlaczego polski rząd nie reaguje na działania Niemiec, które ewidentnie naruszają ducha strefy Schengen.
– To wygląda, jakby Berlin chciał nas wychować. Pokazać, iż to oni decydują, kto i kiedy może przekroczyć granicę – pisze jeden z użytkowników portalu eŚwinoujście.pl.
Sytuacja szczególnie mocno uderza w mieszkańców pogranicza – Świnoujścia, Lubieszyna, Słubic, Gubina czy Zgorzelca, którzy codziennie jeżdżą do pracy, na zakupy lub do rodziny po drugiej stronie Odry.
Czy to koniec swobodnego przepływu w Unii?
To, co dzieje się w tej chwili na granicy polsko-niemieckiej, to symboliczny koniec swobody przepływu osób i towarów, jednej z podstawowych wartości Unii Europejskiej. Coraz więcej ekspertów mówi wprost: Niemcy nadużywają przepisów, stosując kontrole nie jako narzędzie bezpieczeństwa, ale jako środek politycznego nacisku.
Jeżeli sytuacja się nie zmieni, Polacy będą traktowani jak obywatele trzeciej kategorii we własnej Unii.
Gdzie są nasi europosłowie?
Polscy posłowie do Parlamentu Europejskiego zapowiadają interwencję w tej sprawie. Krytykują bierność rządu i apelują o zdecydowane działania dyplomatyczne wobec Berlina.
– Nie może być tak, iż Niemcy pod przykrywką bezpieczeństwa łamią unijne zasady i blokują granicę z Polską. Oczekujemy reakcji Komisji Europejskiej – mówi jeden z europosłów z Pomorza Zachodniego.
Korki na granicy to już nie incydent, ale nowa rzeczywistość. Dla tysięcy Polaków oznacza to codzienne nerwy, stracony czas i pieniądze. Niemcy tłumaczą się bezpieczeństwem, ale coraz więcej osób widzi w tym brak wzajemności i szacunku dla unijnych zasad.