„Dziecko ma katar, proszę je zabrać”. Wielki spór przedszkolach i szkołach. Czy dyrektor może żądać zaświadczenia od lekarza?

2 godzin temu

Styczniowy poranek, godzina 7:45. W szatni przedszkolnej panuje typowy chaos. Rodzice w pośpiechu przebierają maluchy, zerkając nerwowo na zegarki. W powietrzu unosi się zapach mokrych kurtek i… dźwięk pociągania nosami. Nagle w drzwiach sali staje nauczycielka i niczym bramkarz w ekskluzywnym klubie blokuje wejście. Wskazuje na twojego syna i mówi stanowczo: „Krzyś dzisiaj nie wejdzie. Ma zielony katar i szkliste oczy. Proszę go zabrać do domu”. Czujesz, jak ciśnienie skacze ci do dwustu. „To tylko alergia!”, „To od suchego powietrza!”, „Wczoraj lekarz go badał, jest zdrowy!” – bronisz się, wizualizując wściekłość szefa na wieść o kolejnym urlopie na opiekę. Nauczycielka jest jednak nieugięta: „Bez zaświadczenia od lekarza, iż dziecko nie zaraża, nie przyjmę go”. Wracasz do samochodu z płaczącym dzieckiem i poczuciem niesprawiedliwości. Czy przedszkole ma prawo odmówić opieki nad dzieckiem z katarem? Czy lekarz ma obowiązek wystawić „certyfikat zdrowia”? Witaj na froncie wojny o „gluta”, gdzie przepisy oświatowe zderzają się z medyczną rzeczywistością.

Fot. Warszawa w Pigułce

Konflikt na linii rodzic – placówka oświatowa to w okresie grypowym chleb powszedni. Z jednej strony mamy rodziców, którzy wykorzystali już limit cierpliwości pracodawców i każdy dzień na L4 traktują jak ostateczność. Z drugiej strony są nauczyciele i dyrekcja, odpowiedzialni za zdrowie całej grupy. Jeden kichający maluch w zamkniętej, dusznej sali to gwarancja, iż za trzy dni połowa grupy (i kadra!) będzie chora. W tym emocjonalnym sporze często padają argumenty prawne, które… nie mają pokrycia w rzeczywistości. Mit „zaświadczenia o zdrowiu” czy definicja „dziecka chorego” są interpretowane dowolnie przez obie strony. Czas uporządkować fakty, bo prawo w 2026 roku jest w tej kwestii specyficzne.

Mit Zaświadczenia: Lekarz nie jest notariuszem kataru

Zacznijmy od najczęstszego żądania dyrektorów: „Proszę przynieść zaświadczenie, iż dziecko jest zdrowe i może uczęszczać do przedszkola”. Rodzic pędzi do przychodni, stoi w kolejce z chorymi dziećmi, wchodzi do gabinetu i… słyszy odmowę. Lekarze mają rację. W polskim systemie prawnym nie istnieje obowiązek wystawiania zaświadczeń o stanie zdrowia dziecka po zakończonej infekcji dla celów przedszkolnych (z wyjątkiem specyficznych chorób zakaźnych po kwarantannie, jak np. ospa, choć i tu przepisy ewoluują). Stanowisko Ministerstwa Zdrowia oraz Rzecznika Praw Pacjenta jest jasne:

Leczenie zakończone = dziecko zdrowe. Nie trzeba na to papieru.

Zarządzenie prezesa NFZ nie przewiduje finansowania wizyty, której celem jest wyłącznie wystawienie zaświadczenia o braku przeciwwskazań do chodzenia do przedszkola.

Lekarz leczy chorych. Angażowanie go do biurokracji przedszkolnej paraliżuje system ochrony zdrowia. jeżeli przedszkole żąda takiego papierka „na każdy katar”, działa na granicy prawa, a lekarz ma pełne prawo odmówić jego wystawienia (lub zażądać opłaty jak za usługę komercyjną, nieobjętą kontraktem z NFZ).

