Edelman na oddziale wita go butelką whisky. Kuroń wypija długi łyk. "Jacek, ona umrze"
Zdjęcie: Warszawa, 26.11.1982 r. Jacek Kuroń na pogrzebie żony Grażyny
Na oddziale u Marka Gaja czuła się jak w niebie, nie w szpitalu. Ostatniego wieczoru Jacek mógł do niej przyjechać tylko na krótko, bo musieli zabrać go z powrotem za kraty. Kiedy odeszła, Jacek dostał dwa tygodnie przepustki. Pili z Markiem wódkę.