Ilustrowany Kurier Codzienny IKC
Piast Gliwice – Cracovia Kraków 0:0
Żółta kartka – Piast Gliwice: Patryk Dziczek.
Sędzia: Wojciech Myć (Włodawa). Widzów: 5 261.
Piast Gliwice: Frantisek Plach – Emmanuel Twumasi, Jakub Czerwiński, Igor Drapiński, Jakub Lewicki – Erik Jirka (75. Szczepan Mucha), Patryk Dziczek, Quentin Boisgard (88. Jorge Felix), Michał Chrapek, Leandro Sanca (75. Hugo Vallejo) – Gierman Barkowskij (79. Adrian Dalmau).
Cracovia Kraków: Sebastian Madejski – Dominik Piła (82. Dijon Kameri), Gustav Henriksson, Oskar Wójcik – Otar Kakabadze, Amir Al-Ammari, Mikkel Maigaard, David Kristjan Olafsson – Karol Knap (73. Fabian Bzdyl), Filip Stojilkovic, Martin Minczew (82. Bosko Sutalo).
Spotkanie nie mogło porwać kibiców obu ekip zgromadzonych na trybunach stadionu. Dopisała tylko pogoda. Początek należał do gości, ale pierwszy groźny strzał oddał obrońca Piasta Igor Drabiński, zmuszając głową do interwencji bramkarza ”Pasów”.
W odpowiedzi po drugiej stronie boiska z dystansu w słupek trafił Mikkel Maigaard, a Karol Knap głową z bliska posłał piłkę nad poprzeczką.
Ostatnie minuty przed przerwą należały do gliwiczan. Na polu karnym rywali zablokowany przez Oskara Wójcika został strzał Quentina Boisgarda, a po uderzeniu Michała Chrapka zza linii 16 metrów Sebastiana Madejskiego uratował słupek.
Piast zaczął sezon od porażek z Górnikiem Zabrze 0:1 i Wisłą Płock 0:2, w poprzedniej kolejce na wyjeździe bezbramkowo zremisowali z Motorem Lublin. Jego spotkania z Legią Warszawa i Lechem Poznań zostały przełożone na prośbę rywali.
Po zmianie stron pierwsi gola mogli zdobyć goście. Po błędzie gliwickiej obrony strzelał Maigaard, a sytuację wyjaśnił bramkarz wspólnie z Jakubem Lewickim. Gliwiczanie potrafili na to odpowiedzieć jedynie niezbyt groźnym i obronionym bez trudu uderzeniem Igora Drapińskiego i niecelnymi próbami Chrapka, Leandro Sanki oraz Szczepana Muchy.
W niedzielę drużyna trenera Maxa Moeldera walczyła na własnym stadionie o pierwszego gola i premierowe zwycięstwo w sezonie. Tego domagali się z widowni jej sympatycy, na realizację tych marzeń muszą jeszcze poczekać.
Piotr Girczys (PAP)