Statut Przedszkola – Konstytucja placówki

Skoro lekarz nie musi dawać papierka, to czy rodzic może wpychać zakatarzone dziecko „na siłę”? NIE. Kluczem do drzwi (dosłownie i w przenośni) jest Statut Przedszkola oraz Regulamin Przyprowadzania i Odbierania Dzieci. Podpisując umowę z przedszkolem (publicznym lub prywatnym), akceptujesz te dokumenty. W 99% statutów znajduje się zapis: „Do przedszkola uczęszczają wyłącznie dzieci zdrowe” oraz „Nauczyciel ma prawo odmówić przyjęcia dziecka, u którego widoczne są objawy infekcji (gorączka, katar, kaszel, wysypka)”. To jest podstawa prawna działania nauczyciela. Placówka ma obowiązek zapewnić bezpieczne i higieniczne warunki nauki i opieki (Ustawa Prawo Oświatowe). Wpuszczenie chorego dziecka narusza bezpieczeństwo pozostałych podopiecznych. Nauczyciel nie jest lekarzem i nie musi diagnozować, czy to wirus, czy bakteria. Widzi objawy (symptomy) i na tej podstawie podejmuje decyzję administracyjną o odmowie przyjęcia. Rodzic, który podpisał regulamin, musi się do niego stosować.

„To tylko alergia” – Jedyne skuteczne alibi

Tutaj dochodzimy do pancernego argumentu rodziców: „On tak ma od urodzenia, to alergia na roztocza/smog/pyłki”. Nauczyciel nie ma rentgena w oczach. Nie wie, czy katar jest alergiczny (niezakaźny), czy wirusowy (zakaźny). Dlatego, jeżeli twoje dziecko jest alergikiem, masz obowiązek – dla własnego dobra – dostarczyć do przedszkola zaświadczenie lekarskie o chorobie przewlekłej (alergii). To jest zupełnie inny dokument niż „zaświadczenie o zdrowiu”. To dokument stwierdzający: „Dziecko Jan Kowalski choruje na przewlekły nieżyt nosa o podłożu alergicznym. Objawy te nie są chorobą zakaźną”. Taki dokument dostarczasz RAZ (np. na początku roku lub po zdiagnozowaniu). Mając taki papier w teczce dziecka, nauczyciel nie może odesłać go do domu z powodu „wody z nosa”, chyba iż dojdą inne objawy (gorączka, osłabienie), które sugerują nadkażenie wirusowe.

Kolor ma znaczenie? Mit zielonego kataru

Wśród rodziców i kadry pedagogicznej krąży mit: „Przezroczysty katar to alergia lub woda, można chodzić. Zielony/żółty to bakteria, antybiotyk i zakaz wstępu”. Medycyna (laryngolodzy) mówi co innego: W początkowej fazie infekcji wirusowej katar jest wodnisty. Wtedy dziecko najbardziej zaraża! Gęsty, zielony katar to często końcówka infekcji (obumarłe białe krwinki), kiedy dziecko zaraża już mniej lub wcale (o ile nie kicha na rówieśników). Dlatego argument rodzica: „Przecież to tylko woda z nosa” jest błędny. „Woda z nosa” to często miliardy wirusów grypy, RSV czy adenowirusów, które właśnie szukają nowych nosicieli. Nauczyciel ma prawo reagować na każdy katar, który utrudnia dziecku funkcjonowanie (wymaga ciągłego wycierania, utrudnia oddychanie, jedzenie czy spanie).

Izolatka – więzienie dla przedszkolaka?

Co jeżeli „przemycisz” chore dziecko rano (bo kataru nie było), a objawy rozkręcą się o 10:00? Nauczyciel ma obowiązek:

Niezwłocznie powiadomić rodziców (telefon).

Odizolować dziecko od grupy. Przepisy sanitarne wymagają, by w placówce było miejsce (izolatka), gdzie chory maluch czeka na rodziców pod opieką dorosłego. Dla dziecka to stres. Siedzi samo (z panią woźną lub dyrektorem), słyszy bawiące się dzieci, czuje się „karane”. jeżeli nie odbierasz telefonu lub mówisz „przyjadę o 16:00”, narażasz dziecko na traumę, a placówkę stawiasz w sytuacji kryzysowej. W skrajnych przypadkach (gorączka 40 stopni, brak kontaktu z rodzicem), dyrektor ma prawo wezwać Pogotowie Ratunkowe.

