Ilustrowany Kurier Codzienny IKC
Lech Poznań – Cracovia Kraków 1:4 (1:2)
Bramki: 0:1 Filip Stojilkovic (2), 0:2 Ajdin Hasic (26), 1:2 Mikael Ishak (45+1-karny), 1:3 Ajdin Hasic (52), 1:4 Martin Minczew (60).
Żółta kartka – Lech Poznań: Mateusz Skrzypczak. Cracovia Kraków: Davd Kristjan Olafsson, Jani Atanasov.
Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław). Widzów 29 123.
Lech Poznań: Bartosz Mrozek – Robert Gumny, Alex Douglas (46. Mateusz Skrzypczak), Antonio Milic, Michał Gurgul – Joel Pereira, Filip Jagiełło, Gisli Thordarson (62. Filip Szymczak), Antoni Kozubal, Leo Bengtsson (62. Bryan Fiabema) – Mikael Ishak (86. Kornel Lisman).
Cracovia Kraków: Henrich Ravas – Dominik Piła, Gustav Henriksson, Oskar Wójcik – Otar Kakabadze, Amir Al-Ammari, Mikkel Maigaard, Davd Kristjan Olafsson – Ajdin Hasic (71. Jani Atanasov), Filip Stojilkovic (82. Bartosz Biedrzycki), Martin Minczew (62. Karol Knap).
Znakomicie wypadł debiut nowego szkoleniowca Cracovii Słoweńca Luki Elsnera. Jego zespół wypunktował mistrza Polski i to na jego stadionie aż 4:1. W Lechu na cztery dni przed walką o Ligę Mistrzów mają o czym myśleć.
Przed spotkaniem poznański klub zaprezentował dwóch nowych zawodników, którzy w piątek wieczorem podpisali kontrakty. To pomocnicy Hiszpan Pablo Rodriguez oraz Kenijczyk Timothy Ouma. Obaj będą musieli jeszcze poczekać na swoje debiuty, a tymczasem lista kontuzjowanych graczy Lecha jeszcze bardziej się wydłużyła. Do Radosława Murawskiego, Daniela Hakansa, Ali Golizadeha i Patrika Walemarka dołączył Afonso Sousa. Portugalczyka na „10” zastąpił Gisli Tohardarson.
Nie wszyscy kibice zdążyli zasiąść na trybunach, a goście już cieszyli się z pierwszego gola. Michał Gurgul stracił piłkę na własnej połowie i krakowanie wyprowadzili kontrę. Ajdin Hasic dograł do Filipa Stojilkovicia, który mocnym uderzeniem przy słupku nie dał szans Bartoszowi Mrozkowi. Potem kibice na kolorowo zadymili stadion i Damian Sylwestrzak przerwał mecz aż na 12 minut.
Gospodarze przejęli inicjatywę i szukali swoich szans w ataku pozycyjnym. Dwie próby miał Antonio Milic – najpierw z strzelił z dystansu niecelnie, a minutę później główkował nad poprzeczkę.
Cracovia nie stwarzała zbyt wielu sytuacji, ale była za to wyjątkowo skuteczna. W tym razem Stojilkovic zainicjował akcję, a Hasic technicznym strzałem ponownie zmusił do kapitulacji Mrozka. Kilka minut później mogło być już 3:0 dla „Pasów” – Otar Kakabadze przez nikogo niepilnowany strzelił wysoko nad poprzeczką. Lech po niezłej akcji i strzale Filipa Jagiełły zdobył gola, ale jak się okazało, ze spalonego.
Poznaniacy pod koniec pierwszej połowy dostali pomocną dłoń – w przenośni i dosłownie. Po przypadkowym zagraniu ręką przez jednego z piłkarzy Cracovii w polu karnym, arbiter po wideoweryfikacji podyktował „11”. Mikael Ishak zmylił Ravasa i dał swojej drużynie nadzieję przed drugą odsłoną.
Lechici z animuszem wznowili grę, ale gwałtownie zostali wypunktowani. Najpierw Hasic po podaniu od Dominika Piły podwyższył wynik. Piłka odbiła się jeszcze od nogi Mateusza Skrzypczaka, ale ostatecznie gol został zapisany na konto Bośniaka. Siedem minut później Martin Minczew po indywidualnej akcji uderzył niezwykle precyzyjnie i na tym emocje się skończyły.
Mistrzowie Polski długo nie mogli się otrząsnąć i grali bezproduktywnie. To rywale byli bliżej podwyższenia wyniku – bliski zdobycia swojego drugiego gola był Stojilkovic. Lech po niedzielnej porażce o Superpuchar Polski z Legią (1:2) znów rozczarował, a defensywa poznańskiej drużyny popełniała katastrofalne błędy. A już we wtorek „Kolejorza” czeka pierwsze starcie w drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów z islandzkim Breidablik.
Mecz z trybun obserwował m.in. nowy selekcjoner kadry Jan Urban. W piątkowy wieczór raczej żaden z piłkarzy Lecha nie przybliżył się do reprezentacji, a w Cracovii pierwszoplanowe role odgrywali zagraniczni zawodnicy.
Marcin Pawlicki (PAP)