To jeden z najważniejszych i najprzyjemniejszych dni w roku — Dzień Dziecka. W Polsce obchodzimy go od 1950 roku, dwa lata później święto na stałe weszło do kalendarza. Każdy z nas ma w sobie i dorosłego i dziecko, dlatego ważna jest równowaga między tymi dwiema częściami osobowości.
W Dniu Dziecka rozmawiamy z dr Piotrem Toczyskim z Akademii Pedagogiki Specjalnej.
Dziecko w nas
Jak podkreśla ekspert, wszyscy powinniśmy przyjrzeć się dziecku w sobie.
— Warto zaprzyjaźnić się ze wszystkimi swoimi wewnętrznymi elementami naszej struktury, czyli i z dorosłym, i z rodzicem, i z dzieckiem. I to jeszcze w podziale na te różne podkategorie. Tak, żebyśmy byli świadomi, z którego właśnie elementu teraz korzystamy
i czy nam to służy, czy może warto nad czymś popracować — mówi Toczyski.
Dziecko w nas jest jednak czymś naturalnym — przemawia zawsze gdy okazujemy emocje: złość, smutek, euforia i lęk.
— Wszystkie nasze emocje są objawem tego, iż jest w nas jakaś część dziecięca. Bo gdybyśmy byli wiecznie dorośli, to bylibyśmy jak takie roboty, automaty, które wymieniają pomiędzy sobą informacje o faktach, ale nie ma do tego żadnego podłoża emocjonalnego, uczuciowego — podkreśla.
Czasami nasze wewnętrzne dziecko się śmieje, czasem płacze, lub kopie.
— To z jednej strony może być takie wolne dziecko, skupione na pewnej zabawie, radości, na przeżywaniu pozytywnych doświadczeń, ale może to być dziecko również przystosowane do świata, albo w taki sposób, iż jest uległym dzieckiem, podporządkowanym,
albo w taki sposób, iż jest dzieckiem zbuntowanym — tłumaczy.
Buntownik czy dziecko uległe
Każdy z nas może w sobie znaleźć te elementy w różnych sytuacjach.
— I czasami niestety mogą one być względnie trwałe, bo na przykład ktoś ma któryś z tych fragmentów przeinwestowany, tak się to mówi. Czyli niezależnie od sytuacji jest takim wolnym duchem, wolnym dzieckiem.
Czasem ktoś ma przeinwestowane to dziecko uległe, czyli takie, które podporządkowuje się wszystkiemu. Zawsze jest na tak. Czasem ktoś może być wiecznym buntownikiem — wskazuje.
Przeinwestowanie w wewnętrzne dziecko, jest dla dorosłego niebezpieczne
— o ile jeszcze dolejemy do tej części dziecięcej, zamiast tej zrównoważonej takiej dorosłej, albo takiego wzrośliwego rodzica, ryzykujemy, iż nie będziemy w stanie nigdy normalnie funkcjonować w żadnej większej strukturze, być może choćby w rodzinie — dodaje.
Dlatego jak podkreśla ekspert, w dorosłości ważne jest mądre używanie naszej dziecięcej natury — czyli zachowanie równowagi.
Dzieci o sobie
Nasza reporterka Beata Głozak zapytała dzieci z Miejskiego Przedszkola nr 17 w Siedlcach o to kiedy przestajemy być dziećmi.
Okazało się, iż datę graniczną może wyznaczyć piłkarz.
A my wszystkim dzieciom i tym małym i całkiem już dorosłym już dziś życzymy słodkiego życia.
Czytaj też: Podróże za złotówkę i za darmo. Dzień Dziecka również w pociągach i autobusach