Procedura „Nie zgadzam się z decyzją nauczyciela”

Jeśli uważasz, iż nauczycielka uwzięła się na twoje dziecko (bo np. dziecko ma katar po płaczu na wietrze, a nie z choroby), masz prawo do interwencji. Decyzję podejmuje Dyrektor. Możesz zażądać pomiaru temperatury (większość przedszkoli ma termometry bezdotykowe i zgody rodziców na pomiar w kartach zgłoszeń). jeżeli temperatura jest w normie, dziecko jest aktywne, a katar jest śladowy – dyrektor może podjąć decyzję o przyjęciu „warunkowym” („Proszę być pod telefonem”). Pamiętaj jednak, iż nauczyciel odpowiada karnie i dyscyplinarnie za bezpieczeństwo dzieci. jeżeli przyjmie chore dziecko, a ono zarazi dziecko z obniżoną odpornością (np. po chemioterapii, z wadą serca), prokurator zapuka do drzwi nauczyciela, nie twoich.

Co to oznacza dla ciebie? HCU: Jak przetrwać sezon „glutowy”?

Nie wygrasz wojny z systemem odpornościowym dzieci ani z przepisami sanitarnymi. Możesz jednak przygotować się tak, by telefon z przedszkola nie był końcem świata. Oto strategia:

Co to oznacza dla Ciebie? Poradnik Rodzica-Stratega

1. Zdobądź „dupochron” na alergię

Jeśli podejrzewasz u dziecka alergię, idź do alergologa. Niech wystawi zaświadczenie o „katarze siennym/alergicznym”. Zrób ksero, oryginał daj dyrektorce, kopię noś w torebce. To jedyny dokument, który zamyka usta nadgorliwej woźnej w szatni.

2. Nie kłam w szatni

„On tylko zakrztusił się wodą przy myciu zębów” – nauczycielki słyszą to codziennie. jeżeli dasz dziecku rano Ibuprom na zbicie gorączki i wyślesz je do przedszkola, lek przestanie działać ok. 12:00. Dziecko „zwiędnie” przy obiedzie. Nauczycielka i tak zadzwoni. Stracisz zaufanie kadry. Następnym razem, gdy dziecko naprawdę będzie zdrowe, będą patrzeć na ciebie podejrzliwie.

3. Zbuduj sieć awaryjną (Wioska Wsparcia)

Nie licz na to, iż dziecko przechodzi zimę bez kataru. To niemożliwe biologicznie (przedszkolak łapie 8-10 infekcji rocznie). Zanim sezon ruszy, ustal z partnerem, dziadkami lub zaprzyjaźnioną sąsiadką system dyżurów „na gluta”. Kto bierze L4 pierwsze? Kto może pracować zdalnie? Kto odbierze dziecko o 11:00?

4. Sprawdź Statut swojej placówki

Wejdź na stronę www przedszkola. Przeczytaj rozdział o przyprowadzaniu dzieci. Może tam być zapis o „oświadczeniu rodzica”. Niektóre placówki wymagają, byś rano podpisał w tablecie/zeszycie: „Oświadczam, iż dziecko jest zdrowe”. jeżeli podpiszesz nieprawdę, a w grupie wybuchnie epidemia krztuśca czy odry – możesz ponieść odpowiedzialność cywilną.

5. Katar to nie zawsze choroba, ale…

Pamiętaj o perspektywie innych. Ty widzisz swojego Jasia, który „ma tylko katarek”. Inny rodzic widzi „biologiczne zagrożenie” dla swojej Zosi, która ma astmę. Solidarność społeczna w przedszkolu to podstawa. Dziś ty zostaniesz w domu z chorym dzieckiem, jutro inny rodzic zrobi to samo, dzięki czemu twoje dziecko nie zachoruje przed samym wyjazdem na ferie.

Wojna o „gluta” nie ma zwycięzców. Są tylko zmęczeni rodzice i zawirusowane dzieci. Prawo stoi jednak po stronie placówki – dobro ogółu (grupy) jest ważniejsze niż interes jednostki (twoja praca). Czasem lepiej odpuścić jeden dzień pracy, niż leczyć potem zapalenie oskrzeli przez dwa tygodnie.

Idź do oryginalnego materiału