
We wtorek Fabian Drzyzga, który w Rzeszowie spędził łącznie osiem lat, po raz pierwszy zagrał na Podpromiu przeciwko Asseco Resovii. Jego zespół Fenerbahce Medicana Stambuł po raz drugi przegrał z ekipą z Podkarpacia 1-3 w półfinale Pucharu CEV.
SIATKÓWKA. PUCHAR CEV
– Jak już przyjechać do Polski to lepszego miasta nie mógłbym sobie wymarzyć. Po pierwsze spotkać się z rodziną, a po drugie do miasta w którym żyję. Mam wiele wspaniałych wspomnień z tej hali, którą dobrze znam. Rzeszów zawsze będzie mi bliski sercu. Nie było lepszego losowania dla mnie osobiście, żeby przyjechać i spotkać się z rodziną, znajomymi i zobaczyć znowu tą piękną publiczność, która wypełniła całą halę. Rewelacja dla mnie, oprócz wyniku oczywiście – stwierdził Drzyzga, który po dwunastu latach zagrał na Podpromiu w roli gościa.
Jego zespół obiecująco zaczął mecz podobnie jak w pierwszym spotkaniu w Stambule, ale z czasem inicjatywa należała już do Asseco Resovii. – Teoretycznie pierwszy set nie zapowiadał tego co stanie się później. Tak samo było w Stambule. Zagraliśmy wówczas pierwszą partię nieźle, na wyższym poziomie, który zdarza się nam prezentować, ale ciężko nam go utrzymać. Tak samo było w Rzeszowie, wygraliśmy, graliśmy normalnie ale popełniliśmy 2-3 błędy. Potem wiadomo, iż Resovii grało się już luźniej, czy na zagrywce czy w ataku, we wszystkich elementach mieli przewagę i zasłużenie wygrali dwa mecze i awansowali dalej bo byli lepszą drużyną” mówił były rozgrywający reprezentacji Polski.
Jego zespół podjął ryzyko w zagrywce, co zaowocowało wygranym pierwszym w setem, ale w kolejnych rzeszowianie odpowiedzieli taką samą bronią i nie dali się już złamać w przyjęciu, gdzie musieli radzić sobie bez kontuzjowanego Bartosza Bednorza. – Na pewno brak Bartka Bednorza był osłabieniem, bo z tego co oglądam mecze Resovii to widzę, iż jest takim, iż tak powiem, koniem pociągowym i trzymał tę drużynę często na swoich plecach. Była to duża strata, ale też mają zawodników, którzy umieją grać w siatkówkę i to nie jest tak, iż nagle mieli się bać albo poddać, jeszcze przy tym, iż mieli dobry rezultat w meczu w Turcji. Robili swoje, a my musieliśmy ryzykować zagrywką, bo innymi elementami ciężko by było nam dziś to równać. Nie jesteśmy tak fizyczną drużyną, żeby ich zablokować lub nie wiem, grać jakąś „brudną siatkówkę”, bo nie mamy aż też takiej techniki mówił Drzyzga.
Jego zespół nie tak dawno rywalizował jeszcze w fazie grupowej Ligi Mistrzów, ale nie zdołała awansować dalej i „spadł” do Pucharu CEV. – Chcieliśmy wyjść z grupy i grać dalej w Lidze Mistrzów. Trochę „daliśmy ciała” w meczach z Niemcami i Grekami, ale taki to jest ten sport. W Pucharze CEV jak trafiliśmy na Resovię to chyba każdy się spodziewał, iż raczej to nie my jesteśmy faworytem tylko raczej przeciwnik, którzy broni tego pucharu. Teraz skupiamy się z tym zespołem jakim mamy w tym roku na własnym podwórku czyli Pucharze Turcji i awansie do najlepszej czwórki w lidze – mówił Drzyzga.

Fenerbahce Stambuł dla dwukrotnego mistrza świata jest trzecim zagranicznym klubem po Olympiakosie Pireus i Lokomotiwie Nowosybirsk. Jak przyznaje były rozgrywający Asseco Resovii w Turcji czuje się bardzo dobrze. – Chyba jedynie można narzekać tylko na korki, w 30 milionowym mieście jakim jest Stambuł. Czasami podróże na lotnisko są dla nas najtrudniejsze. Jak już poruszamy się w naszej strefie treningowo-meczowej to już nie ma takich problemów. Jesteśmy w miarę przyzwyczajeni, iż jakieś 40 minut trzeba poświęcić. Wiadomo, iż jak się żyje w Rzeszowie, gdzie nie ma takich korków. Trzeba po prostu się do tego troszkę inaczej nastawić. Niczego mi tam jednak nie brakuje, oprócz oczywiście rodziny. Gdzieś tam czasami dojeżdżają, ale w Turcji przeważnie jestem w większość czasu sam – mówił Drzyzga.
Fenerbahce Stambuł to potężny klub wielosekcyjny, który na meczach piłkarzy, koszykarzy czy siatkarek gromadzi na trybunach tłumy kibiców. Inaczej wygląda sytuacja na spotkaniach siatkarzy. – Halę mamy podobną jak w Rzeszowie, która może pomieścić 5 tys ludzi, no ale niestety na mecze przychodzi garstka 200-300 kibiców i jest to dość takie smutne. Lubimy grać przy pełnej publiczności. Na szczęście mecze wyjazdowe cieszą się zdecydowanie większym zainteresowaniem. Fenerbahce jest najbardziej popularnym piłkarskim klubem w Turcji i nie ważne, iż to jest siatkówka ale na wyjazdach ludzie przychodzą zobaczyć ten klub, a na trybunach są już komplety widzów – mówi rozgrywający zespołu ze Stambułu.
Fabian Drzyzga jest fanem koszykówki, a Fenerbahce od lat należy do czołowych klubów w Europie. W rozgrywkach Euroligi zespół ze Stambułu jest wiceliderem i na jej meczach w Ulker Sports Arenie regularnie pojawia się blisko 13 tys widzów. – Nie byłem jeszcze na koszykówce, ale czekam na lepsze mecze i się wybiorę. Byłem natomiast raz na meczu piłki nożnej – zakończył Fabian Drzyzga.
PRZECZYTAJ TEŻ: Duże zmiany w DevelopResie, nie tylko w składzie ale też w sztabie szkoleniowym