Ekstremalna Droga Krzyżowa przeszła minionej nocy przez region

1 rok temu

Ekstremalna Droga Krzyżowa

Jest dobrym zwyczajem EDK, iż przed rozpoczęciem nocnej modlitwy w drodze jej uczestnicy biorą udział w mszy św. W Zawadzkiem około 250 osób wypełniło kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa.

– Mam wrażenie, iż w tym roku mamy frekwencyjny rekord – mówi Dawid Bartoszek, lider EDK rejonu Zawadzkie. – Do trzech tras, które od lat u nas funkcjonowały: św. Ojca Pio oraz św. Maksymiliana Kolbego – obie z Zawadzkiego do Zawadzkiego oraz św. Józefa – do sanktuarium w Jemielnicy, w tym roku dodaliśmy – jak wiele rejonów – szlak na Górę św. Anny. Z punktu widzenia fizycznego wysiłku najtrudniejszy, bo znaczna część drogi prowadzi pod górę.

Mszę św. koncelebrowali o. Witalis Stania, duszpasterz w parafii NSPJ w Zawadzkiem i ks. Piotr Bekierz, proboszcz parafii Kolonowskie i uczestnik EDK na Górę św. Anny.

– Bóg jest wielki, bo pociągnął was do czegoś bardzo trudnego – mówił o. Witalis. Przypomniał hasło tegorocznej EDK: Idę bo szukam nadziei. – To jest droga, która wymaga wysiłku, odwagi, rozwagi, ale też wiary. Spotkanie z Jezusem na modlitwie, w lekturze Pisma Świętego daje też nadzieję. Nadzieja jest sprawą serca. Podziwiam ludzi, którzy w Chrystusie potrafią nową nadzieję znaleźć.

Po liturgii pątnicy ruszyli na cztery trasy. Tylko pierwsza stacja drogi krzyżowej – przy misyjnym krzyżu – była wspólna dla wszystkich. Potem uczestnicy pojedynczo lub w małych grupach, zachowując milczenie i modląc się przy poszczególnych trasach w ciszy, ruszyli w drogę.

40 km nocą w milczeniu

Oliwia Turek z Żędowic na Ekstremalną Drogę Krzyżową wybrała się po raz pierwszy. – Wybrałam trasę św. Maksymiliana Kolbego. Zachęcili mnie znajomi. Chciałam przeżyć takie nabożeństwo w nocy – coś nowego, coś innego. A droga krzyżowa po to, by zbliżające się święta bardziej głęboko przeżyć. Trochę się boje milczenia, bo jestem osobą rozmowną, ale właśnie po to jest EDK, by się bardziej wyciszyć.

Daniel Jendrzejek z Zawadzkiego wybrał trasę na Górę św. Anny. – To moja trzecia EDK. Fizycznie jestem przygotowany, bo zawsze się szwendam po lesie. Duchowo potrzebuję tego. Tradycyjna forma drogi krzyżowej nie przemawia do mnie tak jak ta – w ciszy, skupieniu, sam na sam z Bogiem. Chcę Go prosić o zdrowie dla wszystkich.

Bożena Walczak oraz państwo Sylwia i Piotr Lechowiczowie wybrali trasę św. Józefa – do Jemielnicy. – Jesteśmy z parafii Jemielnica, więc idziemy w pewnym sensie do domu – przyznaje pani Sylwia. – Jak na skrzydłach. – To nasza piąta EDK – dodaje pan Piotr.

– Trzeba zabrać ekwipunek, przygotować się na zmienną pogodę – mówi pani Bożena. – W termosie mam gorącą herbatę, gdyby w nocy zrobiło się zimno. Ale najważniejsze jest nastawienie mentalne – żeby Pan Bóg dał potrzebne łaski.

– Intencję niosę w sercu – za syna i za całą rodzinę – mówi pani Sylwia.

Dwadzieścia piątkowych tras EDK dopełniło dzieło rozpoczęte tydzień temu. Wtedy Opolanie wędrowali na piętnastu trasach.

„Celem podjęcia wyzwania EDK jest zmiana na lepsze” – piszą na stronie organizatorzy. „Przejdź 40 km w nocy i stań się pięknym człowiekiem. EDK nie mierzy się jedynie podjętym wysiłkiem – oczekujemy owoców, zmiany na lepsze. Piękny człowiek to taki, z którym się lepiej żyje”.

Szersza relacja z tegorocznej EDK środę w „Strzelcu Opolskim”.

Idź do oryginalnego materiału