Babskim okiem - wina

JESTEŚMY Z VENUS - FELIETON

Nigdy nie zrozumiem mężczyzn. Mąż koleżanki ciężko obraził na nią za rozbity samochód. Tak jakby on nigdy go nie uszkodził. No tak, ale panu i władcy wolno. Doskonale pamiętam - jego działania już dwa razy skończyły się zezłomowaniem, teraz niewykluczone, że finał będzie podobny, ale to pierwszy raz Dorotki. 

Ona jest zadowolona, że nikomu nic się nie stało i tylko samochód ucierpiał. No, ucierpiał, to jednak mało powiedziane. Zostawiła go na górce i zupełnie nie wie dlaczego stoczył się z niej. A na dole walnęła go ciężarówka. Dość skutecznie. Mąż Dorotki mówi, że to dlatego, że nie zaciągnęła ręcznego hamulca.

Fakt, nie zaciągnęła, przyznała się do tego. Mąż się nagadał, pouczał i złościł. I zupełnie pominął fakt, że poprzednio zabił samochód on, waląc w barierkę na drodze szybkiego ruchu. Nie dość, że rozbił samochód, to jeszcze uszkodził infrastrukturę drogi. No, ale zgodnie z zasadą winy, winne były czynniki niezależne od niego. 

Pan i władca nigdy do niczego się  nie przyznaje. W jego przypadku przyczyną zawsze są czynniki zewnętrzne, niezależne od niego. Jeśli włączy światło i w tym  momencie zgaśnie żarówka, to żarówka się spaliła. Jeśli mnie przydarzy się to samo - to ja spaliłam żarówkę. Zawsze najpierw ustalamy winnego i zawsze winna jest kobieta, ja albo córka. Mężczyznom wina jest obca, bo oni nigdy nie robią niczego złego. Im robi się samo. A kiedy w domu coś się wydarzy, to najpierw ustalamy winnego. I tym winnym jest kobieta. 

Oczywiście nie mówimy tu o takiej patologii, gdzie karę za przesoloną zupę widać na twarzy żony przez 3 tygodnie. My tu raczej o interpretacji wydarzeń. Niektóre sprawy nie wymagają rozpatrywania w kategoriach winy, a jednak wszyscy to robią. Pies nasikał w mieszkaniu - żona winna bo go nie wyprowadziła, mąż nie, chociaż w tym czasie oglądał coś w TV i słyszał, że zwierzyna zawodzi pod drzwiami. Dziecko się zasmarkało - żona winna, bo pozwoliła wyjść z domu. A to, że na odkurzonym przedwczoraj przez męża dywanie pojawiły się już śmieci to też żony wina, bo jak chodzi to tak zamiata tymi kapciami i wnosi na nich śmieci. A to, że za dużo pieniędzy wydaje, to w ogóle jest klasyka.

Z drugiej strony kobieta boczy się, bo jakby mężczyzna więcej zarabiał, to nie musiał by narzekać, że ona wydaje. Jakby nie żądał obiadu, to ona nie musiałaby po pracy robić zakupów i zdążyłaby wyprowadzić psa. Przecież jeśli pan cały czas marudzi, to pani nie może trwać w milczeniu. W końcu ona też ma język. I tak sobie gadają, mamroczą i szemrzą. A jak emocje sięgną zenitu - to zaczyna się burza w czterech ścianach. Potem się przepraszają - i tak w kółko. 

Gdyby tak chociaż przez tydzień zrezygnowali z ustalania winy za wszystko i cieszyli się z bycia razem...

Ewa Babska

Aktualizacja: 28/03/2024 21:53
Autor: Magdalena Szymańska / Nowagazeta.pl

Reklama

Komentarze opinie

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: Babskim okiem - wina. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś".

  • Różowyjednorożec - niezalogowany 2024-03-31 13:39:12

    Bardzo ładna historyjka wyssana z palca. Jak już coś zmyślasz, to postaraj się bardziej.


Ostatnie video - filmy na NowaGazeta.pl