„Dziadońcyn Smycek” dla krakowskich „Skalnych”. Bukowina znów zabrzmiała Podhalem

podhaleregion.pl 2 godzin temu

Bukowina Tatrzańska otuliła się dźwiękiem skrzypiec, basów i sekundów — jak co roku, pełnym pasji i surowego piękna. W Domu Ludowym odbyły się 19. Spotkania Muzyk Podhalańskich „Dziadońcyne Granie”, podczas których tradycja zabrzmiała w siedmiu odsłonach, każda jak osobna polana w muzycznej panoramie regionu.

Nad artystycznym przebiegiem wydarzenia czuwała Komisja Artystyczna w składzie: prof. Stanisława Trebunia-Staszel, prof. Stanisław Andrzej Hodorowicz, Agnieszka Gąsienica-Giewont oraz Andrzej Pietras. Czteroosobowy zespół znawców i praktyków podhalańskiego grania wsłuchiwał się w brzmienia tradycyjnych trzyosobowych składów, które przyjechały nie tylko z całego Podhala, ale także zza słowackiej granicy.

Najważniejsza nagroda powędrowała do Krakowa

W tym roku honorowy „Dziadońcyn Smycek” — prestiżowa nagroda upamiętniająca legendarną muzykantkę „Dziadońkę” — trafił do muzyki zespołu „Skalni” z Krakowa. Jury doceniło ich wykonanie za świeżość wpisaną w tradycję i harmoniczną jedność, która poruszyła bukowiańską publiczność niczym podhalański wiatr zaczynający taniec z Tatrami.

Wyróżnienia i nagrody

Jury przyznało także nagrody stopnia I i II oraz wyróżnienia:

  • I nagroda – muzyka Bohuša Brnušáka Jefcyka z Suchej Hory (Słowacja)
  • II nagroda ex aequo – muzyka Jakuba Dobrzyńskiego z Ochotnicy Górnej oraz skład „Chłopcyska siuchaje”
  • Wyróżnienie – muzyka Marka Traczyka z Rdzawki
  • Nagroda specjalna dyrektora BCK „Dom Ludowy” – muzyka Władysława Takuśkiego-Michaloka z Czerwiennego
  • Dyplom i podziękowania za udział – muzyka Mirosława Lassaka z Zębu

Każda nagroda to nie tylko puchary, statuetki czy upominki rzeczowe, ale przede wszystkim uznanie dla kontynuatorów żywej tradycji, która przechodzi z rąk mistrzów do młodych muzykantów jak drżące echo dawnych nut.

Spotkania, które łączą pokolenia

Komisja podkreśliła różnorodność interpretacji i obecność młodych wykonawców — to właśnie oni sprawiają, iż podhalańska muzyka nie zamienia się w muzealny eksponat, ale przez cały czas pulsuje w tańcach, śpiewie i codzienności regionu. Wydarzenie nie mogłoby się odbyć bez wsparcia darczyńców i twórców ludowych, którzy jak co roku tworzą fundament dla „Dziadońcynego Grania”.

Bukowina Tatrzańska na jeden listopadowy dzień stała się sercem muzycznego Podhala — a echo skrzypiec, basów i radosnych przyśpiewek zostanie z uczestnikami znacznie dłużej niż tylko do końca ostatniej nuty.

[See image gallery at podhaleregion.pl]
Idź do oryginalnego materiału